Zespół Florida Panthers rozegrał kolejny w tych play-offach znakomity mecz wyjazdowy i znów prowadzi w finale Pucharu Stanleya. A w nagrodę będzie miał szansę - tak jak przed rokiem - zdobyć najważniejsze hokejowe trofeum przed własną publicznością.
Panthers tej nocy w Edmonton pokonali miejscowych Oilers i są już tylko o jedną wygraną od zdobycia pucharu.
Jak zwykle w finałowej rywalizacji zespół z Florydy był lepszy na starcie. Już po raz czwarty z rzędu to "Pantery" zdobyły pierwszego gola, gdy na listę strzelców w 10. minucie wpisał się Brad Marchand. Sam Bennett dołożył w końcówce pierwszej odsłony swoje 15. trafienie w tych play-offach i zrobiło się 2:0.
Bilans bramkowy w pierwszych tercjach 5 dotychczasowych meczów tej serii finałowej wynosi 11-4 dla aktualnych mistrzów NHL.
W drugiej tercji tej nocy goli nie było, a na trzeciego trzeba było czekać do 46. minuty. A czekać było warto, bo Marchand trafił po raz drugi, zdobywając najpiękniejszą bramkę meczu. Gracz Panthers przejął krążek na linii środkowej i ruszył sam w stronę bramkarza rywali Calvina Pickarda, ogrywając po drodze kapitalnie obrońcę rywali Jake'a Walmana, by zakończyć swój rajd celnym strzałem.
- Nie wiem jak on to zrobił. Obejrzymy to nagranie kilka razy i poproszę go, żeby mnie czegoś nauczył - mówił po meczu o swoim doświadczonym koledze Bennett.
Marchand, który w 2011 roku przyczynił się do zdobycia pucharu Stanleya przez Boston Bruins strzelając 5 goli w finale przeciwko Vancouver Canucks, teraz ma już 6 trafień w serii finałowej. Nikt tyle razy w jednym finale play-off nie trafiał do bramki od 1988 roku, gdy Esa Tikkanen zrobił do dla Oilers w rywalizacji z Bruins.
Drużyna z Edmonton w czwartek odrobiła na Florydzie w meczu numer 4 finału stratę z wyniku 0:3, by wygrać 5:4 po dogrywce. Ale trudno było jej liczyć, że zrobi to znowu.
Nawet wtedy, gdy Connor McDavid doczekał się wreszcie pierwszego gola w tegorocznym finale i zmniejszył straty do 2 goli. Radość gospodarzy nie potrwała zresztą długo, bo Sam Reinhart już 46 sekund później trafił na 4:1 dla mistrzów.
Trener "Nafciarzy" Kris Knoblauch wycofał Pickarda z bramki na prawie 5 minut przed końcem. Przyniosło to częściowy efekt, bo Corey Perry zdobył gola na 2:4, ale w przedostatniej minucie Eetu Luostarinen trafił strzałem przez całą taflę i Panthers wygrali 5:2, obejmując prowadzenie 3-2 w całej serii.
Wynik 5:2 oznacza, że efektowny gol Marchanda na 3:0 był zwycięskim. 37-letni gracz ma już na koncie 16 trafień na wagę wygranych w rozgrywkach play-off w swojej karierze. To najwięcej wśród obecnie występujących w NHL graczy i tyle samo, co Jaromír Jágr oraz Patrick Marleau. Rekordzistami wszech czasów z 24 takimi golami pozostają Wayne Gretzky i Brett Hull.
To był mecz ze zdecydowanie najmniejszą liczbą strzałów ze wszystkich dotychczasowych w finale. Obrońcom tytułu udało się ograniczyć liczbę uderzeń rywali do 21. McDavid i Leon Draisaitl strzelali celnie tylko po 2 razy, a przez pierwsze 2 tercje żaden napastnik Oilers nie miał na koncie więcej niż jednego uderzenia na bramkę.
Ale strzelać trzeba było nie tyle często, co celnie, jak pokazała drużyna Panthers. Jej do zdobycia 5 goli wystarczyło 19 uderzeń w światło bramki.
Goście wygrywając tej nocy w prowincji Alberta odnieśli 10. wyjazdowe zwycięstwo w tych play-offach. W ten sposób wyrównali rekord, ustanowiony 6 lat temu przez St. Louis Blues. A 61 goli zdobytych w tych rozgrywkach postsezonowych w obcych halach przez drużynę Paula Maurice'a to największa liczba w historii.
Ale teraz szansę zdobycia pucharu będą mieli u siebie w nocy z wtorku na środę polskiego czasu. W historii finałów 13 drużyn było dotąd w takiej sytuacji jak Panthers - prowadziły 3-2 przed meczem numer 6 we własnej hali. 8 z nich ostatecznie zwyciężyło, a 5 przegrało. Ale, co ciekawe, 6. spotkanie na swoim terenie wygrało tylko 6, a 7 przegrywało.
Trener Oilers jest przekonany, że jego zespół, który wiele razy wygrzebywał się w ostatnich sezonach z dużych kłopotów, zrobi to znów.
- Wiedząc, że jesteśmy w trudnej sytuacji, że musimy wygrać nasze ostatnie 2 mecze, jesteśmy przekonani, że możemy to zrobić - mówi Knoblauch. - Przechodziliśmy już wcześniej trudne sytuacje i to jest kolejna, z którą sobie poradzimy.
Edmonton Oilers - Florida Panthers 2:5 (0:2, 0:0, 2:3)
0:1 Marchand - Lundell 9:12
0:2 Bennett - Tkachuk 18:06
0:3 Marchand - Luostarinen 45:12
1:3 McDavid - Bouchard - Ekholm 47:24
1:4 Reinhart - Barkov 48:10
2:4 Perry - Draisaitl - Nurse 56:47 (bez bramkarza)
2:5 Luostarinen 58:41 (pusta bramka)
Strzały: 21-19.
Minuty kar: 4-6.
Widzów: 18 347.
Stan serii: 2-3. Szósty mecz w nocy z wtorku na środę w Sunrise (Floryda).
Czytaj także: