- Trenuję obecnie w Krakowie, aby się dobrze przygotować do sezonu. Najważniejszy jest trening, aby nie schodzić z jakiegoś poziomu. Swoją drogą jest to w jakim klubie będę grał, bo nie wiem jak będzie wyglądać sprawa dogadania się GKSu Tychy i Cracovii Kraków. – powiedział, Piotr Sarnik.
- W Krakowie podoba mi się to że są premie, zaplecze finansowe, nie ma spóźnień i jest trener reprezentacyjny. Natomiast w Tychach to, że mam blisko do domu. – argumentuje Sarnik.
- Czekam na rozwój wypadków i nie ma większego znaczenia, w którym klubie będę występował. Najważniejsze teraz dla mnie jest solidnie przygotować się do zbliżającego się sezonu. – dodaje.
Zapytaliśmy Piotra Sarnika co sądzi o powiększeniu Ekstraligi:
- Dla mnie może być i 12 drużyn. Ale żeby te drużyny były bardzo wyrównane, żeby nie było takich wyników 12-1. Moim zdaniem powinno być tak, że kto ma kapitał np. 500 tysięcy złotych, pokazuje konto bankowe czy jakieś zapewnienia. Ta drużyna, która ma pieniądze może być w Ekstralidze. Co z tego, że będzie 12 drużyn jeśli np. 3 drużyny odpadną w trakcie sezonu, bo różnie może być. Jakaś drużyna nie załapie się do „szóstki” i się posypie i może się wycofać. A jeśli będzie 8, 10 czy 12 drużyn które mają pieniądze mogłoby by spokojnie grac, to by było zupełnie coś innego. Bo aby wszystko funkcjonowało potrzebne są pieniądze. Musi być stabilność finansowa, aby zespół grał na jakimś poziomie, to jest podstawa. Aby zawodnikowi chciało się grac, by miał coś do podniesienia, jakiś bodziec. W Krakowie tak jest, że zawodnik wie o co gra. Dla niego to jest duży pieniądz, bo w polskim hokeju nie było czegoś takiego jeszcze. To jest wartość, dla której zawodnik zrobi wszystko na lodzie, nawet jak jest chory to zrobi wszystko, aby mecz wygrać.
Od trzech lat, co roku mam kabaret – zakończył Piotr Sarnik, który ma już dość problemów ze swoim transferem.
Czytaj także: