NHL: "Lawina" pokonana. Canucks przerwali złą passę [WIDEO]
W nieoczekiwanym momencie drużyna Vancouver Canucks przerwała serię porażek. Zrobiła to akurat w meczu z zespołem, który do tej pory zgromadził w tym sezonie najwięcej punktów.
Canucks sprawili tej nocy niespodziankę, pokonując na wyjeździe 3:1 prowadzącą w ligowej tabeli drużynę Colorado Avalanche. A było to tym bardziej zaskakujące, że między słupkami stanął tym razem w drużynie gości nominalnie rezerwowy bramkarz Jaroslav Halák, który zatrzymał 32 z 33 strzałów rywali. Słowak odniósł swoje pierwsze zwycięstwo od niemal 2 miesięcy, ponieważ poprzednio cieszył się z wygranej 31 stycznia. Pokonał go jedynie Nazem Kadri, ale dla gości J.T. Miller zanotował bramkę zwycięską i asystę, a trafiali też Brock Boeser i Bo Horvat.
Po przerwaniu serii przegranych drużyna z Vancouver ma na koncie 70 punktów i nadal zajmuje 5. miejsce w dywizji Pacyfiku. Jest także na 5. pozycji w klasyfikacji "dzikiej karty" do play-off w konferencji zachodniej. Obecnie do miejsca dającego na koniec sezonu zasadniczego awans do rozgrywek o Puchar Stanleya traci 3 punkty. Tymczasem zespół Avalanche zakończył swoją serię 4 zwycięstw, która była do wczoraj najdłuższą trwającą w NHL. Nadal jednak może się pochwalić najlepszym dorobkiem punktowym w lidze. Podopieczni Jareda Bednara przewodzą ligowej tabeli z 95 "oczkami".
Skrót meczu:
Toronto Maple Leafs pokonali u siebie New Jersey Devils 3:2. Zwycięskiego gola strzelił w 56. minucie w osłabieniu Pierre Engvall. Drużyna "Klonowych Liści" zdobyła w mniej liczebnym składzie 2 bramki, ponieważ wcześniej w takiej sytuacji trafił też Ilja Michiejew. Devils wykorzystali 1 ze swoich 3 przewag, ale wobec dwóch goli straconych wyszli w tym elemencie na minus. Co ciekawe, Maple Leafs żadnej ze swoich 3 okazji do gry 5 na 4 nie wykorzystali. W równych składach trafił dla nich za to Mitch Marner. Zespół z Toronto strzelił w tym sezonie już 10 goli w osłabieniu, co jest najlepszym wynikiem w NHL. Dzięki zwycięstwu awansował na 2. miejsce w dywizji atlantyckiej. Devils, którzy mają 51 punktów, spadli na ostatnie w metropolitalnej za Philadelphia Flyers. "Lotnicy" co prawda tej nocy nie grali, ale oba zespoły zgromadziły taki sam dorobek punktowy, a "Diabły" teraz mają o jeden rozegrany mecz więcej.
Rzuty karne pozwoliły Buffalo Sabres pokonać u siebie Pittsburgh Penguins 4:3. Zwycięskiego karnego wykonał Tage Thompson, a wygraną w decydującej serii przypieczętował Alex Tuch. Thompson zdobył także 2 gole z gry, a raz trafił Zemgus Girgensons. "Szable" w czasie 60 minut gry trzykrotnie obejmowały prowadzenie, ale rywale za każdym razem odpowiadali. Podopieczni Dona Granato odnieśli 3 zwycięstwa z rzędu, co wcześniej w tym sezonie zdarzyło im się tylko raz - w pierwszych 3 meczach rozgrywek. Ciągle jednak są dopiero na 6. miejscu w dywizji atlantyckiej bez realnych szans na grę w fazie play-off. Do pozycji dającej awans tracą bowiem aż 26 punktów. Penguins są na 2. miejscu w dywizji metropolitalnej. Zawodnicy Mike'a Sullivana rozegrali w tym sezonie już 9 serii karnych (bilans 3-6). Żaden zespół nie ma ich na koncie więcej. Drużyna z Pittsburgha przekroczyła tej nocy granicę 14 000 goli strzelonych w NHL.
8. porażki z rzędu doznał zespół Anaheim Ducks, który przegrał u siebie z Chicago Blackhawks 2:4. Patrick Kane strzelił dla Blackhawks gola i zaliczył 2 asysty, a po bramce i asyście zanotowali Alex DeBrincat i Dylan Strome. Ten ostatni trafił na wagę wygranej. Swojego gola dołożył Taylor Raddysh. Kane osiągnął granicę 20 goli w sezonie po raz 14. w NHL i wyrównał klubowy rekord legendarnego Stana Mikity. Drużyna z Chicago wykorzystała 2 z 3 gier w przewadze i przerwała serię 3 porażek, ale nadal jest przedostatnia w dywizji centralnej i nie walczy już realnie o awans do play-off. Ducks ciągle jeszcze szansę na awans mają, ale ich ostatnia forma mocno je ograniczyła. "Kaczory" są na 6. miejscu w dywizji Pacyfiku i klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji zachodniej. Do strefy play-off tracą aktualnie 8 punktów. W trzeciej tercji w krótkiej bójce Simon Benoît (Ducks) powalił na lód Reese'a Johnsona.
Simon Benoît kontra Reese Johnson:
Komentarze