NHL: Udany pościg Maple Leafs bez Matthewsa (WIDEO)
Wielki charakter pokazał tej nocy w NHL zespół Toronto Maple Leafs. "Klonowe Liście" w drugiej tercji meczu z Winnipeg Jets straciły swojego najskuteczniejszego w tym sezonie gracza, a i tak w trzeciej odwróciły losy spotkania.
To były trudne chwile Toronto Maple Leafs w drugiej odsłonie. Na jej początku najlepiej punktujący w tych rozgrywkach zawodnik gospodarzy Auston Matthews po ataku Jacoba Trouby z kontuzją barku zjechał do szatni. Było wtedy 1:0 dla Jets po golu strzelonym w pierwszej tercji w przewadze przez Kyle'a Connora. Co więcej, w 31. minucie Mark Scheifele przejął krążek we własnej strefie obronnej i wyprowadził samotną kontrę, by pokonać Frederika Andersena i podwyższyć na 2:0. Taki wynik utrzymał się aż do 47. minuty, ale wtedy gospodarze rozpoczęli swój pościg.
Wszystko zaczęło się od wywalczenia przez Mitcha Marnera krążka w narożniku i podania do Nazema Kadriego, który strzelił gola kontaktowego. Na kolejne gospodarze kazali czekać swoim kibicom aż do 57. minuty, ale wtedy wszystko potoczyło się bardzo szybko. Najpierw wyrównał swoim pierwszym golem w sezonie Jake Gardiner, a po zaledwie 26 sekundach to Maple Leafs prowadzili. Atakowany przez dwóch rywali za bramką John Tavares chciał utrzymać się przy krążku, ale ten uciekł mu na tyle szczęśliwie, że trafił prosto do Kasperiego Kapanena, który idealnie zmieścił gumę w "okienku" bramki Connora Hellebuycka i dał gospodarzom zwycięstwo 3:2, bo Jets już nie zdołali odrobić straty. Marner asystując dwukrotnie osiągnął granicę 100 punktowych podań w NHL.
To drugie zwycięstwo drużyny Mike'a Babcocka nad "Odrzutowcami" w ciągu czterech dni, bo w środę wygrała 4:2 w Winnipeg. Co ciekawe, zwycięstwa w takim stylu jak to wczorajsze, to dla Maple Leafs raczej rzadkość. W ostatniej dekadzie udało im się wygrać mecz po odrobieniu strat w trzeciej tercji 35 razy, czyli najmniej ze wszystkich klubów NHL, z wyłączeniem debiutujących w lidze przed rokiem Vegas Golden Knights. Za to Jets dobrze znają smak takich porażek. Od przeniesienia klubu z Atlanty do Winnipeg tylko Colorado Avalanche przegrali po 60 minutach więcej meczów, w których prowadzili po dwóch tercjach.
Radość ze zwycięstwa, które pozwoliło z 16 punktami wrócić na prowadzenie w dywizji atlantyckiej i konferencji wschodniej, była jednak w ekipie z Toronto stłumiona przez uraz Matthewsa. Wiadomo, że środkowy nie zagra w poniedziałek w meczu z Calgary Flames, ale niczego więcej trener Babcock po wczorajszym spotkaniu nie mógł powiedzieć. - Na pewno nie jest gotowy do gry od razu i nie zagra z Calgary. Ale w poniedziałek przejdzie badania i wtedy dopiero będziemy wiedzieć coś więcej - skomentował.
W zespole Jets, który ma 15 punktów i zajmuje trzecie miejsce w dywizji centralnej, nastroje także nie były wczoraj najlepsze, ale trener Paul Maurice starał się dostrzegać pozytywy w występie swoich podopiecznych. - Podobała mi się nasza gra w dwóch pierwszych tercjach i momentami w trzeciej - skomentował. - Niestety nie potrafiliśmy "zamknąć" tego meczu, później zrobiliśmy kilka błędów w swojej tercji i to była ta różnica. Ale graliśmy twardo i tak naprawdę wyglądaliśmy tak, jak powinniśmy wyglądać. Przez większość meczu to było blisko tej gry, którą powinniśmy grać.
Toronto Maple Leafs - Winnipeg Jets 3:2 (0:1, 0:1, 3:0)
0:1 Connor - Wheeler - Byfuglien 09:38 (w przewadze)
0:2 Scheifele 31:00
1:2 Kadri - Marner - Hainsey 46:33
2:2 Gardiner - Marner 56:46
3:2 Kapanen - Tavares - Hyman 57:15
Strzały: 31-24.
Minuty kar: 6-8.
Widzów: 19 545.
Serię trzech porażek przerwała drużyna New Jersey Devils, która pokonała 3:2 Florida Panthers. "Diabły" zaczęły sezon od 4 zwycięstw, ale później przegrały 3 kolejne spotkania. Wczoraj gola i asystę zaliczył ich najskuteczniejszy jak na razie w tym sezonie gracz Kyle Palmieri, który ma już 13 punktów. Amerykanin asystował Taylorowi Hallowi, a zwycięskiego gola strzelił Blake Coleman. 35 strzałów rywali obronił bramkarz Devils Keith Kinkaid. Jego zespół po dwóch tercjach prowadził już 3:0, ale w trzeciej odsłonie "Panterom" udało się odrobić dwa gole.
New York Islanders pokonali Philadelphia Flyers 6:1, co oznacza już trzecią z rzędu porażkę "Lotników". Gola i trzy asysty w zwycięskiej ekipie zanotował Anders Lee, dwukrotnie do siatki trafił Brock Nelson, a listę strzelców uzupełnili: Anthony Beauvillier i Leo Komarov. Islanders zwycięstwo przypłacili kontuzją Cala Clutterbucka, który opuścił taflę w drugiej tercji. Dziś ma przejść dokładniejsze badania. Pozbierał się za to Matt Barzal. W pierwszej tercji ostro zaatakował go ciałem Iwan Proworow. Zespół z Nowego Jorku wyprzedził swojego wczorajszego rywala i z 9 punktami awansował na szóste miejsce w dywizji metropolitalnej. Drużyna z Filadelfii nie tylko jest w niej przedostatnia, ale ma także najwięcej straconych goli w NHL, bo już 46.
Atak Iwana Proworowa na Matta Barzala
Najlepszy zespół obecnych rozgrywek Nashville Predators dość niespodziewanie uległ u siebie Edmonton Oilers 3:5. Dla zwycięzców po dwa gole strzelili: Drake Caggiula i Leon Draisaitl, a Connor McDavid raz trafił i raz asystował. Caggiula otworzył wynik trafieniem w 12. minucie, a później ustalił go strzałem do pustej bramki na nieco ponad 100 sekund przed końcem. Były to jego pierwsze bramki w tym sezonie. W bramce "Nafciarzy" zwycięstwo odniósł debiutujący w ich barwach Fin Mikko Koskinen, który obronił 24 strzały. Trzykrotnie pokonał go Filip Forsberg. Fin po raz ostatni wygrał mecz w NHL w lutym 2011 roku, gdy zaliczył w tej lidze epizod w barwach New York Islanders. Później grał w AHL, wrócił do Finlandii, następnie przeniósł się do KHL, by wrócić do NHL przed tym sezonem. Predators ulegli Oilers po raz pierwszy od marca 2014 roku. W międzyczasie wygrali z tym rywalem 13 kolejnych spotkań. 16 punktów daje im jednak nadal pierwsze miejsce w tabeli całej ligi. A podopieczni Todda McLellana z 11 "oczkami" awansowali na trzecią pozycję w dywizji Pacyfiku.
Drugi zespół z prowincji Alberta Calgary Flames uległ po rzutach karnych 3:4 Washington Capitals. Dość nieoczekiwanym bohaterem "Stołecznych" został w karnych Nicklas Bäckström. Nieoczekiwanym, bo Szwed nie słynie z dobrego wykonywania tego elementu gry. Ma w nim skuteczność 33,3 %, niewiele wyższą od Aleksandra Owieczkina, dla którego karne są piętą achillesową. Wczoraj Owieczkin nie strzelał, za to w decydującej serii trafił też jego rodak Jewgienij Kuzniecow, a nie udało się to jednemu z najlepszych specjalistów T.J.'owi Oshie'emu. Amerykanin za to strzelił gola z gry, podobnie jak Jakub Vrána i Matt Niskanen. Pierwsze zwycięstwo w NHL odniósł zastępujący w bramce gości Bradena Holtby'ego Pheonix Copley, który zatrzymał 27 strzałów z gry i 3 karne. Flames uratowali punkt golem strzelonym w 59. minucie, ale przegrali trzeci mecz z rzędu. 11 "oczek" daje im czwarte miejsce w dywizji Pacyfiku.
Montréal Canadiens na wyjeździe pokonali swojego odwiecznego rywala Boston Bruins 3:0. Brendan Gallagher, Max Domi i Jordie Benn strzelali gole, ale bohaterem wieczoru został Carey Price, który obronił wszystkie 33 strzały rywali i odniósł 290. zwycięstwo w barwach Canadiens. Pozwoliło mu to wyprzedzić Patricka Roy i samodzielnie zająć drugie miejsce wśród bramkarzy pod względem wygranych meczów w drużynie "Habs". Więcej zwycięstw od niego ma w klubowej historii tylko Jacques Plante (314). Price zachował "czyste konto" po raz pierwszy w tym sezonie, a 41. w NHL. To jego pierwszy mecz na wyjeździe bez wpuszczenia gola od 7 marca 2015 roku, gdy nie dał się pokonać w Glendale w spotkaniu z Arizona Coyotes. Od tego czasu zaliczył 8 kolejnych gier "na zero" u siebie. W drugiej tercji po challenge'u gości sędziowie anulowali gola Ryana Donato, bo wcześniej był spalony. Canadiens z 14 punktami wyprzedzili swoich wczorajszych rywali i awansowali na trzecie miejsce w dywizji atlantyckiej. Bruins mają taki sam dorobek punktowy, ale o jeden mecz rozegrany więcej.
Dogrywka przesądziła o zwycięstwie Columbus Blue Jackets nad Buffalo Sabres. Rozstrzygnął ją już w 31. sekundzie Artiemij Panarin, który trafił na 5:4. Rosjanin po raz trzeci w tym sezonie przesądził o zwycięstwie swojej drużyny i jest pierwszym zawodnikiem w tych rozgrywkach, który dwukrotnie robił to w dogrywce. Blue Jackets wygrali, mimo że w trzeciej tercji stracili dwubramkowe prowadzenie. Panarin i Cam Atkinson strzelili dla zwycięzców po dwa gole i zaliczyli po asyście, a Pierre-Luc Dubois raz trafił do siatki i dwukrotnie asystował. Atkinson swoje obie bramki zdobył w odstępie zaledwie 31 sekund, co jest klubowym rekordem. Tym samym zakończyła się seria trzech zwycięstw Sabres, którzy z 13 punktami zajmują piąte miejsce w dywizji atlantyckiej. A Blue Jackets po drugim zwycięstwie z rzędu mają 12 "oczek" i awansowali na trzecie miejsce w dywizji metropolitalnej.
W St. Louis nowym liderem klasyfikacji strzelców NHL został Patrick Kane. Amerykanin strzelił dwa gole i łącznie ma ich już w tym sezonie na koncie 11, ale jego zespół przegrał z Blues aż 3:7. Dla zwycięzców dwukrotnie do siatki trafił Władimir Tarasienko, a po golu i dwie asysty zaliczyli: obrońca Alex Pietrangelo oraz napastnicy Ryan O'Reilly i Zach Sanford. Ten ostatni po raz pierwszy w NHL zdobył w jednym meczu 3 punkty. Listę strzelców uzupełnili: Tyler Bozak i Alexander Steen. To nie był jednak tylko dobry wieczór dla gospodarzy, bo w końcówce drugiej tercji z kontuzją taflę opuścił ich bramkarz Jake Allen. Po tym, jak popisał się znakomitą interwencją po strzale Brandona Saada, wpadł na niego Sanford. Allen zdążył obronić 16 z 19 strzałów. Zastępujący go Chad Johnson zatrzymał wszystkie 5 oddanych przez rywali w trzeciej tercji. Mimo zwycięstwa, drużyna Mike'a Yeo pozostaje ostatnia w dywizji centralnej. Blackhawks są w niej na piątym miejscu. Co ciekawe, ich bilans bramkowy 40-41 oznacza, że są zespołem z drugą największą liczbą strzelonych i największą liczbą straconych goli w konferencji zachodniej.
Kontuzja Jake'a Allena
Colorado Avalanche nie wykorzystali szansy objęcia prowadzenia w tabeli całej ligi i na wyjeździe ulegli Minnesota Wild 2:3. To już piąte z rzędu zwycięstwo ekipy z St. Paul. Mikael Granlund i Eric Staal zaliczyli po bramce i asyście, a Jonas Brodin strzelił zwycięskiego gola w 58. minucie. To było jednak nietypowe zwycięskie trafienie, bo szwedzki obrońca strzelał do... pustej bramki. Przy wyniku 2:1 dla gospodarzy i swojej grze w przewadze Avalanche wycofali bowiem bramkarza. A że później jeszcze Gabriel Landeskog zmniejszył straty, to właśnie gol Brodina okazał się być zwycięskim. Co ciekawe, Brodin strzelił w tym sezonie 2 gole i oba dały jego drużynie zwycięstwo. Po swojej serii zwycięstw Wild z 14 punktami są na czwartym miejscu w dywizji centralnej. Avalanche mają o 2 "oczka" więcej i zajmują w niej drugą pozycję.
Tampa Bay Lightning zostali sensacyjnie rozbici w Glendale przez Arizona Coyotes 7:1. Michael Grabner jako jedyny trafił do siatki dwukrotnie, bramkę i asystę zaliczył Vinnie Hinostroza, a ponadto gole strzelali dla "Kojotów": Jordan Oesterle, Clayton Keller, Derek Stepan i Richard Pánik. Dla Oesterle'ego, Stepana, Grabnera i
Pánika były to pierwsze trafienia w tym sezonie. Co ciekawe, Grabner oba gole strzelił w osłabieniu. Bo Lightning, którzy najlepiej w NHL bronią swoje osłabienia, wczoraj też obronili wszystkie 4, za to pozwolili rywalom dwukrotnie się zaskoczyć w swoich przewagach. W całym zeszłym sezonie "Błyskawica" straciła w takich sytuacjach tylko 3 gole, a w 9 poprzednich meczach tych rozgrywek ani jednego. Stojący w bramce Coyotes Antti Raanta obronił 30 strzałów. Tymczasem po drugiej stronie tafli 7 goli na 30 uderzeń wpuścił Louis Domingue, oddany przez "Kojoty" do Tampy przed rokiem. Po trzecim zwycięstwie z rzędu podopieczni Ricka Toccheta z 10 punktami awansowali na szóste miejsce w dywizji Pacyfiku. Lightning tą klęską zakończyli serię 7 meczów ze zdobytym punktem i stracili prowadzenie w konferencji wschodniej. Z 15 punktami są drudzy w dywizji atlantyckiej.
To była perfekcyjna podróż po Kanadzie dla Pittsburgh Penguins. "Pingwiny" pokonały na wyjeździe Vancouver Canucks aż 5:0 i zakończyły serię czterech meczów wyjazdowych za północną granicą z kompletem zwycięstw, co dało im awans na pierwsze miejsce w dywizji metropolitalnej. Jewgienij Małkin strzelił dwa gole w odstępie zaledwie 59 sekund i zaliczył asystę, Sidney Crosby także trafił dwukrotnie, a Phil Kessel skończył mecz z bramką i asystą. Do tego zastępujący tym razem w bramce Matta Murraya Casey DeSmith obronił wszystkie 29 strzałów graczy Canucks i po raz drugi w karierze w NHL zachował "czyste konto". Podopieczni Mike' Sullivana wcześniej wygrywali w trakcie swojej podróży w Toronto, Edmonton i Calgary. W drużynie Canucks, która jest druga w całej lidze pod względem liczby zablokowanych strzałów zabrakło kontuzjowanych dwóch głównych specjalistów od tego elementu - Alexandra Edlera i Christophera Taneva, co od razu było widać w statystykach. Gospodarze zablokowali tylko 8 strzałów. Niewiele dał im za to powrót po kontuzjach Brocka Boesera i Eliasa Petterssona.
Komentarze