Patrik Moskal po sześciomiesięcznej przerwie wrócił do brneńskiej Komety, by ponownie stworzyć niebezpieczny tandem z niektórymi ze swych hokejowych partnerów jeszcze z młodzieżowych zespołów Trzyńca i Ytongu (Brno). Miniony sezon w barwach Podhala był dla niego bardzo udany. Jego drużyna ostatecznie skończyła na trzecim miejscu, po półfinałowej porażce z mistrzem z Krakowa.
Moskal doskonale jeździ na łyżwach, już w wieku 19 lat udało mu się zaistnieć w extraligowym Trzyńcu, gdzie w pierwszym składzie odegrał 37 meczy (wstrzelił trzy bramki, przy siedmiu asystował). Swoje umiejętności potwierdził grą na Mistrzostwach Świata dwudziestolatków.
Dwudziestopięcioletni skrzydłowy jest bardzo szczęśliwy ze swego powrotu do Brna. Z pobytu w Polsce jest zadowolony, ale za Morawami tęsknił. Obecnie planuje wraz z żoną zostać na stałe w Brnie. Już na pierwszym treningu zaprezentował swoje umiejętności w dobrym stylu. W footbalowym meczu wstrzelił dwie bramki, zaliczył także cztery asysty.

Jak wspominasz roczny kontrakt w Polsce?
W Polsce byłem bardzo zadowolony. Głównie dzięki temu, że moim trenerem był znany mi ze Vsetína, pan Zdislav Tabara.
Grałeś w polskim zespole Podhale Nowy Targ, opisz swoje wrażenia?
Niestety po miesiącu zwolniono pana Tabarę. Do zespołu dołączyli trenerzy ze Słowacji, którzy nam, trzem Czechom niestety nie ufali nam, tak jak pan Tabara. Szczerze powiedziawszy, cieszyliśmy się na koniec sezonu. Żałowałem, że nie zostałem w Brnie.
Czy to prawda, że Kometa ubiegała się o Twój start w zespole już podczas trwania minionego sezonu?
Tak, już w listopadzie miałem z nimi kontakt. Chciałbym podziękować panu Medlíkovi za rozwiązanie pozostałych problemów z Trzyńcem.
Których zawodników z czeskiej extraligi spotkałeś w Polsce?
W drużynie grałem zMariánem Kacířem, który był również zawodnikiem Brna, grał z nami również Tomáš Jakeš ze Vsetína. Dalej mógłbym wymienić nazwiska, takie jak: Potočný, Škuthan i Pavlačka ze Sarezy.
Co sądzisz o polskiej hokejowej extralidze?
Gra w niej osiem zespołów, runda zasadnicza składa się z 40 kolejek. Do play-off awansują tylko cztery drużyny, gra się do czterech zwycięstw. Mogę z pewnością stwierdzić, że pierwsza czwórka utrzymała by się w połowie tabelki pierwsze ligi, wyżej raczej nie. (Cracovia Comarch Kraków, Unia Dwory Oświęcim, Wojas Podhale Nowy Targ, GKS Tychy).
Byłeś zadowolony jeśli chodzi o grę, ile czasu spędzałeś na lodzie podczas jednego meczu?
Podczas gdy w drużynę trenował pan Tabara, wszystko było w porządku. Grałem w pierwszej lub drugiej formacji, byłem zadowolony. Pierwsza część sezonu przyniosła nam według mnie małe rozczarowanie. Graliśmy dobrze, ale niestety mieliśmy problemy z wynikami, nie byliśmy skuteczni. Po przyjściu słowackich trenerów, nie spędzaliśmy na lodzie już tyle czasu. Nie chodziło o to, że gra nas nie bawiła, jednak nie czuliśmy już tej samej dobrej atmosfery. To nie było to samo, co kiedyś.
Jak oceniasz warunki w Polsce, jeśli chodzi o hokej oczywiście?
Praktycznie niczym się nie różnią od tych czeskich. Sytuację w Nowym Targu znałem już wcześniej.
Jakie są różnice w treningowym reżimu pomiędzy Polską a Czechami?
Polscy trenerzy są troszkę zacofani, ale nie w naszym przypadku. Dlatego między innymi w naszej drużynie pracowałem z czeskimi i słowackimi trenerami.
A co z letnim przygotowaniem do sezonu?
Byłbym skłonny stwierdzić, że trenerzy Oslizlo i Tabara rozplanowali przygotowania w tym samym stylu, byśmy zyskali potrzebną nam przez cały sezon siłę.
Zdążyłeś zapoznać się z polską okolicą podczas pobytu za granicą?
Nowy Targ to takie Boskovice, skąd pochodzę. Około 20 kilometrów dzieliło mnie od Polskich Tatr i znanego „zimowego miasta” Zakopanego. Nawet udało mi się tam zobaczyć skoki narciarskie.
Także na pewno udało się Ci zobaczyć Jakuba Jandę na własne oczy, to było na pewno wielkie przeżycie?
Jasne, że tak.
Co sądzisz o jego tegorocznej formie i wynikach.
Kłaniam się mu nisko i mam nadzieję, że potwierdzi swój sukces i w przyszłym sezonie. Życzę mu tego.
Jak udało Ci się pokonać barierę językową?
Język polski jest dosyć podobny do czeskiego, ponadto rozegrałem tam już dwa sezony, język więc nie stanowił dla mnie większego problemu. Już wcześniej Milan Baranyk nauczył mnie paru słówek. (uśmiech).
Od nowego sezonu znów pojawisz się na lodzie brneńskiej Komety. Dlaczego zdecydowałeś się właśnie na Brno?
Już podczas ubiegłorocznego sezonu, kiedy grałem w Polsce, mój agent zawiadomił mnie pod koniec października o możliwości zmiany klubu. Chciałem wrócić do Czech np. z powodu kibiców, których tłumy przychodzą na każdym mecz, następnym powodem była moja pięciomiesięczna córeczka Nicolka. Wraz z małżonką zdecydowaliśmy się kupić mieszkanie w Brnie lub okolicy.
Miałeś jeszcze jakieś oferty od innych klubów?
Oczywiście, ale zdecydowałem się na Brno. Wiedziałem dokąd idę, ponadto poziom tutaj jest wyraźnie wyższy. Oczywiście miało w tym udział i moje własne serduszko.
autor: David Novotný
tłumaczenie: Justyna
źródło: http://www.hc-kometa.cz
Fot. Jarosław Haber
Czytaj także: