Re-Plast Unia Oświęcim zakończyła przygodę z Hokejową Ligą Mistrzów. W swoim ostatnim meczu fazy zasadniczej biało-niebiescy przegrali na wyjeździe z HC Oceláři Trzyniec 3:7. Jak to spotkanie ocenił Nik Zupančič?
Najlepsza czeska ekipa ostatnich lat zagrała koncertowo w pierwszej odsłonie, po której prowadziła 5:1. Szybko zdominowała oświęcimian i trzy pierwsze gole strzeliła w odstępie 88 sekund.
– W pierwszej tercji, okazaliśmy zbyt wiele szacunku przeciwnikowi. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać, ale byliśmy od nich zbyt daleko. Robili to, na co byliśmy przygotowani, ale mimo wszystko byli lepsi pod bramką. Umieszczali krążek w niebezpiecznych strefach i strzelali gole – ocenił Nik Zupančič, trener ekipy Chemików 4.
W drugiej odsłonie zobaczyliśmy lepsze oblicze biało-niebieskich. Zaczęli grać ambitniej, mocniej na bandach i częściej kreowali sobie okazje strzeleckie. Gdy na ławce kar przebywał Adam Smith, mistrzowie Polski po raz drugi trafili do siatki. Z bulika huknął Daniel Olsson Trkulja, a pracujący na bramkarzu rywali Christopher Liljewall przekierował gumę do siatki.
– Po pierwszej tercji zebraliśmy się w sobie i zaczęliśmy grać lepiej. Strzeliliśmy kilka bramek, więc przynajmniej rywalizowaliśmy. Jeśli w Hokejowej Lidze Mistrzów nie rywalizujesz i nie jesteś gotowy, to zostajesz ukarany. Tak było w pierwszej odsłonie, zostaliśmy ukarani – przyznał szkoleniowiec Unii.
– Druga i trzecia tercja była w naszym wykonaniu lepsza, ale… sami wiecie. Cóż, gratuluję ekipie HC Oceláři Trzyniec i życzę jej powodzenia – dodał.
Wiemy już, że "Stalownicy" w 1/8 finału zmierzą się ze Spartą Praga. Oświęcimianie finalnie uplasowali się na osiemnastym miejscu z dorobkiem ośmiu punktów. To najlepszy wynik, jaki w historii tych rozgrywek wypracowała sobie polska ekipa. Dodajmy, że biało-niebieskim do awansu zabrakło tylko jednego "oczka".
Mistrzowie Polski mogą żałować, ze nie udało im się sięgnąć po zwycięstwo z zespołami Red Bulla Salzburg i Ilves Tampere, z którymi przegrywali po dogrywkach odpowiednio 2:3 i 3:4.
Czytaj także: