Pewnie nie tak wyobrażał sobie 18-letni talent swojego pierwszego gola w seniorskiej ekstraklasie. Po meczu nawet nie wiedział, że w ogóle go zdobył. To jedna z najbardziej kuriozalnych bramek tego sezonu.
Była 52. minuta meczu szwedzkiej SHL pomiędzy Växjö Lakers a Rögle Ängelholm. Prowadzący 3:2, ale grający w liczebnym osłabieniu zespół Rögle znajdował się w posiadaniu krążka.
Obrońca Gregor Biber miał go we własnej tercji obronnej i chciał najwyraźniej zagrać o bandę za bramką do partnera z formacji obronnej Jespera Petterssona. Ale "guma" odbiła się od bandy i wyleciała przed bramkę, a tam odbita od nogi bramkarza gości Arvida Holma przekroczyła linię bramkową.
Ten rzadko spotykany "samobój" doprowadził do remisu 3:3.
Jak zwykle w takich sytuacjach, pozostało jeszcze znaleźć autora gola, czyli tego hokeistę Lakers, który ostatni dotknął krążka. Okazał się nim być 18-letni Leo Sahlin Wallenius.
Dla młodego gracza, który w zeszłym sezonie został najlepszym obrońcą szwedzkiej ligi juniorów, była to pierwsza bramka w SHL. Zawodnik draftowany w ubiegłym roku do NHL przez San Jose Sharks, nawet się nie zorientował, że to jemu przypisano gola.
- W ogóle nie wiedziałem, że strzeliłem gola. Teraz się dowiedziałem - przyznał w wywiadzie telewizyjnym po spotkaniu. - Nie wiem dokładnie, co tam się zdarzyło.
Ostatecznie jednak fatalny błąd zespołu z Rögle nie zaważył na wyniku, bo niespełna 2,5 minuty później zdobył on kluczowego gola na 4:3, a cały mecz wygrał 5:3, pieczętując sukces trafieniem do pustej bramki w przedostatniej minucie.
Czytaj także: