Matthew Tkachuk właśnie wbiegł z Pucharem Stanleya do Oceanu na Florydzie, Oliver Ekman-Larsson szykuje się być może do pewnego wyzwania osobistego przed jednym z dziennikarzy. Nick Cousins jest dalej półmózgiem, a Siergiej Bobrowski prawdopodobnie ledwo wie, gdzie aktualnie się znajduje. W tym czasie Connor McDavid ma nietęgą minę. Głównie dlatego, że zawsze ma minę jak „s*ający kot na pustyni podczas gradobicia”, ale tym razem ma realny powód. Leon Draisatil najpewniej zajmuje się obrażaniem mediów, a Mattias Ekholm nie przejmuje się niczym, bo jest gigachadem i myśli pewnie już o następnym sezonie. Co powinni zrobić Oilers skoro nie wygrali Pucharu z obecnym składem? Odpowiedź jest dosyć prosta. Rozmontować tę chatkę z guana i zbudować coś sensownego.
Upokorzenie Tour 2024
Kilka tygodni temu jacyś średnio rozgarnięci fani zaprzęgli kapitana Oilers do noszenia im browarów do bagażnika. Zmieszany napastnik wziął udział w szopce widząc, że jest nagrywany przez ludzi wyraźnie zszokowanych faktem, że w kanadyjskim mieście Edmonton jest kanadyjski hokeista grający w hokeja w Kanadzie. To w sumie byłoby na tyle medialnych upokorzeń przed wielką porażką, bo i nie było co się rozpraszać. Drużyna poważnie przegrywała, by poważnie wygrywać – tak więc system działał. Dopóki ponownie nie przestał działać.
Pewnie niechcący, ale w dalszym ciągu nieco siary do tego festiwalu spier******** dosypał sam Gary Bettman. Jasne, McJesus pobił rekord Wayne’a Gretzky'ego w liczbie asyst zdobytych w jednej serii play-off i oczywiście jest to mocny kandydat do zdobycia nagrody dla MVP fazy pucharowej. Pytanie tylko dlaczego uparł się, żeby dawać nagrodę zawodnikowi pokonanej drużyny?
Na Florydzie, pośród gwizdów i publiki totalnie niedbającej o kanadyjską drużynę, Gary podkreślał geniusz Connora, jego osiągnięcie i próbował wręczyć puchar McDavidowi. Ten nawet nie pojawił się obok Pana komisarza. Podziękował rywalom, poszedł do szatni i koniec. Nie dziwię mu się. Conn Smythe Trophy to najmniej istotna nagroda w historii, choć przyznawana bezpośrednio przed samym Pucharem. Nikt o tym trofeum nie myśli, a w momencie otrzymywania prawdopodobnie zawodnik jest zbyt rozgoryczony, bądź zbyt pijany by przywiązać do tej chwili większą wagę.
Co się powinno teraz wydarzyć?
Recept na to, by Oilers wygrali ligę w następnym sezonie jest tyle, ile podwyżek podatków w Kanadzie. O tym, kogo bym się pozbył też napiszę chętnie, ale najpierw chciałbym powiedzieć jedną kontrowersyjną rzecz.
NIE WIERZĘ w kontuzje Connora McDavida i Leona Draisaitla. Dosłownie w sekundę po zakończeniu spotkania w sieci gruchnęła wieść, że kapitan Oilers ma jakiś poważny uraz brzucha i czeka go operacja. Z kolei Draisaitl miał mieć (jak zwykle zresztą) złamany palec i uraz mechaniczny jeszcze tam czegoś (bez znaczenia, pewnie to samo co przez ostatnie X lat). Nie odmawiam McDavidowi wysiłku, gość harował jak wół i były spotkania, w których mimo braku bramek próbował ciągnąć ten smutny wózek zwany zespołem. Niemniej pytanie moje a propos tych dwóch graczy brzmi: w jaki sposób nabawili się ruch urazów? Przewrócili się pod prysznicem? Wpadli pod samochody? Spadli z rowerków? Przecież nie stało się to w efekcie twardej gry czy rzucania się pod krążki. Nie był to skutek agresywnej gry pod bandą czy próby ochrony kolegów z drużyny. W zasadzie co sezon dowiadujemy się, że jeden i drugi grał mimo złamania stopy, żeber i cholera wie czego jeszcze. Zwykle jednak panowie chętnie poddawali się urazom, i cytując klasyka, dawali z siebie całe 30 procent.
Pozwolę sobie więc tym razem historie z mchu i kontuzji włożyć między bajki, ponieważ są one równie przekonujące jak rządowa walka z fentanylem. McDavid chciał, ale grał sam a Draisaitl chyba nawet nie chciał albo liczył, że innym zachce się mocniej. Nie wyszło w obu przypadkach. Koniec pieśni.
Znajdźcie sobie bramkarza
W odpowiedzi na Państwa liczne zapytania i uwagi – nie, nie przekonałem się do Stuarta Skinnera. Owszem, na ostatnie spotkania finałów zawodnik przeskoczył sam siebie kilkanaście razy udowadniając, że choć warsztatu nie ma, to mental ma absolutnie tytanowy. Słysząc z tak wielu z stron, że nie powinno go być w tym miejscu i jednocześnie mając na to tak absolutnie wywalone jaja trzeba naprawdę umieć. Grasz w kraju, gdzie hokej jest religią, a twój każdy ruch, kropla potu i oddane gazy są obserwowane i zapisywane na kartach historii. Tyle, że gdyby Skinner był bramkarzem elitarnym, to cała drużyna przez większość serii nie musiałaby martwić się o tył i stresować tak mocno popełniając błędy. Ergo, być może mieliby siły na ostatnią prostą, na którą energii nie zostało im ani troszkę. Stuart mocno obrywał też w korpus, poza kilkoma sytuacjami nie miał do obrony niczego niesamowitego. Panthers zrobili mu laurkę przez moment, ale to tyle.
Calvina Pickarda lubię, ale nie czarujmy się. To etatowy rezerwowy zatrudniany tam, gdzie chwilowo nie było opcji. Życzę mu jak najlepiej, ale to nie Jonathan Quick, ani nawet Jonathan Bernier.
Nurse i Ceci do wymiany
Nurse jest najdroższym obrońcą Oilers i jednocześnie najgorszym. W tej fazie nie pokazał nic poza dramatycznie ujemną statystyką plus/minus i legendarną już umiejętnością niegrania niczego i nie robienia ani jednej rzeczy za którą ma płacone w milionach. Trudno mu wytykać nawet większe błędy, bo albo wytkniemy fakt, że nic nie robił albo nic nie wytkniemy bo za mało robił, żeby jakiś błąd się wyróżniał. Jest przepłacony, nie wytrzymał presji i kosztował drużynę całą masę energii i niepotrzebnych bramek. Miał być lekarstwem na zakusy „Panter” do twardej gry. Nie tylko pozwolił Florydzie na własny twardy styl, to jeszcze zdawał się zwyczajnie bać temu przeciwstawiać. Zafundował spotlight Evanowi Bouchardowi, który wyszedł dzięki temu na dużo lepszego niż faktycznie jest. Cody Ceci wyleci jednak szybciej, bo po pierwsze – jest tańszy, a po drugie starał się coś faktycznie robić, a to skutkowało bardziej jaskrawymi błędami. To jednak żadne usprawiedliwienie. Obaj panowie są do wymiany.
Draisaitl musi odejść
Wiem, że tu podważam fakt istnienia sojuszu i odwiecznej przyjaźni polsko-niemieckiej, jednak zaryzykuję. Draisaitl powinien poszukać sobie nowego domu. W fazie play-off ginie, a w tej zginął całkowicie. Nawet jeśli co play-offy ma jakiś uraz to choćby to jest wystarczającym powodem – gość nie umie pozostać zdrowym mimo, że nie robi de facto nic, co naraża go na takie kontuzje. Jego lista złamań jest większa niż lista Mattthew Tkachuka który faktycznie wystawia swoje ciało na ciężkie próby. Leon się nie stara, a jego wkład to stosunkowo łatwe bramki w stylu Owieczkina, a jeśli nie, to nic poza chamowatymi odzywkami do dziennikarzy.
Oni też…
Ryan Nugent-Hopkins to też już przebrzmiała melodia. Napastnik pierwszego ataku ma siedem bramek w tej serii – to zdecydowanie za mało (tak, wiem że McDavid miał podobną zdobycz, ale on również strzelał za mało). Sytuację ratował Zack Hyman czy Mattias Janmark, z których ten ostatni nie miał żadnego obowiązku grać aż tak doskonale. Correy Perry powinien już odejść z racji wieku, bo chęci do gry odmówić mu nie można. W odróżnieniu od Niemca, Perry starał się, ale po prostu PESEL odbiera tlen i każe faulować z bezsilności.
Zdaję sobie sprawę, że bramkowe zdobycze obecni mistrzowie ligi mają mniejsze, ale tam nigdy nie było ciśnienia na budowanie zespołu wokół dwóch, trzech zawodników plus może dwóch, którzy zagrają dobre zawody absolutnie z zaskoczenia. Tam zagrał koniec końców cały team, a tu McDavid momentami chciał za ten team grać absolutnie samemu.
Czytaj także: