Prezes PZHL, Dawid Chwałka, nie zamierza się podać do dymisji, bo nie widzi takiej potrzeby. 9 sierpnia - termin zjazdu wyborczego jest raczej nie możliwy!
Nie milkną echa poniedziałkowego zjazdu sprawozdawczego Polskiego Związku Hokeja na Lodzie i nic nie wskazuje na to, by zapaść organizacyjno-finansowa została zażegnana. Dawid Chwałka, nominowany w marcu prezes związku, przytacza swoje argumenty i, jak sam twierdzi, pragnie zgody z adwersarzami. Natomiast opozycja, mająca zdecydowaną większość, przekonuje: ten zarząd musi odejść i chcemy nowych wyborów. Ba, podczas zgromadzenia delegatów została ustalona data nadzwyczajnego zjazdu wyborczego na 9 sierpnia.
Czy ta data jest realna, by w końcu odbyły się wybory? Ten termin byłby możliwy do dotrzymania, ale pod jednym, naszym zdaniem, warunkiem. Prezes Chwałka wraz z zarządem musiałby się podać do dymisji. A to raczej nie wchodzi w rachubę.
-Nie zamierzam rezygnować, bo otrzymałem zadanie do wykonania i pragnę się z tego wywiązać - mocno akcentuje sternik związku. -Mamy do uporządkowania sprawy finansowe oraz organizacyjne i chcę to zrealizować, a nie ma gwarancji, że potencjalna nowa władza będzie miała taką moc, by uporządkować wszystkie sprawy. Dla mnie to jest priorytet i pragnę podkreślić, że jestem otwarty na wszelkie propozycje, sugestie oraz pomoc. Proszę sobie wyobrazić, że przed mistrzostwami w Wilnie byłem zdany na siebie i jakoś wyszedłem z tej opresji. Dwa dni temu, przez trzy godziny dyskutowałem z prezesem Podhala, Agatą Michalską, oprzyszłości rozgrywek ekstraligi. Gdy teraz rozmawiam, jadę do Opola, by spotkać się z władzami samorządowymi oprzyszłości Orlika.
Chwałka jest mecenasem izręcznie się porusza w meandrach przepisów. To jego atut, więc doskonale zdaje sobie sprawę, że jeżeli poprawki statutowe nie zostały zatwierdzone przez sąd, to nie może dojść do zjazdu. Jednak gra na zwłokę niczego dobrego nie zwiastuje, a wręcz przeciwnie - tylko pogłębia tę degrengoladę. - Panie Chwałka, odejdź pan dla dobra hokeja - krzyczą działacze klubowi, ale jednocześnie mało robią, by przekonać opinię publiczną do swoich racji. Cóż z tego, że spotkali się na kilku zebraniach, skoro nie wypracowali żadnego sensownego programu, nie zajęli się rozgrywkami ligowymi, a każdy z nich ma olśniewające propozycje. Nie mówią jednym głosem, ale to zupełnie nasnie dziwi, wszak tak jest od lat wielu!
Natomiast wiemy, że został powołany gabinet cieni i wiemy jak zostały rozdzielone funkcje. Pomińmy szczegóły, ale hasło z przeszłości: dajcie nam władze, a my wam pokażemy - jest ciągle aktualne.
-Jestem ciekaw tego gabinetu cieni - mówi z ironicznym uśmiechem prezes Chwałka. - Nie wierzę tym działaczom ani trochę, bo nie kto inny, ale właśnie oni przynieśli prezesa Hałasika „w teczce". Teraz nie chcą mnie, a za miesiąc albo dwa będą chcieli obalić nowo wybranego szefa, bo nie będą aprobowali jego decyzji. Żenada i obłuda - tylko takimi słowami mogę określić ich działalność.
Prezes Chwałka jeszcze przed dwoma laty nie byt znanym działaczem i śmiemy twierdzić, że niewiele miał wspólnego z hokejem. Teraz jednak pragnie działać dla jego dobra.
- Potrzebuję odrobiny zaufania, bo wiem, jak wyjść z kryzysowej sytuacji - apeluje prezes.
Jednak środowisko jest głuche na tego rodzaju apele, bo Chwałka jest postrzegany jako zaufany człowiek Hałasika. Niektórzy uważają, że jest tylko wykonawcą poleceń byłego już swojego szefa.
Atmosfera wokół wokół związku, a przede wszystkim wokół dyscypliny gęstnieje. Jak uzdrowić tę sytuację? Do akcji - naszym zdaniem-powinno wkroczyć ministerstwo sportu i turystyki, bo ma wszelkie dane, by tak właśnie zrobić. Do związku powinien wkroczyć komisarz, by w trybie natychmiastowym wyprostować najprostsze sprawy organizacyjne oraz krok po kroku uzdrawiać sytuację finansową. Przede wszystkim nie wolno popadać w kolejne długi, bo to oznacza jeszcze większą katastrofę.
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Czytaj także:
