Drugie miejsce polskich hokeistów w turnieju Euro Ice Hockey Challenge w Rumunii. Są powody do optymizmu.
Z mieszanymi uczuciami wyjeżdżali polscy hokeiści z turnieju Euro Ice Hockey Challenge z Csikszerdy w Rumunii. Była okazja nie tylko ku temu, by zająć pierwsze miejsce, lecz również do wygrania wszystkich meczów z wyżej usytuowanymi w światowym rankingu rywalami. Ostatecznie biało-czerwoni zwyciężyli gospodarzy 7:2 oraz Ukrainę 3:2 po dogrywce i ulegli Kazachom 2:3, także po dogrywce. Hokeiści mają za sobą kolejne doświadczenie, zaś szkoleniowcy zapewne zebrali wiele materiału, który na pewno będzie przydatny w perspektywie kolejnych występów na arenie międzynarodowej.
Ostatnia potyczka turnieju - z Ukrainą - obfitowała w wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji, a trzecia tercja już w ogóle powinna być długo wspominana przez naszych hokeistów; dwie pierwsze były bezbramkowe, mimo przewagi naszych zawodników. Podopieczni Igora Zacharkina zdobyli prowadzenie w najmniej oczekiwanym momencie. W 43:37 min na ławkę kar powędrował Leszek Laszkiewicz, a 17 sek. później - po szybkiej kontrze - Tomasz Malasiński uzyskał gola. Gdy Marcin Kolusz, kapitan reprezentacji, podwyższył wynik spotkania na 2:0, pojawiła się iskierka nadziei, że tym razem Ukraińcy mogą zostać pokonani. Jednak do akcji wkroczył... ukraiński arbiter (prowadził mecz z Maciejem Pachuckim) i zaczął odsyłać naszych hokeistów na ławkę kar. Gdy przebywał na niej Tomasz Dziubiński, rywale zdobyli kontaktowego gola. A kiedy Mateusz Rompkowski w 58 min otrzymał kolejną karę, w boksie nie wytrzymał nerwowo trener Zacharkin i krzyknął w stronę ukraińskiego sędziego: za co? Otrzymał 2 min karty technicznej, a jego miejsce w boksie kar zajął Aron Chmielewski. Ukraińcy, grając w 5 na 3, na 36 sek przed końcową syreną wyrównali i o końcowym rozstrzygnięciu musiała zadecydować dogrywka. Po 59 sekundach kary Ukraińca Igora Kuguta zwycięskiego gola zdobył Krzysztof Zapała. - Już dawno nie widziałem meczu z arbitrem w roli głównej. Co nie zmienia faktu, że żałujemy, iż nie utrzymaliśmy korzystnego wyniku w regulaminowym czasie – relacjonuje kierownik reprezentacji, Andrzej Zabawa. – Jednak występ w tym turnieju należy zapisać po stronie plusów. Hokeiści starali się realizować założenia taktyczne i grali z zaangażowaniem, co pokazały zwłaszcza mecze z Kazachami i Ukraińcami. Do trzeciej tercji potyczki z Rumunami również nie można mieć zastrzeżeń. Turniej był ciekawy, tym bardziej szkoda, że jego końcowe fragmenty były okraszone fałszywymi gwizdkami. Spotkanie z Ukrainą miało szczególne znaczenie dla Damiana Słabonia, który w reprezentacji zagrał po raz 200. i zapewne nie powiedział ostatniego słowa. Teraz hokeiści wracają do ligowej rywalizacji, a na kolejne występy reprezentacji poczekamy do początku lutego.
Elitarna „10”
Henryk Gruth, czterokrotny olimpijczyk i wieloletni kapitan reprezentacji, jest
na czele listy zawodników z najbogatszym stażem w biało-czerwonych barwach.
W sobotnim spotkaniu z Ukrainą granicę 200. meczów osiągnął Damian
Słaboń. Przy okazji wyczynu napastnika Cracovii warto przedstawić elitarną
dziesiątkę rekordzistów pod względem występów w drużynie narodowej
Lp. Imię i nazwisko występy gole lata
1. Henryk GRUTH 240 19 1974-1994
2. Damian SŁABOŃ 200 51 1998-???
3. Jerzy POTZ 191 11 1971-1989
4. Sebastian GONERA 188 16 1991-2010
5. Leszek LASZKIEWICZ 188 80 1998-???
6. Walenty ZIĘTARA 175 70 1967-1979
7. Andrzej ZABAWA 157 99 1974-1986
8. Andrzej CHOWANIEC 155 47 1970-1982
9. Tadeusz OBŁÓJ 152 57 1969-1980
10. Marek CHOLEWA 151 23 1983-1997
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Czytaj także: