Pozasportowe emocje w Trzyńcu
Choć w dwóch ostatnich seriach spotkań hokeiści Oceláři triumfowali nad rywalami, ich zwycięstwa zeszły na dalszy plan. Od kilku dni kibice żyją konfliktem pomiędzy napastnikiem Jiřim Polanskim a trenerem Vladimírem Kýhosem.
Niełatwe zwycięstwa
Dwa ostatnie spotkania trzyńczanie rozgrywali na własnym lodzie, i choć w obu meczach okazywali się lepsi od rywali, to jednak zwycięstwa nie przyszły im łatwo. Szczególnym spotkaniem był mecz 26. kolejki, gdy do Werk Areny zawitała ekipa HC Vitkovice Ridera. Zespoły stworzyły bardzo dobre widowisko, zresztą derby zawsze zobowiązują do jak najlepszej gry. A ponieważ oba kluby w Ekstralidze spotkały się po raz 100, mecz miał szczególną oprawę. W regulaminowym czasie gry padł zasłużony remis 2:2 (gole dla Oceláři - Martin Adamský i Erik Hrňa, dla HC Vitkovice - Lukáš Kucsera i Jan Výtisk), o wszystkim więc decydowała dogrywka. A w niej więcej krwi zachowali trzyńczanie, zdobywając gola po strzale Jakuba Petružálka i tym samym zapewniając sobie dwa punkty meczowe.
Dwa dni później - w niedzielne popołudnie do trzynieckiej hali zawitała ekipa Dynama Pardubice. Kto spodziewał się łatwego zwycięstwa gospodarzy - srodze się zawiódł. Mecz nie miał już nic z tempa pamiętanego z derbowego pojedynku, oba zespoły zaprezentowały się co najwyżej przeciętnie, a Stalownicy swoją wyższość nad rywalem zajmującym przedostatnie miejsce w ligowej tabeli udowodnili dopiero w dogrywce i ostatecznie zwyciężyli 3:2. Autorami bramek dla Oceláři okazali się Daniel Rákos oraz David Nosek, który dwukrotnie pokonał golkipera rywali. Trudno było nie oprzeć się wrażeniu, że w tym spotkaniu o wiele więcej dzieje się na trybunach i lożach vipowskich i prasowych, niż na lodzie.
Nieporozumienia na linii Kýhos - Polanský
W historycznym derbowym spotkaniu przeciwko rywalowi z Witkowic trudno było odszukać w składzie nazwiska Jiřiego Polanskiego, żywej legendy trzynieckiego hokeja, zawodnika z najdłuższym stażem w stalowniczych barwach oraz z największą ilością rozegranych za Trzyniec meczów w historii jego występów w Ekstralidze - Jiřim Polanský trzyniecki trykot przywdziewał bowiem w 759 spotkaniach. Piątkowa absencja była tłumaczona na różne sposoby, najczęściej mówiło się o kontuzji zawodnika.
Jiří Polanský (z lewej) obok Arona Chmielewskiego, który również w tym sezonie otrzymuje mało szans od treneraKýhosa
Gdy jednak 34-letniego napastnika zabrakło w składzie również na niedzielny mecz przeciwko Pardubicom, a gracz był w stu procentach zdrowy, trzynieckie trybuny zawrzały. Przez całe spotkanie kibice wspierali zawodnika, a sam Polanský w trakcie drugiej tercji odwiedził lożę prasową i spotkał się z dziennikarzami, opowiadając m.in. o coraz mniejszej roli, jaką od kilku miesięcy odgrywa w drużynie pod wodzą trenera Kýhosa a także dalszej chęci gry dla Stalowników w każdym meczu i swojej przyszłości, którą wiąże ze śląskim klubem.
Już po zakończeniu spotkania trener Stalowników zapytany o całą sytuację zadeklarował, że przed każdym meczem ma do dyspozycji wielu graczy, i do składu wybiera tych, którzy gwarantują najlepsze wyniki. - Dziś cała hala dopingowała tak, jakby grał tu swój mecz klub HC Polanský, a nie HC Oceláři. Nie ma między nami sporu, a przed nami tak wiele meczów, że zawodnik wkrótce może wrócić do składu - mówił Kyhos. Jednak o tym, że spór istnieje, przekonywały kolejne dni. Vladimíra Kýhosa najpewniej rozsierdził ton wypowiedzi Polanskiego i jego roszczeniowa postawa. Konflikt stał się wiodącym hokejowym tematem w czeskich mediach.
Vladimír Kýhos na ławce trzynieckich Stalowników.
Trener w udzielanych wywiadach zaczął powątpiewać w możliwość dalszej pracy z napastnikiem. - To ja decyduję o składzie zespołów na kolejne spotkania, i ja jestem rozliczany z wyników. Obecnie zajmujemy drugie miejsce w tabeli, tracąc zaledwie jeden punkt do lidera z Liberca. W mojej opinii zawodnik swoim zachowaniem dał do zrozumienia, że nie nie interesuje go dobro zespołu. Nikt w moim zespole nie gra za zasługi, za osiągnięcia sprzed roku czy dwóch sezonów wstecz. Mnie interesuje obecna forma zawodników - deklarował na łamach dziennika „Sport”. Zarówno kibice, jak i zawodnicy oczekują na kroki, jakie w tej sytuacji podejmie zarząd klubu. Zapewne zareaguje też trzyniecka szatnia i jej zawodnicy. Wszyscy fani trzynieckiego hokeja wierzą jednak, że zawirowania na linii trener - napastnik nie wpłyną znacząco na wyniki zespołu. O tym jednak przekonamy się już w czwartek, gdy Stalownicy rozegrają swój kolejny mecz, tym razem w Pilźnie. Z kolei po rozegraniu niedzielnego meczu w Litvinowie nastąpi tygodniowa przerwa w rozgrywkach ligowych. Czeska reprezentacja jedzie bowiem na towarzyski Channel One Cup do Moskwy oraz Helsinek.
autor: Marcin Mońka
Komentarze