Sebastian Gonera głośno wyraził swoje niezadowolenie z warunków finansowych zaproponowanych przez PZHL polskim hokeistom wyjeżdżającym na mistrzostwa świata Dywizji I do Debreczyna. Zwrócił uwagę prezesowi PZHL Zenonowi Hajdudze, że "obciął" w porównaniu z ubiegłym rokiem premie za zwycięstwa. Nie rzuciła go też na kolana kwota 328 tysięcy złotych, którą jako pulę za awans w Debreczynie, PZHL przeznaczy dla polskich hokeistów.

- Rok temu graliśmy w Gdańsku i premia za zwycięstwo wynosiła 30 tysięcy złotych do podziału na drużynę, a teraz wynosi 20 tysięcy złotych - wylicza Sebastian Gonera. - Kwota 328 tysięcy złotych do podziału za awans ładnie wygląda, ale trzeba dodać,że w niej zawarte jest wszystko razem, premie za wygrane mecze w Debreczynie i w Polsce z Francuzami, a nawet "dniówki",które wywalczyliśmyza udział w zgrupowaniu. Trzeba o tym jasnopowiedzieć kibicom, żeby nie myśleli, że polskim hokeistom tak się dobrze powodzi, a oni tylko narzekają.
Żeby wywalczyć 328 tysięcy złotych do podziału na wszystkich kadrowiczów, nie tylko tych 22, którzy są w Debreczynie, trzeba wygrać wszystkie pięć spotkań.
- A groźnych rywali w Debreczynie nie brakuje - dodaje "Kiton". - Wszyscy mówią: Noregia, Węgry, Japonia, Wielka Brytania, a przecież w naszej drużynie są i tacy, którzy mają już na swoim koncie porażkę z... Chinami. Nie będę mówił kto, bo się Piotrek Sarnik obrazi (śmiech).Jego rocznikpojechał na Uniwersjadę do Chin i tam zaliczył wpadkę. Ale to już w tej chwili nie jest ważne. Trzeba się zmobilizować do walki i to od pierwszego meczu, bo Wielka Brytania na poczatku turnieju już parę razy dała się nam we znaki. Ten pierwszy mecz może być bardzo ważny. Jeżeli dobrze zaczniemy turniej zespół może się skonsolidować i być groźny dla każdego rywala.
Czytaj także: