Dłużyła nam się ta ostatnia niedziela na jastrzębskim Jastorze. Najpierw wiele minut czekano na pierwsze gole, potem z zaciekawieniem oglądano wymianę ciosów w trzeciej tercji. Następnie w emocjach oczekiwano rozstrzygnięcia w dogrywce. A na koniec ręce w geście triumfu wnieśli miejscowi, pokonując w dodatkowym czasie gry Comarch Cracovia 4:3.
Znacznie poważniejsze brzemię ciążyło na barkach krakowian przed niedzielnym spotkaniem. Bo o ile porażka lub jej brak nie wpływała na sytuacje jastrzębian, to dla podopiecznych Rudolfa Roháčka – wręcz przeciwnie. Było to bowiem ich ostatnie starcie w sezonie zasadniczym i jeżeli zakończyłoby się ono nie pomyślnie, znacznie skomplikowałoby ewentualną walkę korzystne rozstawienie w play-offach. Do takiego stopnia, że w razie braku punktów i zwycięstw Torunia i Podhala we wtorek „Pasy” zlecieć mogłyby aż na siódmą lokatę.
Może i ciekawie, ale bramek – brak
Niemalże pół godziny zgromadzona na Jastorze publika oczekiwała na bramki. Oba zespoły co prawda wymieniały się groźnymi atakami, jednakże tablica długo wskazywała bezbramkowy rezultat. Po pierwszej, wyrównanej, tercji, w drugiej nacisnęli jastrzębianie. Najpierw wydali parę coraz to poważniejszych ostrzeżeń, po czym w 32. minucie w końcu dopięli swego.
„Ciasteczka” na rozwiązanie worka z trafieniami
Krążek wygodnie ułożył się na łopatce kija Roberta Arraka, który spod niebieskiej linii posłał go w kierunku bramki. Trafił idealnie, w samo okienko, kończąc bramkową niemoc w tym meczu. Na twarzy Estończyka pojawił się nieukrywany uśmiech, wszak zadał cios swojemu poprzedniemu zespołowi, w którym to przygody raczej nie wspomina za dobrze.
Trzy minuty później jednak skutecznie odpowiedziała Cracovia, i to w niemniej urokliwy sposób. Po książkowo rozegranej kontrze Aapo Alapuranen, ledwo utrzymując równowagę, wyłożył krążek Gustawowi Berlingowi. Szwed na pełnej prędkości wbił się klinem między buliki i stając oko w oko z Jakubem Lackovičem umieścił gumę pod poprzeczką.
Wymiana ciosów w trzeciej odsłonie
W ostatnim akcie regulaminowego czasu gry hokeiści najwyraźniej postanowili wynagrodzić kibicom dłużący się bezbramkowy początek. Wówczas bowiem w ofensywie rozpoczęła się prawdziwa kanonada.
Zaczęli ją goście, w dwie minuty po wznowieniu obejmując prowadzenie. Z linii niebieskiej uderzył Daniel Krenželok, a do odbitego przez bramkarza krążka najszybciej dopadł Mateusz Bezwiński, nie omieszkując nie skorzystać z okazji. Radość przyjezdnych nie trwała jednak długo – chwilę potem, po stracie i podaniu, w czystej pozycji w okolicach prawego bulika znalazł się Rastislav Špirko, który, po zamachu, nie dał najmniejszych szans na interwencję Mattowi Robsonowi.
W 50. minucie w nierozsądny sposób za opóźnianie gry na ławkę kar powędrował Bezwiński. Błąd ten okazał się niezwykle kosztowny – kilkadziesiąt sekund po nim z lewego koła huknął Emil Bagin i celnym strzałem przywrócił miejscowym korzystny wynik. Po kolejnych trzech minutach jednak rezultat ponownie powrócił do punktu wyjścia. Znów moc pokazał skandynawski atak Cracovii: Berling po przechwycie zagrał do Alapuranena, ten błyskawicznie przekazał do Johana Lundgrena. Szwed nieatakowany stanął po prawej ręce Lackoviča i w sprytny sposób zaaplikował krążek w górnych rejonach bramki.
Rajamäki z ciosem dla krakowian
To były ostatnie strzeleckie akcenty w tej odsłonie, więc do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. W niej jednak na decydujące trafienie nie czekano zbyt długo. Dokładnie po 74 sekundach sam na sam z golkiperem wyszedł Tuukka Rajamäki. Fin przy finalizacji zachował zimną krew i wsadził gumę ponad próbującym interweniować Robsonem. Zapewnił wygraną swojemu zespołowi, tym samym wydatnie psując życie rywalom. Teraz bowiem rozstawienie w play-offie w rękach opatrzności, a nie krakowskich hokeistów. A ta bywa dla „Pasów” w tym sezonie dość kapryśna…
JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia 4:3 (0:0, 1:1, 2:2, d. 1:0)
1:0 Robert Arrak - Nicholas Ford, Conor MacEachern (32:01),
1:1 Gustaf Berling - Aapo Alapuranen, Johan Lundgren (34:28),
1:2 Mateusz Bezwiński - Daniel Krenželok (44:15),
2:2 Rastislav Špirko - Marcin Kolusz (46:59),
3:2 Emil Bagin - Nicholas Ford, Conor MacEachern (49:53, 5/4),
3:3 Johan Lundgren - Aapo Alapuranen, Gustaf Berling (52:23),
4:3 Tuukka Rajamäki - Conor MacEachern, Robert Arrak (61:24).
Sędziowali: Sebastian Kryś, Krzysztof Kozłowski (główni) - Michał Żak, Andrzej Nenko (liniowi).
Minuty karne: 2-4.
Strzały: 34-29.
Widzów: 700.
JKH GKS: J. Lackovič - K. Górny, P. Wajda; M. Urbanowicz, D. Jarosz, T. Rajamäki - O. Viinikainen, E. Bagin; R. Špirko, D. Paś, M. Kolusz - J. Martiška, C. MacEachern (2); J. Ižacký, R. Arrak, N. Ford - J. Kamienieu, J. Hamilton; P. Pelaczyk, M. Płachetka, M. Zając.
Trener: Róbert Kaláber
Cracovia: M. Robson - A. Ježek, J. Žůrek; T. Vildumetz, R. Sawicki, M. Špaček - A. Younan, V. Kunst; A. Alapuranen, J. Lundgren, G. Berling - D. Krenželok, J. Jalasvaara (2); M. Kasperlík, M. Bezwiński (2), S. Brynkus - L. Motloch; K. Sterbenz, K. Mocarski, K. Wróbel, A. Dziurdzia.
Trener: Rudolf Roháček
Czytaj także: