Nareszcie nadeszły play-offy, już w pierwszym pojedynku pokazując wszystko, co mają najlepszego do zaoferowania. Premierowe spotkanie JKH GKS Jastrzębie z KH Energą Toruń było i wyrównane, i zacięte, i obfite w pojedynki oraz piękne gole... Z tej hokejowej bitwy górą wyszły jednak "Stalowe Pierniki", zwyciężając 3:2.
Play-offy z krwi i kości od samego startu
Już od początku na tafli widać było, że wystartowała decydująca faza sezonu. Hokeiści najwidoczniej w nużącej końcówce fazy zasadniczej gromadzili energię, którą od pierwszego bulika przełożyli na lód. Trzask kijów i walczących ze sobą graczy był niczym brzęk oręża na średniowiecznym polu bitwy. Zaiste jednak, była to hokejowa batalia – zawodnicy non stop wymieniali się w karnych boksach, a arbitrzy co chwila zmuszani byli używać gwizdka. Co dawało możliwość do strzelania bramek w przewagach…
Festiwal bramek w przewagach
Pierwsze padło po niespełna dwóch minutach. Po zebraniu uderzonego z niebieskiej strzału Calle Behm dograł do niepilnowanego na prawym buliku Matthew Sozanskiego, który precyzyjnie, pod poprzeczkę otworzył wynik. Kanadyjczyk jednak parę minut potem z bohatera stał się pechowcem. Broniąc w osłabieniu, niefortunnie odbił nagrany przez Izackiego zza linii krążek, który zmylił Mikołaja Studzińskiego i wpadł do bramki.
Sozanski przed końcem pierwszej tercji zdołał się jeszcze zrehabilitować. W 14. minucie, kiedy Toruń rozgrywał kolejnego w tym meczu powerplaya, był jednym z dwójki asystujących przy przepięknym trafieniu Mikołaja Sytego. Ustawiony pod niebieską Białorusin odpalił niczym z dwunastofuntowej armaty, aplikując gumę w okienku. Z premierowego aktu zwycięsko wyszli więc przyjezdni.
Dalsza batalia, ponownie sprowadzona do remisu
Od początku drugiego obie formacje z tonu nie spuszczały, nadal zaciekle ze sobą rywalizując. Kary i starcia sypały się jak z rękawa, choć sędziowie zdawali się przez moment stracić kontrolę nad meczem. W 47. minucie po kontrowersji do boksu powędrował Paul Svars, dając tym samym rywalom handicap gry jednego więcej. A oni to wykorzystali.
Pod koniec wykluczenia na prawym buliku krążek opanował Nicholas Ford, któremu po chwili zastanowienia wpadł do głowy pomysł na uderzenie z zamachu. Okazało się to, dosłownie, strzałem w dziesiątkę, gdyż jego piekielnie mocna próba wylądowała pod poprzeczką.
Chwila oddechu
Do zejścia na przerwę obie ekipy nieco stonowały swoje zapędy, oszczędzając siły na trzecią odsłonę. Ta miała okazać się decydująca, bo po 40 minutach na Jastorze było na remis.
Decydujący rajd Djumicia
Długo zespoły pozostawiały publikę przy patowym rezultacie, nie potrafiąc przechylić szali na swoją korzyść. Po jedenastu minutach nie przynoszącej rozstrzygnięcia walki sprawy w swoje ręce postanowił jednak Mirko Djumić. Serb wówczas na niebieskiej uwolnił się spod opieki obrońców i przejmując podanie od Calle Behma, wyszedł oko w oko z Jakubem Lackoviciem. Zachował zimną krew i trafił 3:2, co było to pierwsze tego wieczoru golem przy stanie „5 na 5” i, jak się miało okazać, ostatnim…
Stalowa obrona „Stalowych Pierników”
„Stalowe Pierniki” bowiem mocno trzymały defensywę, w której świetnie spisywali się zarówno zawodnicy z pola, jak Studziński, który po czterech minutach spotkania zastąpił kontuzjowanego Juliusa Pohjanoksę. Rezerwowy golkiper w pełni wykorzystywał otrzymaną od losu szansę, zamykając w końcówce dostęp do bramki. W niej, mimo szczerych chęci, jastrzębianie nie umieścili już krążka…
Pierwsza bitwa dla gości z miasta Kopernika
Pierwsza batalia zakończyła się na korzyść przyjezdnych, którzy jutro powalczą o powrót do domu z dwoma wygranymi do przodu. Premierowy pojedynek jednak spełnił to, czego się spodziewano – że walka między JKH, a Toruniem, będzie niezwykle zacięta. A po początkowym przetarciu jeszcze ciężej o wskazanie faworyta w tej serii.
JKH GKS Jastrzębie - KH Energa Toruń 2:3 (1:2, 1:0, 0:1)
0:1 Matthew Sozanski - Calle Behm, Mikałaj Syty (01:52, 5/4),
1:1 Jakub Ižacký - Rastislav Špirko, Marcin Kolusz (10:58, 5/4,)
1:2 Mikałaj Syty - Calle Behm, Matthew Sozanski (14:59, 5/4),
2:2 Nicholas Ford - Emil Bagin (26:14, 5/4),
2:3 Mirko Djumić - Calle Behm (50:11).
Sędziowali: Krzysztof Kozłowski, Wojciech Wrycza (główni) - Michał Żak, Andrzej Nenko (liniowi).
Minuty karne: 14-14.
Strzały: 39-29.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 0:1
Kolejny mecz: w sobotę o 17:00 w Jastrzębiu-Zdroju
Widzów: 700
JKH GKS: J. Lackovič - K. Górny (2), P. Wajda, M. Urbanowicz (2), D. Paś, T. Rajamäki - O. Viinikainen (2), E. Bagin, R. Špirko (2), F. Starzyński (2), M. Kolusz - C. MacEachern (2), J. Martiška, J. Ižacký, R. Arrak, N. Ford (2) - J. Hamilton, P. Pelaczyk, S. Kiełbicki, D. Jarosz, M. Zając.
Trener: Róbert Kaláber
KH Toruń: J. Pohjanoksa (3:16 M. Studziński) - P. Svars (2), M. Zieliński, D. Larionovs, D. Fjodorovs (2), R. Tiainen (2) - J. Gimiński (2), M. Sozanski, J. Prokurat, M. Syty (2), M. Djumić - A. Jaworski, A. Johansson, P. Kogut, K. Kalinowski, M. Kalinowski - C. Behm, S. Maćkowski, K. Jaakola (2), A. Huhtela, R. Baszyrow (2).
Trener: Juha Nurminen
Czytaj także: