Zanosiło się na to, że Wojas/Podhale w Tychach będzie miał ciężką przeprawę, ale nikt się nie spodziewał, że "Szarotki" zbiorą aż takie baty. Górale zostali rozbici aż 2:8. To ich największa klęska w sezonie. Cracovia też przegrała (z TKH Toruń 0:3). Tylko mistrz Polski na wyjeździe nie przestraszył się Stoczniowca (3:0) i pewnie siedzi w fotelu lidera.
Unia: Pieczęć Rambo
Kluczową dla losów meczu Stoczniowiec - Unia bramkę zdobył w okresie osłabienia oświęcimian Mariusz Puzio. "Puzon" chytrym strzałem wykończył kontrę Waldemara Klisiaka. Mistrzowie Polski prowadzili już wtedy 2:0 i mogli grać z kontrataku. Ich zwycięstwo przypieczętował obrońca Grzegorz Piekarski, nazwany przez kolegów "Rambo". W okresie gry w przewadze objechał bramkę gdańszczan, kiwnął obrońców, położył bramkarza i strzałem po lodzie zdobył gola.
Pierwsza tercja była dobra, gra szybka i płynna (żaden zawodnik nie siedział na ławce kar), nie brakowało też sytuacji podbramkowych. Więcej pracy miał bramkarz Stoczniowca Paweł Jakubowski, który obronił wiele strzałów, nie dał się pokonać nawet po rykoszecie. Stoczniowiec stworzył jednak dwie najgroźniejsze sytuacje. Najpierw dwójkową kontrę wyprowadzili Zdenek Jurasek i Łukasz Zachariasz, ale strzał tego drugiego był minimalnie niecelny. Potem Roman Skutchan zabrał krążek Aleksandrowi Miedwiediewowi, ale przegrał pojedynek sam na sam ze świetnie broniącym Tomaszem Jaworskim. Pod koniec tercji Unia zdobyła prowadzenie i od tego momentu gospodarze grali fatalnie.
- Wszystkie akcje były rwane, nie było zawodnika, który by uspokoił grę i ją poprowadził - tłumaczył trener Stoczniowca Marian Pysz. - Słabo grali obrońcy, a szczególnie Cychowski i Bukowski, którzy zawalili wszystkie bramki.
Nieporadnością raził także po raz kolejny Barłomiej Wróbel. Gdy Stoczniowiec grał w przewadze, obrońca gdańskiej drużyny dwa razy w ciągu kilku sekund podarował krążek rywalom, którzy mieli dzięki temu sytuację sam na sam z bramkarzem. Chwilę potem Wróbel powędrował na ławkę kar.
Stoczniowcowi nic nie wychodziło, a kiedy w ostatniej minucie meczu krążek znalazł się już w bramce Unii, gol nie został zaliczony. Dwóch z trzech arbitrów uznało bowiem, że Vaclav Balat uderzył krążek łyżwą zamiast kijem.
- Chcieliśmy za wszelką cenę zachować fotel lidera, po tym meczu usadowiliśmy się na nim bardzo wygodnie - zauważył drugi trener Unii Stefan Syryński.
Stoczniowiec0
Dwory/Unia 3
Tercje: 0:1, 0:1, 0:1.
Bramki: 0:1 Wojtarowicz (18. Ryczko, Jaros), 0:2 Puzio (28. Klisiak w osłabieniu), 0:3 Piekarski (55. w przewadze).
Dwory/Unia: Jaworski - Piekarski, Zamojski, Klisiak, Stebnicki, Puzio - Miedwiediew, Gabryś, Wojtarowicz, Ryczko, Jaros - A. Kowalówka, Kozak, Ziober, Jakubik, Klimin - Modrzejewski, Stachura, Radwan.
Kary: 6 oraz 10 min. Widzów: 1100.
Łukasz Pałucha - Gazeta Wyborcza
skh
Czytaj także: