Hokej to sport, w którym liczą się nie tylko gole, ale także osobowość, charakter i historia. Żaden hokeista nie udowadnia tego lepiej niż Aleksander Owieczkin - człowiek, który zapisał się w historii hokeja nie tylko rekordową liczbą bramek, ale także swoim wyjątkowym życiorysem, pełnym kontrastów, dramatów i fascynujących zwrotów akcji. To nie jest historia o bramkach czy "raszan maszin newer brejks".
Hokejowa legenda!
Od kilku dni jest to najlepszy strzelec wszech czasów NHL, ale ten tekst nie skupi się na jego rekordzie 896 bramek. Zamiast tego, opowiem o kilku faktach, o których milczą hokejowe podręczniki. Bo za statystykami i rekordami kryje się człowiek z fascynującą historią, której elementy ukształtowały jednego z najwybitniejszych graczy w historii hokeja. Jego droga na szczyt była usiana przeszkodami, które dla wielu byłyby nie do pokonania.
Aleks Owieczkin - chłopak z moskiewskich blokowisk
Dorastając na obrzeżach Moskwy, Owieczkin mieszkał w wysokim wieżowcu otoczonym przez surowe, rozpadające się osiedle. Uczęszczał do publicznej szkoły nr 596, niesławnej z wojskowej dyscypliny i "tyrańskiego" dyrektora. Hokej stał się jego ucieczką od tych trudnych warunków, pomagając mu skupić się na sporcie, podczas gdy wielu jego rówieśników wpadało w kłopoty.
Dla młodego Aleksandra szkoła była jedynie obowiązkiem - jego prawdziwym domem stało się lodowisko. Tutaj mógł być sobą, tutaj czuł, że jego życie ma sens. Trenerzy szybko dostrzegli w nim nie tylko talent, ale przede wszystkim determinację. Mimo trudnych warunków materialnych, rodzice zrobili wszystko, by zapewnić mu możliwość treningów. Matka opowiadała później, że nieraz rezygnowali z własnych potrzeb, by syn mógł mieć profesjonalny sprzęt hokejowy.
Choć we krwi miał sport (matka Tatiana była dwukrotną mistrzynią olimpijską w koszykówce, a ojciec Michaił był profesjonalnym piłkarzem), to hokej zawładnął jego sercem już w wieku dwóch lat.
– Zabrałam go do sklepu Dziecięcy Świat przed Nowym Rokiem. W sklepie tak bardzo spodobał mu się plastikowy kask, kij i krążek, że nie chciał wyjść, dopóki nie kupiłam mu pierwszego hokejowego zestawu w jego życiu – wspomina matka bohatera dzisiejszego artykułu.
Co ciekawe, w wieku 8 lat Oweczkin nadal nie potrafił jeździć na łyżwach! Dopiero dzięki trenerowi Wiaczesławowi Kirillovowi, który dostrzegł jego potencjał, zaczął uczyć się podstawowych umiejętności hokejowych od zera. W trenowaniu Aleksandra wspierał go również starszy brat Siergiej, który niestety zginął w wypadku samochodowym, gdy Oweczkin miał zaledwie 10 lat. Mimo tej ogromnej tragedii, małego Aleksandra wysłano następnego dnia na mecz hokejowy. Do dziś, kiedy strzela gole, całuje rękawicę i wskazuje na niebo, oddając hołd bratu.
Cudem ocalony
Jako nastolatek, Oweczkin miał podróżować do Stanów Zjednoczonych na Draft NHL 2001, aby obserwować wybór przyjaciela swojego brata Siergieja. Jednak jego matka w ostatniej chwili zdecydowała inaczej. Ta decyzja okazała się zbawienna– dwa samoloty zaangażowane w ataki 11 września odleciały z lotniska Dulles International, gdzie wylądowałby Oweczkin, oszczędzając go potencjalnie przed najgorszym.
Ten jeden moment, ta jedna decyzja matki, mogła zmienić całą historię hokeja. Gdyby Tatiana nie zmieniła zdania, być może świat nigdy nie poznałby Owieczkina jako hokeisty. To właśnie takie decyzje, pozornie małe i nieistotne, nieraz decydują o całym życiu. Aleksander często podkreśla w wywiadach, że wierzy w przeznaczenie - a ten przypadek tylko utwierdza go w przekonaniu, że był stworzony do hokeja.
Kiedy pięć lat później przybył do Stanów Zjednoczonych jako pierwszoroczniak Washington Capitals, miał zaledwie 19 lat i bardzo słabą znajomość angielskiego.
– Umiałem powiedzieć tylko "dziękuję" i "proszę" – żartował później. Jednak na lodzie język nie był potrzebny, jego talent przemawiał sam za siebie.
Człowiek zabobonów
Aleksandr Owieczkin znany jest ze swoich dziwacznych przesądów. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych jest jego przywiązanie do samochodu – nalega, by tylko on mógł go prowadzić, wierząc, że przynosi mu to szczęście. Widywano go również siedzącego zawsze w tym samym miejscu w autokarze drużynowym lub samolocie. Ma też swój rytuał spożywania określonych posiłków przed meczami, co odzwierciedla jego skrupulatną osobowość poza lodowiskiem.
Jego rytuały przedmeczowe są legendarne. Zawsze jako ostatni wychodzi na rozgrzewkę, zawsze jako ostatni opuszcza lodowisko. Zawsze zakłada najpierw lewy but, potem prawy. Zawsze jako ostatni element stroju wkłada kask.
– To nie są przesądy – tłumaczy. – To rutyna, która pomaga mi się skoncentrować.
Aleksandr jest również znany z dość nietypowego przesądu dotyczącego jego życia miłosnego. W 2011 roku przyznał publicznie, że wierzy, iż gra najlepiej w hokeja, gdy może "zdobyć bramkę" przed popołudniem w dzień meczu. Żartobliwie dodał, że gra wyjątkowo dobrze, gdy może to zrobić zarówno przed, jak i po meczu.
Te wszystkie małe, czasem zabawne rytuały tworzą kompletny obraz Owieczkina - człowieka, dla którego szczegóły mają znaczenie. Na lodzie jest bestią, drapieżnikiem, który nie zna litości. Poza nim - wrażliwym, wręcz przesądnym człowiekiem, który szuka bezpieczeństwa w powtarzalnych czynnościach.
Piłkarz, który został strzelcem
Zanim w pełni poświęcił się hokejowi, Oweczkin marzył o zostaniu profesjonalnym piłkarzem tak jak jego ojciec Michaił. Był utalentowanym napastnikiem jako dziecko i kibicował Dynamo Moskwa, byłemu klubowi ojca. Jego rodzice ostatecznie skierowali go w stronę hokeja ze względu na jego posturę i umiejętności na lodzie, ale jego miłość do piłki nożnej pozostała - widywano go grającego w meczach towarzyskich i nadal uważnie śledzi ten sport.
Miłość do futbolu nigdy nie wygasła w sercu Aleksandra. Regularnie ogląda mecze europejskich lig, a podczas letnich przerw grywa amatorsko. Jego styl gry w hokeja zdradza piłkarskie korzenie - niezwykła koordynacja ruchów, zdolność do przewidywania zachowań przeciwników i poczucie przestrzeni na lodowisku przypominają umiejętności najlepszych piłkarzy.
W czerwcu 2022 roku Owieczkin spełnił swoje "dziecięce marzenie", podpisując jednodniowy kontrakt z FC Dynamo Moskwa, dawnym klubem swojego ojca, i strzelając bramkę w towarzyskim meczu przeciwko FC Amkal Moskwa. Nosił koszulkę z numerem 3, na cześć swojego ojca, który grał z tym numerem podczas kariery piłkarskiej.
Michaił Oweczkin, który zmarł w 2023 roku w wieku 71 lat, miał ogromny wpływ na karierę sportową syna. Jak wspominał Oweczkin po pobiciu rekordu Gretzky'ego - "Wiem, że tata jest również niesamowicie dumny z ciebie właśnie teraz, ponieważ zrobił tak wiele, aby pomóc ci stać się nie tylko świetnym graczem, ale także wspaniałą osobą" - powiedziała jego matka podczas uroczystości na lodzie po zdobyciu historycznej bramki.
Legenda, która wciąż pisze swoją historię
Aleksander Owieczkin to nie tylko najskuteczniejszy strzelec w historii NHL z 896 bramkami na koncie. To człowiek ukształtowany przez trudne dzieciństwo, rodzinne tragedie i nietypowe przesądy. Jego droga do hokejowej sławy wiodła przez moskiewskie blokowiska, była naznaczona stratą ukochanego brata i wspierana przez rodziców-sportowców.
6 kwietnia 2025 roku na lodowisku UBS Arena Oweczkin zapisał się w historii hokeja, strzelając swoją 895. bramkę w lidze NHL i wyprzedzając Gretzky'ego, który pozostawał samodzielnym rekordzistą od marca 1994 roku. Ten moment celebrował charakterystycznym ślizgiem po lodzie, pokazując radość i emocje, które zawsze towarzyszyły jego grze.
Dzisiaj, kiedy oglądamy go na lodzie, widzimy nie tylko fenomenalnego hokeistę, ale człowieka, którego osobiste doświadczenia uczyniły go tym, kim jest - legendą nie tylko ze względu na liczbę zdobytych bramek, ale także ze względu na jego niezwykłą historię i osobowość, która wykracza daleko poza lodowisko.
Czytaj także: