Za nami pierwszy poważny sprawdzian reprezentacji w hokeju na lodzie. Kadra Jacka Płachty wygrała turniej EIHC w Budapeszcie pokonując rywali, z którymi zagramy w przyszłorocznych MŚ w Krakowie: Włochów i Węgrów.
Szczególnie cieszy zwycięstwo z gospodarzami, odniesione w niezłym stylu, albowiem aż osiem z poprzednich 10 spotkań z Węgrami kończyło się porażkami biało-czerwonych. W polskiej bramce bardzo dobrze spisywał się Przemysław Odrobny, który był jednym z głównych architektów sukcesu naszej kadry. Z nim w składzie Polacy wygrywali. Kiedy tylko go zabrakło przegrywaliśmy w ostatnim meczu z Korea Południową aż 0:5, ponieważ drugi bramkarz Kamil Kosowski zdążył w ciągu 29 minut przepuścić do siatki 5 z 17 celnych uderzeń Koreańczyków. Wrócił Odrobny i drugą część meczu wygraliśmy 3:1, co nieco poprawiło wizerunek kadry nadszarpnięty, mimo wszystko, drugą w historii porażką z Koreą Południową.
Mamy więc bramkarza nr jeden i trochę czasu, aby znaleźć równie pewnego zmiennika. Może nim, oczywiście, pozostać Kosowski, ale przede wszystkim aby tak się stało, musi on grać regularnie w jakimś klubie. Bardzo uzdolniony wychowanek JKH Jastrzębie nie ma szczęścia do zagranicznych wojaży, grał już w Kazachstanie, Wielkiej Brytanii, a ostatnio w Żilinie, ale nigdzie nie zagrzał miejsca na dłużej. Chwilowo bezrobotny, a przecież szczególnie dla bramkarza w hokeju niezbędne są regularne występy w meczach. Koledzy z kadry żartowali, że aby nadrobić zaległości "Kosa" powinien zasilić GKS Katowice, gdzie będzie miał gwarantowane 50 strzałów w każdym meczu… O pozycję nr 2 w reprezentacji powinni jeszcze powalczyć: próbowany już na zgrupowaniu Ondrej Raszka i nie schodzący nigdy poniżej pewnego poziomu Rafał Radziszewski, ten ostatni musiałby jednak wyraźnie określić swoją gotowość do występów w kadrze, a następnie wyjaśnić sobie z trenerem Płachtą wszelkie nieporozumienia z przeszłości. Mistrzostwa świata w Krakowie, więc na pewno warto…
W Budapeszcie trener bardzo równomiernie rozłożył siłę wszystkich naszych formacji. W zasadzie bez względu na to, czy grała pierwsza, czy czwarta piątka, nie musieliśmy drżeć o wynik, brawo! Aron Chmielewski potwierdził, że pobyt w Czechach sporo go nauczył, mimo dopiero 23 lat to on okazał się w meczu z Węgrami liderem reprezentacji. Cieszy też udany debiut w kadrze 19-letniego Patryka Wronki. Myślę, że przy następnej podobnej okazji, czyli lutowego turnieju EIHC w Polsce Jacek Płachta powinien jeszcze sprawdzić innych wyróżniających się w lidze młodych zawodników, czyli Kacpra Guzika i Bartosza Fraszko.
I jeszcze ostatnia refleksja. Po hokeistów rodem z Kanady sięgają już wszyscy, nawet Węgrzy i Koreańczycy, prowadzeni przez kanadyjskich trenerów, w przeszłości bardzo dobrych zawodników. W Polsce idzie to jakoś bardzo opornie, choć przecież mający polskie korzenie hokeiści zza Oceanu grają już w lidze od kilku sezonów. Liderem klasyfikacji punktowej PHL jest aktualnie kolejny "polski Kanadyjczyk" Jordan Pietrus. Obyśmy tym razem nie wypuścili z kraju tak dobrego zawodnika, choć w MŚ będzie mógł założyć biało-czerwone barwy dopiero w 2016 roku. Wygrany przez mistrzów Polski – Ciarko PBS Bank Sanok ćwierćfinałowy turniej Pucharu Kontynentalnego pokazał dobitnie, że bez graczy zza Oceanu taki sukces nie byłby możliwy.
Stanisław Snopek
Czytaj także: