Hokeiści z Sanoka nie mogą narzekać na nudę, najpierw mecze w Pucharze Kontynentalnym w Stavanger, a teraz potyczki ligowe jedna po drugiej. Obrońcy tytułu mistrzowskiego w europejskim pucharze wiele nie zdziałali, ale w lidze na wszystkich mogą patrzeć z góry - mają 10 pkt przewagi nad drugim Jastrzębiem.
Ekipę z Sanoka czeka trudny weekend, bo najpierw na własnym lodzie gra z Aksam Unią, zaś potem wyjeżdża na ligowy szczyt do Jastrzębia.
5 dni - 4 mecze
Gdy zespół rozegra 4 spotkania w ciągu 5 dni, ma prawo czuć się zmęczony. Tak właśnie przytrafiło się hokeistom z Sanoka. W Stavanger 3 potyczki i wszystkie przegrane, a potem powrót z Norwegii, nocleg w Krakowie i mecz z Cracovią - W Stavanger rozegraliśmy dwa dobre spotkania, choć przegraliśmy, ale na to złożyło się kilka czynników i nie chciałbym się nad tym rozwodzić - mówi środkowy I formacji, Krzysztof Zapała. - To były nasze najlepsze występy w tym sezonie, ale rywale byli silni, dla nas za silni. Niemniej nie przynieśliśmy wstydu, a tylko przez takie konfrontacje możemy podnosić swoje umiejętności. W ostatnim meczu motywacja było już mniejsza i chyba podświadomie trochę odpuściliśmy. Jednak gra w europejskich pucharach to powiew świeżości, bardzo nam potrzebny.
Rękawice na lodzie
Sanoczanie w meczu z „Pasami” przez 30 minut byli zdecydowanie lepsi i udokumentowali to trzema golami, ale w końcówce musieli bronić jednobramkowej zdobyczy.- Po tym spotkaniu widać, że turniej w Stavanger dał nam w kość i w ostatniej tercji to już Cracovia dominowała - dodaje wychowanek Podhala Nowy Targ. - Nam brakowało sił, zaś mnie męczyło przeziębienie i trochę tę potyczkę „przekulałem”. Ale w końcu udało się zdobyć komplet punktów. Krakowianie od lat są znani z tego, że gdy tylko nadarza się szansa zmiany rezultatu, to konsekwentnie grają do końca. To prawda, że było gorąco. A gdy Valczak zaatakował bramkarza, wówczas Wojtek Wolski - niewiele się namyślając - zrzucił rękawice i doszło do starcia. Pewnie każdy z nas w takiej sytuacji zareagowałby tak samo. Wojtek jednak nie dostał kary meczu i będzie mógł wystąpić w kolejnych spotkaniach.
Podróż i... przerwa
- Owszem, mamy przewagę, ale nawet nie spoglądam w tabelę, bo chcemy wygrywać wszystkie spotkania - dodaje Zapała. - Unia gra coraz lepiej i w swoich szeregach ma bramkarza, który chyba teraz prezentuje się najrówniej w lidze. Z kolei Jastrzębie od 2 lat gra stabilnie i pewnie usadowiło się w czołówce. Wymagający rywale, ale mnie, jak zawsze, przeraża 5,5-godzinna podróż do Jastrzębia. Nie powinno być źle, bo już trochę odpoczęliśmy. Najważniejsze, by na lodzie zachowywać się odpowiedzialnie. Jastrzębianie dzisiaj odpoczywali i do niedzielnej potyczki przystąpią po kilku dniach przerwy. - Chyba dobrze się stało, że przed tak ważnym meczem mamy wolne i nic nie zakłóci nam rytmu przygotowań - twierdzi współlider klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców, napastnik JKH GKS, Mateusz Danieluk. - Najwyższy czas, by znów wygrać z Sanokiem (wygrana na wyjeździe 16 września - 6:5, dwa kolejne mecze 3:4 i 1:5 - przyp. red.) i skrócić nieco dystans do mistrzów. Na pewno łatwo nie będzie, ale po cichu liczę, że nasza dobra seria będzie kontynuowana. Z Sanokiem na pewno nie zagra Petr Lipina, czołowy strzelec zespołu, któremu w meczu z Tychami pękła kostka. Z kolei Radek Prochazka skarży się na bolący bark, zaś Adrian Labryga ma kłopoty ze stopą. Występ dwóch ostatnich stoi pod znakiem zapytania.
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Czytaj także: