NHL: Déjà vu Boesera z ulubionym rywalem [WIDEO]
Do 12. występu w sezonie czekał na swojego pierwszego gola czołowy w ostatnich latach strzelec Vancouver Canucks Brock Boeser. Na przełamanie potrzebował rywala, któremu strzelił po raz ostatni. Tej nocy wreszcie trafił do siatki i poprowadził drużynę do zwycięstwa.
W jedynym rozegranym w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu meczu NHL Canucks przed własną publicznością pokonali Los Angeles Kings 4:1, a Boeser zdobył od razu 2 gole. Taki sam dorobek zanotował Elias Pettersson.
Boeser ostatnio regularnie punktował, bo asysty notował w 5 poprzednich meczach, ale do bramki trafić nie mógł w żadnym z wcześniejszych 11 występów w obecnych rozgrywkach. To dość nietypowe dla gracza, który w czasie od wejścia do NHL w marcu 2017 roku jest drugim najlepszym strzelcem Canucks.
Przełamanie przyszło w 31. minucie meczu z "Królami" podczas gry w przewadze, gdy stojąc przed bramką dołożył kij do krążka zagranego po lodzie przez J.T. Millera. A w trzeciej tercji ustalił wynik, zbijając z powietrza "gumę" podbitą przez interweniującego bramkarza gości Jonathana Quicka, który nie wiedział, gdzie krążek poleciał.
Gol Brocka Boesera z powietrza:
Boeser na przerwanie strzeleckiej posuchy czekał do meczu z rywalem, przeciwko któremu trafił po raz ostatni. Mógł nawet przeżyć swoiste déjà vu, bo w przedostatnim meczu poprzedniego sezonu także strzelił ekipie Kings 2 gole u siebie. To zresztą jeden z jego ulubionych przeciwników, bo w 13 meczach Amerykanin strzelił mu aż 12 bramek. Przeciwko żadnej innej drużynie w NHL nie trafiał do siatki częściej.
Ostatniej nocy wielki wkład w zwycięstwo drużyny Bruce'a Boudreau wniósł także bramkarz Thatcher Demko, który obronił 37 z 38 strzałów rywali. Pokonał go jedynie Blake Lizotte.
Canucks dopiero po raz drugi w tym sezonie wygrali 2 mecze z rzędu. Z 15 punktami zajmują 6. miejsce w dywizji Pacyfiku, której "Królowie" są wiceliderami z dorobkiem 23 "oczek".
Skrót meczu:
Komentarze