MŚ w Krynicy: Stracona szansa na awans
Reprezentacja Polski nie wykorzystała kapitalnej okazji na awans na zaplecze hokejowej elity. Podopieczni Wiktora Pysza w meczu o wszystko przegrali z Koreą Południową 2:3. - Jak się czujemy? Fatalnie, aż łzy cisną się do oczu - przyznał Jerzy Gabryś.
Polacy z łatwością odprawiali kolejnych przeciwników. Ograli wysoko Litwę (9:0), Rumunię (10:0), szans nie dali także Holandii (5:1) i Australii (5:3). Dlatego też do ostatniego spotkania z Koreą przystąpili w roli faworytów. Wszystko szło zgodnie z planem, bo w 14. minucie biało-czerwoni wyszli na dwubramkowe prowadzenie.
Trzy minuty później trzeciego gola mógł zdobyć Tomasz Malasiński, ale przegrał próbę nerwów z koreańskim golkiperem. Niewykorzystana sytuacja zemściła się na naszym zespole kilkadziesiąt sekund później, gdy kontaktowego gola zdobył Won Jung Kim.
- Nikt nie przypuszczał, że rywal może odwrócić losy meczu - kręcił głową Przemysław Odrobny. - Popełniliśmy kardynalne błędy, a Koreańczycy skrzętnie je wykorzystali. To dla każdego z nas osobista tragedia, bo naszym celem był wyłącznie awans - dodał.
Bramkarz reprezentacji Polski w 26. minucie fatalnie się pomylił, gdy kijem nie trafił w krążek, który odbił się od bandy za bramką. Nadjeżdżającemu Sangwoo Sinowi pozostało tylko dopełnić formalności i skierować gumę do siatki. - No tak, bramkarz nie ma marginesu błędu - powiedział załamany Odrobny.
Goryczy porażki nie mógł też znieść Jerzy Gabryś, który atomowym strzałem z okolic linii niebieskiej wyprowadził nas prowadzenie: - Spieprzyliśmy sprawę. Co tu więcej mówić?
Komentarze