Czasem oglądając błędy sędziów na polskich taflach mówimy, że w czołowych ligach świata byłoby to niemożliwe. Oto dowód, że i w nich sędziowie popełniają błędy, w które aż trudno uwierzyć. W tym przypadku arbiter przyczynił się do odpadnięcia drużyny z play-offów nie dlatego, że źle widział, a dlatego, że... nie znał przepisów.
Jak to możliwe, żeby w takiej sytuacji nie zagwizdać karnego do cholery? To jest jakieś przedszkole
Sędziowie muszą być jakoś oceniani. W ćwierćfinale play-offów muszą sędziować ludzie, którzy znają przepisy!
Zrobiliśmy praktyczny błąd. Zorientowałem się, kiedy ich asystent trenera przyszedł do nas i nam to powiedział. Oczywiście to jest nie do zaakceptowania. Czuję się z tym fatalnie. Mogę się tylko zapaść pod ziemię, bo ten błąd wpłynął na wynik końcowy, a naszą odpowiedzialnością jest znajomość przepisów. Oczywiście to było w trakcie dwóch ostatnich minut, więc powinien być rzut karny, a my nałożyliśmy karę
To jest błąd, który nie powinien się zdarzyć i wszyscy widzieli, jak sędziowie się z tym czują. To poważna sprawa, bo chodzi o przepisy, które oczywiście każdy sędzia musi znać. Ale na razie jest za wcześnie, żeby mówić o dalszych krokach
Wszyscy odpowiadają wspólnie. Każdy mógł poprawić sędziego chcącego podjąć złą decyzję, bo to jest przepis, który każdy musi znać, nawet jeśli takie sytuacje prawie nigdy się nie zdarzają
Nie wiem, jak dojść do siebie. Wrócę do domu i będę się starał to sobie wszystko poukładać
Trzeba po prostu znowu "wsiąść na konia". Jeśli widzę jakąś dobrą stronę tej sytuacji, to to, że już nigdy nie popełnię tego błędu
Biorę na siebie całą odpowiedzialność za to, co się stało. Skoro przyjmuję pochwały, gdy wygrywamy, to wezmę też na siebie winę teraz, gdy nam nie poszło. Nie mieliśmy drużyny, jaką chcieliśmy mieć w play-offach. Malmö wygrało zasłużenie
i nie chcę przypisywać temu błędowi zbyt wielkiego znaczenia. Po prostu pozostaje niesmak, że coś takiego się może zdarzyć
Czytaj także: