Od połowy listopada I-ligowcy z Gdańska i Dębicy mieliby występować w grupie słabszej ekstraligi.
Nigdy nie byliśmy zwolennikami rozbudowanej 12-zespołowej ekstraligi, bo siła rodzimego hokeja jest zdecydowanie mniejsza. Związkowi notable jednak przeforsowali ten pomysł - jak przekonują - dla dobra klubów. Gra w Polskiej Hokej Lidze to nie tylko nobilitacja dla klubów, które wykupiły „dzikie karty” (w tym sezonie Toruń), ale szansa na przetrwanie, bo samorządy wspomagają je finansowo. Powiększono PHL, ale tym samym zlikwidowano I ligę, w której zostały... dwa kluby: Stoczniowiec Gdańsk i UKH Dębica. Co począć z tym fantem?
Stąd też zrodził się niecodzienny pomysł, który dwa dni temu w Sosnowcu został przedstawiony działaczom klubowym. Do zakończenia pierwszej fazy ekstraligi hokeiści Stoczniowca i Dębicy mieliby grać ze sobą co sobota na zmianę, a lepszy w tej rywalizacji mógłby awansować do ekstraligi. Już teraz bez dużego ryzyka możemy pogratulować gdańszczanom awansu.
Gdy 15 listopada ekstraliga „rozpadnie” się na dwie grupy - silniejszą i słabszą - wówczas do tej drugiej zostałyby dokooptowane zespoły z Gdańska oraz Dębicy. Mecze z tymi drużynami nie byłyby jednak wliczane do tabeli, czyli... tak jakby ich nie było!
Ten kuriozalny pomysł przedstawili sekretarz generalny i zarazem prezes PHL Janusz Wierzbowski oraz szef szkolenia związku Tomasz Rutkowski. Działacze klubowi podnieśli słuszną kwestię, że nad losem Stoczniowca oraz Dębicy trzeba było się zastanawiać znacznie wcześniej, a nie po rozpoczęciu sezonu...
- Mamy określony budżet, którego muszę rygorystycznie przestrzegać - podkreśla prezes Naprzodu Janów, Janusz Grycner. - Nie uwzględniliśmy w nim dalekich wyjazdów do Gdańska i Dębicy oraz dodatkowych kosztów organizacji meczów na własnym lodowisku. W tej sytuacji zaproponowałem, by to związek poniósł koszty tych meczów. Szacuję je na około 20 tys. na każdy z sześciu klubów grupy słabszej (związkowe koszty wyniosłyby ok. 120 tys. zł. - przyp.red.).
- Ten pomysł z samego założenia jest szalony, bo po co grać mecze bez punktów? Gdyby do nich doszło, nad morze będę wysyłał młodzież, a seniorzy będą w tym czasie przygotowywali się do ważniejszych potyczek, których stawką będzie awans do play offu - zapowiada jeden z prezesów proszący o anonimowość.
Spotkanie nie przyniosło żadnych efektów. Kolejne zaplanowano na połowę października. Gdyby doszło do akceptacji tej kuriozalnej decyzji, po raz kolejny związkowi działacze wystawiliby się na pośmiewisko.
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Czytaj także: