Takiego startu jeszcze w historii NHL nie było. Lider ligowej tabeli ostatniej nocy ustanowił rekord wszech czasów najlepszej ligi świata.
Legitymująca się najlepszym dorobkiem w NHL drużyna Winnipeg Jets przed własną publicznością pokonała Dallas Stars 4:1, co pozwoliło jej zanotować osiągnięcie, jakiego dotąd nikt nie miał.
"Odrzutowce" są pierwszym zespołem w historii ligi, który wygrał 14 z pierwszych 15 meczów w sezonie.
Jets rozpoczęli obecne rozgrywki od 8 zwycięstw, później przegrali 4:6 z Toronto Maple Leafs, by następnie zacząć kolejną zwycięską serię, którą tej nocy wydłużyli do 6 meczów. 28 zdobytych punktów na 30 możliwych oczywiście daje im prowadzenie w tabeli nie tylko dywizji centralnej i konferencji zachodniej, ale także całej ligi.
Trener Scott Arniel, który od początku tego sezonu prowadzi zespół z kanadyjskiej prowincji Manitoba jako główny szkoleniowiec, przyznaje, że choć większe cele czekają jego zespół, to warto docenić rekordowe osiągnięcie.
- Ci zawodnicy muszą uznać, że to, co zrobili do tej pory, jest wspaniałym osiągnięciem. Ale chcielibyśmy po prostu pociągnąć to trochę dłużej. Jednak ostatecznie muszą być niesamowicie dumni z tego, co zrobili - skomentował Arniel. - To jest historyczne, ale będę to bardzo mocno podkreślał, a wy [dziennikarze - red.] pewnie będziecie tego mieli dość, ale najważniejsze jest to, jak dobrze będzie nam wychodziło zapominanie o ostatnim meczu i przechodzenie do kolejnego przeciwnika.
W meczu ze Stars Alex Iafallo i Władisław Namiestnikow zaliczyli dla Jets po golu i asyście, a strzelali też Nikolaj Ehlers i Rasmus Kupari. Roope Hintz zdobył honorowego gola dla Stars dopiero w 59. minucie, gdy gospodarze prowadzili już 4:0.
Fin swoją bramką przerwał serię bez straty gola bramkarza Jets Connora Hellebuycka, który nie dał się pokonać w dwóch poprzednich spotkaniach. Ostatecznie jego passa z "czystym kontem" stanęła na 191 minutach i 47 sekundach, co jest nowym rekordem klubu.
Hellebuyck broni w tym sezonie z najlepszą w NHL skutecznością 93,5 %, a średnio wpuszcza 1,83 gola na 60 minut gry, co daje mu w tej statystyce 2. miejsce w lidze.
W meczu z "Gwiazdami" obronił 32 z 33 uderzeń graczy rywali. A było to starcie dla niego szczególnie prestiżowe, bo po drugiej stronie tafli w bramce Stars stał Jake Oettinger. Obaj prawdopodobnie znajdą się w kadrze Stanów Zjednoczonych na przyszłoroczny Turniej 4 Narodów, która zostanie ogłoszona 4 grudnia i będą rywalizować o pozycję numer 1.
Tej nocy Hellebuyck wygrał bramkarski pojedynek, bo Oettinger wpuścił 4 z 15 strzałów i został w 30. minucie zmieniony przez innego Amerykanina Caseya DeSmitha, który obronił pozostałych 10 uderzeń gospodarzy.
Kibice w hali w Winnipeg nie mieli dla Oettingera litości i złośliwie skandowali pod jego adresem "rezerwowy USA!"
Arniel chwalił z kolei Hellebuycka, który za zeszły sezon zasadniczy otrzymał Trofeum Veziny dla najlepszego bramkarza NHL i na wczesnym etapie rozgrywek wygląda jak poważny kandydat do tego, by zostać pierwszym od czasów Martina Brodeura (2007-08) graczem, który zdobędzie je dwa razy z rzędu.
- To wspaniałe, co on robi każdego wieczoru. Czasem można już nawet nie doceniać tego odpowiednio. Wiem, że kibice szaleją po każdej interwencji, ale my widzimy to każdego dnia na treningu, często widzimy to w meczach. On jest elitarny - skomentował trener zespołu z Winnipeg.
Szkoleniowiec przypomina jednak, że rekordowo dobry start jego drużyny nie jest spowodowany tylko dobrą grą bramkarza. Szczególnie, że Jets mają już na koncie 67 goli, co jest najlepszym wynikiem po 15 meczach od 2006 roku, gdy Buffalo Sabres strzelili 68.
- To nie tak, że "Helle" wygrywa nam każdy mecz. To nie tak, że formacja Marka Scheifele wygrywa nam każdy mecz. Dla mnie tu chodzi o 23 zawodników. To jest niewiarygodne w tym sensie, jaki wkład każdy wnosi - skomentował.
WYNIKI MECZÓW NHL
TABELE
Czytaj także: