Zespół Edmonton Oilers wykonał niesamowity pościg w swoim pierwszym meczu tegorocznej fazy play-off NHL. Ale ostatecznie nie zdołał się zrewanżować Los Angeles Kings za bolesne doświadczenie z przeszłości. O wszystkim przesądził szczęśliwy gol w ostatniej minucie spotkania.
Nic nie wskazywało na emocjonującą końcówkę meczu pierwszej rundy play-off konferencji zachodniej pomiędzy Los Angeles Kings a Oilers, gdy jeszcze w ostatniej minucie drugiej tercji "Królowie" prowadzili 4:0. Ale wtedy wracający do gry po kontuzji król strzelców sezonu zasadniczego Leon Draisaitl zdobył pierwszą bramkę dla gości, a w trzeciej tercji Oilers kontynuowali wielki pościg. Wygrali ją 4:1 i doprowadzili do remisu 5:5, zdobywając 2 ostatnie bramki w 58. i 59. minucie, już po wycofaniu do boksu bramkarza Stuarta Skinnera. Ale 46 sekund po tym, jak Connor McDavid doprowadził do remisu, Phillip Danault oddał niezbyt udany strzał, po którym jednak krążek poszybował nad Skinnerem i wpadł do siatki, przesądzając o wygranej Kings 6:5.
Zwycięski gol Phillipa Danaulta:
Dla Danaulta było to drugie trafienie w meczu. Po bramce i 2 asysty dla drużyny z Los Angeles zapisali na swoje konta Adrian Kempe i Andriej Kuzmienko, a po golu i asyście Quinton Byfield, który trafił z ujemnego kąta, odbijając krążek od Skinnera i Kevin Fiala. Dla Oilers McDavid oprócz gola wyrównującego zanotował też 3 asysty. Przyjezdnym ostatecznie nie udał się rewanż na Kings za legendarny "cud na Bulwarze Manchesterskim" z kwietnia 1982 roku, gdy Kings po dwóch tercjach meczu numer 3 pierwszej rundy play-off z Oilers przegrywali 0:5, ale w trzeciej odsłonie zdobyli 5 goli i doprowadzili do dogrywki, a w niej przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Oba kluby grają ze sobą w pierwszej rundzie play-off po raz 4. z rzędu. Wszystkie 3 poprzednie serie wygrał zespół z Edmonton. Co ciekawe, w tej pierwszej z nich, w 2022 roku, Kings także zaczęli od zwycięstwa po decydującym golu Danaulta. Do ostatniej nocy był to jego ostatni zwycięski gol w play-off NHL. Mecz numer 2 tegorocznej serii odbędzie się w nocy ze środy na czwartek także w Los Angeles.
W Waszyngtonie najlepszy w sezonie zasadniczym w konferencji wschodniej zespół Washington Capitals zaczął play-off od zwycięstwa nad Montréal Canadiens, ale łatwo nie było, bo o wyniku zdecydowała dogrywka. "Stołeczni" zwyciężyli 3:2. Aleksandr Owieczkin strzelił 2 gole i zaliczył asystę przy bramce Anthony'ego Beauvilliera, który także raz asystował. Wracający do gry po prawie trzytygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją bramkarz gospodarzy Logan Thompson obronił 33 z 35 strzałów rywali. Montréal Canadiens awansowali do fazy play-off z "dziką kartą", mając najgorszy dorobek ze wszystkich awansujących drużyn. W play-off grają po raz pierwszy od 4 lat, gdy także startując jako najniżej notowany zespół sensacyjnie dotarli aż do finału. Mecz numer 2 tej serii w nocy ze środy na czwartek w Waszyngtonie.
Już drugie zwycięstwo w swojej serii odniósł z kolei najlepszy w rozgrywkach zasadniczych zespół Winnipeg Jets. "Odrzutowce" pokonały u siebie St. Louis Blues 2:1, podwyższając prowadzenie w serii na 2-0. Decydujący okazał się być gol Kyle'a Connora z 42. minuty. Amerykaninowi asystował Mark Scheifele, który wcześniej sam zdobył gola, choć dość szczęśliwie. Bramkarz Blues Jordan Binnington wybił krążek jadącemu na jego bramkę napastnikowi Jets, ale "guma" odbiła się od obrońcy gości Jimmy'ego Snuggeruda i wpadła do bramki. Kyle Connor zdobył zwycięskie gole dla drużyny z Winnipeg w obu pierwszych meczach serii. Rywalizacja przenosi się teraz do St. Louis, gdzie w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu zostanie rozegrane spotkanie numer 3. Zła wiadomość dla Blues jest taka, że w historii play-off NHL tylko 11,4 % drużyn przegrywających po 2 wyjazdowych spotkaniach 0-2 zdołało odwrócić losy serii i wygrać.
Także drugie już spotkanie rozgrywały tej nocy między sobą drużyny Colorado Avalanche i Dallas Stars. "Gwiazdom" z Dallas po porażce w meczu numer 1 udało się jednak tym razem wygrać i doprowadzić do remisu 1-1 w całej rywalizacji. Przesądził o tym w 18. minucie dogrywki Colin Blackwell, dla którego było to pierwsze zwycięskie trafienie w play-off NHL. Jego gol na 4:3 padł chwilę po północy miejscowego czasu. Wcześniej dla gospodarzy strzelali: Thomas Harley, wracający po kontuzji Tyler Seguin i Jewgienij Dadonow. Obie drużyny przenoszą się teraz z Teksasu do Denver w stanie Kolorado, gdzie mecz numer 3 odbędzie się w nocy ze środy na czwartek.
Czytaj także: