Play-off NHL: 25 lat bez zwycięstwa. Panthers znów zaczęli od porażki [WIDEO]
Najlepszy w sezonie zasadniczym NHL zespół Florida Panthers zaczął fazę play-off od porażki u siebie z ekipą Washington Capitals, która do rozgrywek o Puchar Stanleya awansowała z najmniejszym punktowym dorobkiem w konferencji wschodniej.
"Pantery" straciły przewagę własnej tafli przegrywając przed własną publicznością ze "Stołecznymi" 2:4, mimo że do 49. minuty prowadziły 2:1. W trzeciej odsłonie jednak goście zdobyli 3 gole. Zaczęło się od tego, że Aleksandr Owieczkin odebrał na linii niebieskiej krążek wyprowadzającemu go z własnej tercji MacKenzie'emu Weegarowi, a Jewgienij Kuzniecow w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem rywali Siergiejem Bobrowskim doprowadził do remisu. Nieco ponad 2 minuty później trafił T.J. Oshie, a w końcówce Lars Eller skierował krążek do pustej bramki gospodarzy, pieczętując wygraną.
Wcześniej bramkę w przewadze zdobył Tom Wilson, który meczu nie dokończył, ponieważ bardzo szybko opuścił taflę z urazem. Owieczkin, którego występ stał pod znakiem zapytania, wrócił do drużyny po opuszczeniu 3 ostatnich spotkań sezonu zasadniczego z powodu kontuzji. Dla Panthers bramki zdobyli Sam Bennett i Claude Giroux, a pozostałych 30 strzałów gospodarzy obronił Vítek Vaněček. Weegar nie tylko zaliczył stratę krążka przy golu wyrównującym, ale także przy bramce Wilsona siedział na ławce kar za wystrzelenie krążka poza taflę z własnej tercji.
Panthers, którzy wygrali sezon zasadniczy z najlepszym w historii klubu dorobkiem 122 punktów, już od 25 lat nie odnieśli zwycięstwa w meczu numer 1 serii play-off, a od 26 nie wygrali żadnej serii. Play-offy 1996 były jedynymi, w których udało im się kogokolwiek wyeliminować. Dotarli wtedy aż do finału Pucharu Stanleya. Od tamtej pory w rozgrywkach postsezonowych grali 6 razy, zawsze odpadając na pierwszej przeszkodzie.
Historia rywalizacji o Puchar Stanleya pokazuje, że zespół zaczynający serię od zwycięstwa na wyjeździe, triumfuje ostatecznie w 57,6 % przypadków, a w pierwszej rundzie w 56,1 %. Mecz numer 2 tej pary odbędzie się w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu, także w Sunrise na Florydzie.
Florida Panthers - Washington Capitals 2:4 (1:1, 1:0, 0:3)
Bennett (18.), Giroux (21.) - Wilson (4.), Kuzniecow (49.), Oshie (51.), Eller (60.)
Skrót meczu:
Także w drugiej grającej tej nocy parze konferencji wschodniej górą byli goście, ale mecz trwał znacznie dłużej. Aż trzech dogrywek było trzeba, by wyłonić zwycięzcę w spotkaniu Pittsburgh Penguins z New York Rangers. Jewgienij Małkin w 106. minucie gry, 4 godziny i 38 minut po rozpoczęciu meczu, dał "Pingwinom" zwycięstwo 4:3 w Madison Square Garden. Rosjanin wcześniej zaliczył także asystę. Dwukrotnie do bramki Rangers trafił Jake Guentzel, a z golem i dwiema asystami spotkanie kończył Bryan Rust. Stojący w bramce Penguins pod nieobecność kontuzjowanego Tristana Jarry'ego Casey DeSmith obronił 48 z 51 strzałów, ale w drugiej dogrywce sam doznał urazu i został zmieniony przez Louisa Domingue, który był perfekcyjny i zatrzymał pozostałych 17 uderzeń. Po drugiej stronie tafli na niewiele zdało się aż 79 skutecznych interwencji Igora Szestiorkina. To druga najwyższa liczba obron w meczu NHL od 1955 roku, gdy zaczęto liczyć strzały. Rangers prowadzili 2:0, a później także 3:2, ale ostatecznie oddali przewagę swojej tafli. Na nieco ponad 3 minuty przed końcem trzeciej tercji nie został uznany gol Filipa Chytila, który dałby im prowadzenie 4:3, ponieważ wcześniej Kaapo Kakko wszedł w kontakt z DeSmithem w polu bramkowym, co zostało uznane za niedozwolone przeszkadzanie bramkarzowi. Mecz numer 2 odbędzie się jutro także w Nowym Jorku.
New York Rangers - Pittsburgh Penguins 3:4 (1:0, 2:3, 0:0, 0:0, 0:0, 0:1)
Fox (10.), Copp (24.), Kreider (38.) - Guentzel (25.), (32.), Rust (39.), Małkin (106.)
Anulowany gol Filipa Chytila w końcówce trzeciej tercji:
Imponujące wejście do play-off zaliczył najlepszy w sezonie zasadniczym zespół konferencji zachodniej, Colorado Avalanche. "Lawina" w pierwszym meczu swojej serii rozbiła u siebie Nashville Predators 7:2, strzelając 5 goli już w pierwszej tercji. Nathan MacKinnon strzelił 2 gole i zaliczył asystę, bramkę i 2 asysty zanotował Cale Makar, kapitan Gabriel Landeskog z golem i asystą wrócił do drużyny po trwającej prawie 2 miesiące przerwie spowodowanej operacją kolana, na liście strzelców znaleźli się też Andrew Cogliano, Artturi Lehkonen i Devon Toews, a znany raczej jako snajper Mikko Rantanen tym razem trzykrotnie podawał przy golach kolegów. Landeskogowi tak naprawdę przypisano "samobójczego" gola Marka Borowieckiego, który łyżwą w podbramkowym zamieszaniu skierował krążek do własnej bramki. Ekipa Avalanche wykorzystała 2 ze swoich 5 gier w przewadze, a Cogliano zdobył gola w osłabieniu. Z powodu kontuzji w bramce Predators zabrakło ich bramkarza numer 1 Juuse Sarosa. Mecz między słupkami rozpoczął David Rittich, ale po wpuszczeniu 5 z 13 strzałów w pierwszej tercji został zmieniony przez Connora Ingrama. Ten ostatni wpuścił 2 z 32 uderzeń. Saros na pewno nie zagra także jutro w meczu numer 2 w Denver.
Colorado Avalanche - Nashville Predators 7:2 (5:0, 1:1, 1:1)
MacKinnon (3.), (47.), Toews (3.), Cogliano (9.), Makar (13.), Lehkonen (16.), Landeskog (35.) - Duchene (39.), (53.)
"Samobójczy" gol Marka Borowieckiego:
Tylko jeden gol wystarczył z kolei do odniesienia zwycięstwa numer 1 w drugiej grającej tej nocy parze konferencji zachodniej zespołowi Calgary Flames. "Płomienie" pokonały u siebie 1:0 Dallas Stars po trafieniu Eliasa Lindholma z 6. minuty. Najlepszym graczem meczu wybrany został jednak ich bramkarz Jacob Markström, który zachował "czyste konto". Wystarczyło mu do tego 16 obron, bo tylko tyle strzałów jego koledzy z pola pozwolili oddać rywalom. Szwedzki bramkarz w sezonie zasadniczym rozegrał 9 meczów bez wpuszczenia gola - najwięcej w całej NHL. Flames swoją bramkę zdobyli tej nocy w przewadze, a sami obronili wszystkie 5 osłabień. Pierwsza tercja zakończyła się awanturą na tafli. Najpierw gracz Flames Matthew Tkachuk pobił się z Michaelem Rafflem, a później jego klubowy kolega Rasmus Andersson w bratobójczym pojedynku zmierzył się z innym Szwedem Johnem Klingbergiem. Ci dwaj ostatni otrzymali kary meczu za niesportowe zachowanie, bo tak dzieje się, gdy dochodzi do drugiej bójki w jednej przerwie w grze. Być może to nie koniec całej sprawy, bo Klingberg po meczu powiedział, że on i jego koledzy będą chcieli "dorwać" Anderssona. Mecz numer 2 odbędzie się w Calgary w nocy z czwartku na piątek. Gospodarze są po pierwszym w znacznie lepszej sytuacji, bo zespół rozpoczynający serię Pucharu Stanleya od zwycięstwa u siebie historycznie wygrywa rywalizację w 75,1 % przypadków.
Calgary Flames - Dallas Stars 1:0 (1:0, 0:0, 0:0)
Lindholm (6.)
Dwie bójki po zakończeniu pierwszej tercji:
Komentarze