Hokej.net Logo
SIE
31

SWIATECZNE GRANIE

Mecz toczył się jeszcze w świątecznej atmosferze. Hokeiści chyba przed Sylwestrem nie chcieli sobie zrobić krzywdy. Grali hokej bezkontaktowy, a w sumie 8 minut kar było czystym przypadkiem w ferworze walki. "Szarotki" pewnie zaksięgowały kolejne punkty, choć - już tradycyjnie - skutecznością nie grzeszyły. Zabrakło należytej koncentracji w decydujących momentach.

Nowotarżanie przez cały czas mieli znaczną przewagę. Katowiczanie ograniczali się do murowania bramki i sporadycznych kontrataków. Toteż debiutujący w tym sezonie w meczu ligowym po kontuzji Zborowski nie miał zbyt wiele pracy. Za to jego vis a vis sporo wyłapał krążków. Po raz pierwszy skapitulował dopiero w 12 minucie. Akcja pierwszej formacji gospodarzy mogła się podobać. Rozegrana została na ":jeden kontakt". Rozpoczął ją Fiser, a z narożnika lodowiska Kotasek dostrzegł nadjeżdżającego Różańskiego. Ten błyskawicznie zdecydował się na strzał i Zającbył bezradny. 15 sekund później było już 2:0. Tym razem Podlipni zza bramki rywala dograł do Piotrowskiego, a ten za moment utonął w objęciach kolegów. Kiedy w 42 sekundzie drugiej odsłony Fiser w zamieszaniu podbramkowym z pomocą golkipera za trzecim razem wepchnął "gumę" do siatki, wydawało się, że "Szarotki" wreszcie znajdą sposób na szczelny mur ustawiony z czterech zawodników przez katowiczan przed własną tercją.Nic z tego. Górale nadal się szamotali. Mieli problemy z forsowaniem zasiekówskładną akcją.Każde wybijanie krążka do tercji w stylu kanadyjskim nie przynosiło efektów. Goście bezceremonialnie wybijali "gumę" byle dalej od własnej bramki. Nawet nie silili się na jakąś zorganizowaną kontrę. Gdy miejscowym z koleiudało się przemyślanąakcją wedrzeć do tercji rywala, w niej zbyt wolno rozgrywali krążek. Albo za późno decydowali się na podanie do partnera, bądź zbyt długo zwlekali z oddaniem strzału. Tym samym ułatwiali katowiczanom rozpaczliwą obronę.

W ostatnich 20 minutach tylko trzy akcje były godne reporterskiego notesu. W 27 sekundzie po strzale Różańskiego krążek ostemplował spojenie słupka z poprzeczką. Zaś w 52 minucie byliśmy świadkami kapitalnego podania Sroki za własnej bramki na drugą "niebieską" do Kotaska. Ten jednak sytuacji sam na sam nie wykorzystał. Wreszcie 10 sekund przed końcową syreną dobitka Fisera znalazła się za plecami Zająca.

- Ciężko się gra po dłuższej przerwie - twierdzi trener "Szarotek", Andrzej Słowakiewicz. - W dodatku z przeciwnikiem, który tylko się broni. Trzeba czasu, by wejść w rytm meczowy. Tym bardziej, iż graliśmy na cztery pełne "piątki". Zabrakło skuteczności. Powiem więcej, odpowiedzialności w sytuacjach podbramkowych. Bo jeśli posiada się sytuacje i nie trafia się w światło bramki z najbliższej odległości, to jak na dłoni widać, że z koncentracją było na bakier. Kontrolowaliśmy grę. 80% czasu gry byliśmy w posiadaniu krążka. Niestety zbyt wolno go rozgrywaliśmy w tercji rywala. Niemniej było to niezłe przetarcie przed czwartkowym finałowym spotkaniem Pucharu Polskiw Unią w Warszawie.


SSA WOJAS PODHALE Nowy Targ - GKS Katowice 3:0 (2:0, 1:0, 1:0)
1:0 - Różański - Kotasek - Fiser (11:10),
2:0 - Piotrowski - Podlipni - Hajnos (1:25),
3:0 - Fiser - Kotasek (20:42),
4:0 - Fiser - Różański - Kotasek (59:50).

Sędziowali: Chadziński (Kraków) - Ryniak i Czech (Sanok).
Kary: 4 - 4 min.
Widzów 800.

PODHALE: Zborowski; Sroka - Wilczek, Łabuz - Piotrowski, Gil - Bobcek, Kolasa - Talaga; Różański - Fiser - Kotasek (2), Podlipni - Biela - Ajnos, Radwański - Kolusz - Łyszczarczyk, Wołkowicz - Słowakiewicz (2) - Zapała. Trener Andrzej Słowakiewicz.

GKS: Zając; Bułka - Goliński, Kowalski - Marcin Trybuś; R. Sobała - G. Sobała - Tkacz, Baka (2) - Elżbieciak - Mirocha, Szymański - R. Fonfara - Marznica (2). Trener Andrzej Tkacz.

Stefan Lesniowski

Zródło: www.hokej.nowytarg.prv.pl

/Stef@n



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe