Za nami Turniej Finałowy Pucharu Polski. Po trofeum sięgnęli hokeiści Comarch Cracovii, a my postanowiliśmy podsumować całe zmagania w pigułce zawierającej pięć wniosków.
1. Porażki faworytów
– Wielu kibiców z pewnością już ostrzyło sobie zęby na finałowy pojedynek, w którym mieli zmierzyć się hokeiści GKS-u Katowice i Re-Plast Unią Oświęcim. Drużyny znajdujące się na szczycie tabeli Polskiej Hokej Ligi, wspierane przez licznie przybyłych kibiców, musiały jednak przełknąć gorzką pigułkę.
GieKSę pokonali torunianie, którzy zaprezentowali się z naprawdę dobrej strony. „Stalowe Pierniki” zagrały dobrze taktycznie i niezwykle skutecznie. Pokonały mocno rozkojarzonych katowiczan, strzelając im dwie bramki w liczebnym osłabieniu. A to nie zdarza się zbyt często.
Z kolei oświęcimianie przegrali po rzutach karnych z Comarch Cracovią 3:4, choć w 58. minucie prowadzili 3:2. Zabrakło im wyrachowania i umiejętności utrzymania wyniku do końcowej syreny. Ten mecz to dobry materiał do przemyśleń dla trenera Toma Coolena. Biało-niebiescy muszą popracować nad grą w destrukcji, bo oba gole Dmitrija Ismagiłowa obnażyły błędy defensywy.
2. Bramkarz to klucz do sukcesu
– Dienis Pieriewozczikow udowodnił, że jest jednym z najlepszych golkiperów (a może nawet najlepszym) występujących w Polskiej Hokej Lidze. Był mocnym punktem „Pasów” w meczu z Unią. Nie zawinił przy żadnej z trzech wpuszczonych bramek i przepuścił tylko jeden z czterech rzutów karnych.
W drugim starciu z KH Energą Toruń, które podopieczni Rudolfa Roháčka wygrali 3:0. 27-letni golkiper obronił 17 uderzeń rywali i zachował czyste konto. Trzeba jednak przyznać, że ze znakomitej strony zaprezentował się zwłaszcza w pierwszej tercji, kiedy to swoimi świetnymi, instynktownymi interwencjami przytrzymał wynik. To, w jaki sposób obronił uderzenia Roberta Arraka z 12. minuty powinno pokazywać się młodym polskim golkiperom.
3. „Pasy” zgłosiły akces do walki o mistrzostwo Polski
– Prezes Cracovii Janusz Filipiak na łamach mediów zapowiedział, że za zdobycie Pucharu Polski krakowianie otrzymają premię finansową.
Dodał też, że celem zespołu jest teraz tytuł mistrzowski. Drużyna z Siedleckiego 7 wkrótce zostanie wzmocniona, co z pewnością nie jest dobrą informacją dla pozostałych zespołów. „Pasy” włączają się do walki o tytuł mistrzowski. Ba, mają spore szanse, by po niego sięgnąć.
4. Dobra oglądalność
– Cieszyć może fakt, iż Turniej Finałowy Pucharu Polski cieszył się sporym zainteresowaniem kibiców. Mecze półfinałowe przyciągnęły przed telewizory blisko 50-tysięczną publikę. Z kolei spotkanie finałowe oglądało średnio 85 tysięcy widzów. W szczycie ta liczba wyglądała jeszcze okazalej, bo przekroczyła 120 tysięcy kibiców.
Otrzymaliśmy sporo wiadomości zwrotnych, że realizacja tego wydarzenia była na naprawdę dobrym poziomie. Biała tafla, czyste bandy i dobre oświetlenie. Starcia najlepszych czterech ekip po dwóch rundach PHL oglądało się z przyjemnością.
5. Zaplecze gastronomiczne
– Gdy organizuje się imprezę, trzeba zadbać o to, aby kibice mogli skorzystać z budek gastronomicznych, bo przecież generują one kolejne przychody dla organizatorów.
Tymczasem na Lodowisku imienia braci Nikodemowiczów, mieliśmy otwartą tylko jedną restauracje, do której dostęp był utrudniony. Nic więc dziwnego, że kibice decydowali się na „własne wyżywienie”. Na półfinałowych meczach mogliśmy zobaczyć, jak wygląda konsumpcja pizzy na masową skalę w nieco utrudnionych warunkach. Wystarczyło tylko przejść przez jeden z holi.
– Taki niestety był wymóg policji, która zakwalifikowała mecze półfinałowego jako te podwyższonego ryzyka – wyjaśnił nam Mirosław Minkina, prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. – Musieliśmy się podporządkować.
Czytaj także: