Hokeiści UKS-u Zagłębia Sosnowiec w środowe popołudnie zmierzyli się z Niedźwiadkami Sanok w pierwszym meczu półfinału play-off Młodzieżowej Hokej Ligi. Mimo tego, że sosnowiczanie przegrywali po pierwszej tercji 0:3, to zdołali wstać z kolan i ostatecznie wygrali to spotkanie 7:5. – Męska rozmowa w szatni miała na to duży wpływ – zaznaczył Andrzej Stojek.
Sosnowiczanie źle weszli w to spotkanie i już po pierwszej tercji schodzili do szatni z trzy bramkową stratą.
– Szczerze mówiąc, to zostaliśmy w autobusie. Prowadziliśmy grę, a dostaliśmy trzy gole po indywidualnych błędach – ocenił Andrzej Stojek.
Kolejna odsłona była już znacząco lepsza w ich wykonaniu. Podnieśli się z wyniku 0:3 i wygrali drugą tercję 4:0 zdobywając szybkie bramki już na początku tercji. Ponadto wykorzystali wszystkie trzy okresy gry w przewadze, a w całym meczu prezentowali w tym elemencie aż 80-procentową skuteczność.
– Męska rozmowa w szatni miała na to duży wpływ, ale od drugiej tercji zaczęliśmy grać dużo lepiej w obronie. Nie popełnialiśmy głupich błędów i przede wszystkim świetnie wykorzystaliśmy okresy gry w przewadze, dzięki którym wróciliśmy do meczu – zaznaczył 26-latek.
Mimo prowadzenia 4:3 po dwóch tercjach sosnowiczanie nie chowali głowy w piach i wciąż walczyli o zdobycie kolejnych trafień w ostatniej części spotkania. W 50. minucie spotkania przegrywali z sanoczanami, ale zdołali szybko odpowiedzieć i zakończyć mecz strzelając do pustej bramki na trzy sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry.
– W ostatniej tercji wciąż chcieliśmy grać dalej swoje. Przy jednobramkowym prowadzeniu ciężko nastawić się na "obronę Częstochowy", bo wiadomo jak to się kończy w większości przypadków – stwierdził Andriej Stojek.
Już w najbliższą sobotę zmierzą się ponownie z Niedźwiadkami. Spotkanie zostanie rozegrane o 14:30 na lodowisku w Sosnowcu.
– W sobotę będziemy chcieli przede wszystkim wygrać. Zagrać mądrze i wywalczyć awans do finału – podsumował wychowanek Zagłębia.
Czytaj także: