Red Wings znów lepsi
Detroit Red Wings po raz pierwszy od 4 czerwca 2008 roku pojawili się w hali Mellon Arena w Pittsburghu, w której odbierali wtedy Puchar Stanleya. Jak się okazało po ośmiu miesiącach wciąż są lepsi od Pittsburgh Penguins.
Obie drużyny do wczorajszego meczu przystępowały mając na koncie krótkie serie zwycięstw - Pingwiny dwu- a Czerwone Skrzydła trzymeczową. Tym razem bohaterem niedzielnego spotkania nie był ani Henrik Zetterberg, który w czerwcu zdobył gola na wagę Pucharu Stanleya, ani nieźle wówczas broniący Chris Osgood, który wczoraj siedział na ławce. Mocno we znaki dali się za to zespołowi z Pittsburgha gracze, którzy w czerwcu mieli szansę na Puchar Stanleya, ale właśnie w barwach Penguins. 25 strzałów rywali obronił pełniący wówczas rolę zmiennika Marc-André Fleury`ego Ty Conklin, a swojego trzydziestego gola w sezonie po indywidualnej akcji i pięknym strzale z backhandu zdobył bardzo źle przyjęty w Pittsburghu Marián Hossa.
Fani w Mellon Arenie dali Słowakowi odczuć swoją niechęć nie tylko poprzez gwizdy i buczenie, ale także głośne skandowanie hasła "Zdrajca". W obronie swojego kolegi wystąpił po meczu Ty Conklin. - Spodziewaliśmy się, że będą na niego buczeć, ale to był jakiś wściekły atak - mówił Conklin. To nie Hossa ani Conklin był jednak gwiazdą meczu. Zwycięstwo zapewnił bowiem Czerwonym Skrzydłom Paweł Dacjuk, który zdobył dwa gole. Dzięki zwycięstwu 3:0 Red Wings po raz drugi z rzędu w meczach rozgrywek zasadniczych w Pittsburghu nie stracili gola. - Nie mieliśmy dziś żadnych drugich szans, bo oni świetnie czyścili pole przed bramką - mówił po spotkaniu trener Penguins, Michel Therrien. - Mają w składzie kilku graczy światowej klasy, którzy potrafią grać naprawdę dobrze. Warto dodać, że "Pens" nie potrafili pokonać bramkarza Red Wings, Chrisa Osgooda także w pierwszych dwóch meczach Finału NHL 2008, choć oba te spotkania rozgrywane były w Detroit.
Swojego dnia nie miał wczoraj Marc-André Fleury, który choć obronił 26 strzałów był w bramce bardzo nerwowy i mimo, że nie zawinił wyraźnie przy żadnym golu nie dał także swojej drużynie niezbędnej pewności. Sytuacja Penguins, którzy wydawali się powoli wychodzić na prostą wciąż jest bardzo trudna. Zespół Michela Therriena z 57 punktami nadal jest na 10. miejscu w Konferencji Wschodniej NHL, ale pocieszający dla kibiców Pingwinów jest fakt, że do ósmych Carolina Hurricanes traci tylko 2 punkty. Detroit Red Wings z 77 punktami pewnie przewodzą Central Division i tracą tylko 2 "oczka" do najlepszej w Konferencji Zachodniej drużyny San Jose Sharks, ale Rekiny rozegrały o 3 mecze mniej.
Minnesota Wild po rzutach karnych wygrali z Edmonton Oilers i awansowali na siódme miejsce w Konferencji Zachodniej. Oilers w niezwykle zaciętej rywalizacji o miejsca w play-offs są na dziewiątej pozycji. Jako jedyny rzut karny wykorzystał Mikko Koivu, który asystował także w regulaminowym czasie gry. Swój mecz numer 1 100 w lidze rozegrał Owen Nolan. "Nafciarzom" do zwycięstwa nie wystarczyło 37 obron Dwayne`a Rolosona.
Philadelphia Flyers wygrali 3:2 z Atlanta Thrashers i są już na 4. miejscu w Konferencji Wschodniej, z szansami na atak na pierwsze w Atlantic Division, w której do New Jersey Devils tracą 4 punkty. Wczorajsze zwycięstwo było głównie zasługą dwóch goli Jeffa Cartera, jednego Joffreya Lupula i 29 interwencji Antero Niittymäkiego. Dla Thrashers gola i asystę zaliczył Ilja Kowalczuk. "Lotnicy" wygrali ze swoim wczorajszym rywalem już 14 meczów z rzędu.
Dallas Stars dzięki zwycięstwu 4:1 nad Nashville Predators wspięli się na 5. miejsce w Konferencji Zachodniej. Gola i asystę zanotował Brad Richards, swoje bramki zdobyli także Brian Sutherby, Mark Parrish i Steve Ott, a setną asystę w NHL zaliczył Stéphane Robidas. Marty Turco wyszedł na lód w pierwszym składzie po raz 23. z rzędu, wyrównując rekord klubu.
Komentarze