Grzegorz Piekarski, w co trudno uwierzyć obserwując w tym sezonie grę obroncy zespołu Dwory SA Unia Oświęcim, w reprezentacji Polski na mistrzostwach świata nie grał przez ostatnie 6 lat. Po występie w 1998 roku w Słowenii, gdzie w biało-czerwoni pod wodzą Jan Eyselta i Ludka Bukacza, z trudem utrzymali się w grupie B, sosnowiczani wypadł z mistrzowskiego obiegu.
- Cieszę się, że udało misię wrócić do reprezentacji- mówi Grzegorz Piekarski. - Po turniejukwalifikacji olimpijskich w Nowym Targu wiele sobie po tym sezonie obiecywałem, ale kontuzja wyeliminowała mnie z gry w ostatnim szczeblu eliminacji do Turynu. Nie pojechałem więc na Łotwę i żałowałem, oglądając w telewizji mecze kolegw w Rydze, że nie ma mnie tam razem z nimi. Na szczęście kontuzję udało się wyleczyć i choć czasem się jeszcze odezwie jestem gotowy do walki o awans.
- Kto będzie najgroźniejszym rywalem na drodze do Łotwy, gdzie w 2006 rokurozegra się walka omistrzostwo świata?
- Trzeba się nastawić na cztery ciężkie boje w Debreczynie. Niektórzy co prawda w wyliczankach faworytów pomijają Japonię, ale ja też ją stawiam w gronie kandydatów do awansu. Norwegia, Węgry, Wielka Brytania i Japonia pewnie tak samo jak my będą walczyć o awas. Nie jesteśmy bez szans.
- Byłyby większe gdyby skład był mocniejszy...
- Oczywiście, że z Mariuszem Czerkawskim, Waldkiem Klisiakiem, Adamem orzęckim, Jackiem Zamojskim... i tak dalej kadra byłaby bardziej doświadczoa. Ale tych zawodników nie ma w składzie i nie ma się co na n ich oglądać.Do meczów z Francją wydawało się nam, że brak tych zawodników będzie bardzo widoczy, ale zagraliśmy z trójkolorowymibez nich i wygrywając udowodniliśmy sobie samymy, żetworzymy dobry zespół. Chciałbym to potwierdzić także w Debreczynie.
Czytaj także: