Podoba mi się w Sanoku
Rozmowa z MIROSLAVEM DOLEŻALIKIEM, czeskim trenerem Klubu Hokejowego Sanok.
– Cztery i pół miesiąca temu, gdy podejmował pan pracę w Sanoku, zastanawiałem się po trenerowi z wyrobionym już w Polsce nazwiskiem taki strup na głowę?
– Niewiele ryzykowałem. Po rozwiązaniu Orlika Opole byłem bez pracy, a poza tym od początku wiedziałem, że utrzymam Sanok w ekstralidze.
– Ale ten klub był nieprzygotowany do gry ani organizacyjnie, ani sportowo...
– Umówmy się, że o organizacji klubu nie będziemy rozmawiać. Wiedziałem za to, na co stać tych zawodników, gdyż obserwowałem wcześniej kilka spotkań, jeszcze gdy grali w I lidze. Po przyjeździe do Sanoka przeraziłem się tylko, jak bardzo są nieprzygotowani do rozgrywek. Zrozumiałem, gdy powiedzieli, że treningi zaczęli w sierpniu. To chyba cud, że udało im się wygrać baraż z Krynicą.
– Wystawiłby pan indywidualne laurki zawodnikom?
– W play-off świetnie bronił Mykoła Worosznow, a doświadczeni zawodnicy jak Arek Burnat, Tomek Demkowicz czy Maciek Mermer umiejętnie dyrygowali młodszymi kolegami. Wszystkim jednak ogromnie dziękuję za wkład w utrzymanie KH Sanok.
– Kto pana zawiódł?
– Jeszcze za bardzo się cieszę z naszego wyniku, żeby mówić o minusach.
– Jak pan już ochłonie, to przyjmie propozycje pracy w Sanoku na następny sezon?
– Działacze już mówili, żebym został, mam też propozycje z Czech. Na razie nie wiem, co robić. Wracam jutro do domu, porozmawiam z żoną i synem; zobaczymy, co jest najlepsze. Wrócę do Sanoka w środę, bo w czwartek jest zebranie zarządu. Przyznaję, że podoba mi się w Sanoku.
– W przyszłym sezonie Sanok znów będzie bronił się przed spadkiem?
– Nie. Powstaje nowa hala, więc będą lepsze warunki. Zapotrzebowanie na hokej jest, a władze miasta obiecały pomoc. Są przymiarki na wzmocnienie drużyny, nawet do mnie dzwonią zawodnicy, którzy chcieliby grać w Sanoku.
– Jakieś nazwiska?...
– Nie mogę powiedzieć, chodzi o hokeistów z Gdańska, Oświęcimia i Nowego Targu.
* Pełny zapis rozmowy w środowym wydaniu GC "Nowiny" lub na www.gcnowiny.pl
Komentarze