Początek sezonu był wręcz wymarzony. Ale potem zaczęła się równia pochyła. Poprawę miała przynieść dwutygodniowa przerwa, kiedy reprezentacja grała na turnieju przedolimpijskim. Pod jej koniec do klubu przyszedł Rudolf Rohaczek.
Czasu nie tylko na treningi, ale i poznanie drużyny miał mało. Przerwa przyniosła efekt chwilowy. Zaczęło się od efektownego 5:1 z Podhalem Nowy Targ. Ale już po tym meczu, jeden z działaczy nowotarskich powiedział, że Cracovia miała szczęście, iż trafiła od razu na Podhale, gdyż od czwartego meczu zacznie się kryzys (z Dworami 3:10)
Jasnowidztwo? Tylko częściowo. Po prostu od dawna widać było, że najważniejszy okres przygotowawczy, czerwcowo - lipcowy, spora grupa zawodników nie przepracowała tak, jak na profesjonalistów przystało. Na ,świeżości" można było wygrywać kilka spotkań, ale jak zawsze powtarza Leszek Lejczyk - zobaczymy w grudniu, kto solidnie pracował w lecie.
Oczywiście w drużynie było sporo kontuzji. Ale podobny problem miały inne zespoły. Krakowianie rażą straszną nieskutecznością. Od czołowych drużyn PLH mają o 1/3 mniej zdobytych goli. Dlaczego? Przykładowo w Dworach Unii czy Stoczniowcu obrońcy tych zespołów zdobyli kolejno - 20 i 24 bramki. Mają po 57! i 38 asyst. Wyniki defensorów Cracovii można sobie porównać.
Jeżeli napastnicy nie mogą otrzymać celnego podania od obrońcy, to ataki rozpoczynają sami. By były one skuteczne, trzeba wygrywać pojedynki indywidualne. A gdy brakuje siły i kondycji...
Zawodnicy i trenerzy mają spotkać się z prof. Januszem Filipiakiem i Adamam Ziębą, by ustalić przyczyny słabej dyspozycji i plany na przyszłość. Być może podjęte zostaną jakieś decyzje personalne. Czy będą wzmocnienia? Te zależą od odpowiedzi na pytanie - o co Cracowia w tym sezonie zamierza walczyć?
I chociaż to dopiero połowa sezonu, to już należy myśleć o przyszłym. Z kilkoma zawodnikami już teraz należy podpisać kontrakty. Z którymi? Widać to na tafli. Chociażby z Rafałem Radziszewskim, który w końcu sam nie może wygrywać meczów.
pg - Gazeta Krakowska
skh
Czytaj także:
