Ted Nolan: Gdybym był biały, pracowałbym w NHL
- Gdybym był biały, na pewno pracowałbym w NHL - mówi były selekcjoner reprezentacji Polski Ted Nolan, który z naszą kadrą spadł do grupy B I dywizji Mistrzostw Świata. Mający indiańskie pochodzenie szkoleniowiec twierdzi, że pomijanie go przez lata ze strony klubów NHL ma podłoże rasistowskie.
Kanadyjska telewizja sportowa TSN wyemitowała dziś w nocy polskiego czasu reportaż o byłym selekcjonerze naszej kadry pt. "Niechciany gość". Urodzony w rezerwacie indiańskiego plemienia Odżibwejów Garden River w prowincji Ontario Kanadyjczyk w materiale sam mówi tak o sobie, przekonując, że w świecie hokeja czuł się zawsze niemile widziany ze względu na swoje pochodzenie.
"Niechciany gość"
- Zawsze czułem się niechciany. Niechciany gość w tym sporcie. Poczułem, co znaczy rasizm, co znaczy uprzedzenie. Ludzie mogą przypuszczać, że wiedzą, jak jest to poczuć, ale dopóki nie przeżyjesz, nie poczujesz i nie zobaczysz, to nie wiesz jak to jest - mówi.
Nolan w 1997 roku za swój drugi sezon pracy w Buffalo Sabres otrzymał nagrodę im. Jacka Adamsa dla najlepszego trenera rozgrywek zasadniczych NHL. Jego drużyna wygrała wtedy dywizję północno-wschodnią, nim odpadła z play-offów w półfinale konferencji. Mimo nagrody, nie poprowadził żadnej drużyny w NHL przez 9 kolejnych lat.
Pożegnanie po konflikcie z Haškiem
Z Buffalo odchodził po sezonie, za który został wyróżniony, skonfliktowany z bramkarzem zespołu Dominikiem Haškiem. W plotkach oskarżano go później, że miał romans z żoną Czecha. Hašek w wywiadzie podczas ceremonii, na której Nolan odbierał nagrodę, powiedział, że chciałby, aby trener odszedł z Buffalo. Nowy generalny menedżer drużyny Darcy Regier zaproponował wtedy Nolanowi przedłużenie umowy o rok za 500 tysięcy dolarów. Trener poczuł się urażony taką ofertą i jej nie przyjął.
Sabres już bez niego dotarli rok później do finału konferencji wschodniej, a w kolejnym sezonie do finału Pucharu Stanleya, w którym ulegli Dallas Stars. Lindy Ruff, który zajął jego miejsce, prowadził drużynę przez ponad 14 lat.
Statuetka zrzucona ze schodów
Nolan tuż po odejściu z Buffalo ze względów osobistych odrzucił propozycje objęcia Tampa Bay Lightning i zostania asystentem w New York Islanders, a przez 9 kolejnych lat żadnych ofert z najlepszej ligi świata nie otrzymał. Nie tylko on uważa, że miało to związek z jego pochodzeniem z tzw. Pierwszych Narodów, jak w Kanadzie określa się Indian.
- Pokażcie mi innego trenera w historii sportu, który dostaje nagrodę Trenera Roku i nie zostaje zatrudniony przez kolejną dekadę. To się nie trzyma kupy - mówi w reportażu były podopieczny Nolana z Buffalo Sabres, Pat LaFontaine.
Kanadyjski trener w reportażu TSN pokazuje swoją uszkodzoną nagrodę im. Jacka Adamsa, której nie trzyma w domu na eksponowanym miejscu, a w schowku pod schodami . - Zrzuciłem ją ze schodów, kiedy ją dostałem - tłumaczy. - Chciałbym być z niej dumny, ale długo zajęło mi w ogóle zanim wyjąłem ją z pudła. Dopiero kiedy wyjąłem okazało się, że jest uszkodzona. Nie znaczyła dla mnie wiele, bo gdyby miała duże znaczenie, to ciągle pracowałbym w lidze.
Przymierzając swój indiański pióropusz z uśmiechem mówi: - To jest trochę ważniejsze niż ta nagroda tam na dole.
Powrót po 9 latach
Do NHL wrócił w 2006 roku. Pat LaFontaine krótko był wówczas doradcą właściciela New York Islanders, podpowiedział zatrudnienie swojego byłego trenera. Na Long Island szkoleniowiec zdołał awansować do play-offów w pierwszym sezonie, ale w drugim już się to nie udało. Generalny menedżer Garth Snow zwolnił wtedy Nolana, podając jako powód "różnice w filozofii".
Na kolejne zatrudnienie Nolan czekał do listopada 2013 roku. Wrócił wtedy do Buffalo Sabres, znów dzięki LaFontaine'owi, pełniącemu funkcję prezydenta ds. hokejowych. "Szable" miały jednak bardzo słaby jak na standardy NHL skład. Ze 144 meczów pod wodzą Nolana wygrały zaledwie 40. W reportażu TSN Nolan oskarża ówczesne władze klubu, że te oczekiwały od niego porażek.
- Bez wątpienia chodziło tylko o przegrywanie po to, żeby mieć dobre wybory w drafcie - mówi. Po obu jego sezonach w drugiej kadencji w Buffalo, Sabres wybierali w drafcie z numerem 2. W 2014 roku wybrali Sama Reinharta, a rok później obecnego kapitana i największą gwiazdę drużyny Jacka Eichela. Obaj w zeszłym sezonie byli najskuteczniejszymi graczami zespołu, ale ekipa z Buffalo od 9 lat nie awansowała do play-offów, co jest najdłuższą aktualnie serią w NHL.
Polska ostatnim przystankiem
Nolan debiutował w NHL w roli trenera ćwierć wieku temu, ale przez cały ten czas pracował 6 sezonów. Z 472 meczów rozgrywek zasadniczych wygrał 188. 227 przegrał w regulaminowym czasie, a 57 kolejnych po dogrywkach lub rzutach karnych. Dwukrotnie wprowadził drużyny do play-offów, raz odpadając w pierwszej, a raz w drugiej rundzie.
Pracował także z reprezentacjami. Zanim trafił do Polski, z Łotwą na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi zajął 8. miejsce, co jest najlepszym występem tej drużyny w historii ZIO.
Nasza reprezentacja to do dziś jego ostatnie miejsce pracy w seniorskim hokeju. W 2018 roku Polska pod jego wodzą zajęła ostatnie miejsce na Mistrzostwach Świata dywizji I grupy A w Budapeszcie i spadła na trzeci poziom w hierarchii Mistrzostw Świata, na którym pozostaje do dziś.
"Klub Chłopaków"
Zapytany w reportażu TSN, dlaczego nie pracuje obecnie w NHL, 62-letni obecnie trener mówi: - Może częściowo to moja wina. Jednak chwilę później na pytanie, co by było, gdyby był biały odpowiada: - Cóż, gdybym był biały, pracowałbym w NHL na pewno. To jest taki "Klub Chłopaków". Oni wszyscy razem dorastali, wszyscy razem trenowali. Gdybym urodził się w Toronto i miał białą skórę, to też bym trenował.
Nolan wspomina, że w przeszłości zarzucano mu romansowanie z żonami zawodników czy bycie pijanym na treningach i zapewnia, że żadne z tych oskarżeń nie było zgodne z prawdą.
Nie po raz pierwszy mówi o tym, że gdyby nie rasizm, to pracowałby w NHL dłużej. Już w 2010 roku podobną opinię wygłosił w wywiadzie dla "PuckLife Magazine".
- Jestem inny. Nie chodziłem do tych samych szkół, co oni, nie wyglądam tak, jak oni - powiedział wówczas. - Gdy byłem młodszy, rasizm dotykał mnie wprost i może nawet to wolałem. Gdy stajesz się dorosły, to on jest niewypowiedziany, ale nadal jest. Tyle że nie wprost, więc trudno sobie z nim radzić. Gdy mówią, że spałem z żonami zawodników lub byłem pijany na treningu, to uważam, że jest to jawnie rasistowski komentarz.
Rasizm od młodych lat
W reportażu opowiada, że już w czasach juniorskich rasistowskie uwagi ze strony innych zawodników sprawiły, że zamiast kochać grę starał się w niej przetrwać. - Nazywali mnie "czarnuchem z prerii". Nigdy wcześniej tego nie słyszałem. Ale wiele razy mogłem usłyszeć, że mam wracać do rezerwatu, że jestem "śmierdzącym Indianinem" itd. - mówi. W grudniu 2005 roku głośna była sprawa meczu juniorskiej ligi QMJHL między prowadzonym przez Nolana zespołem Moncton Wildcats a Chicoutimi Saguenéens, gdy kibice rywali obrażali go rasistowskimi wyzwiskami i gestami.
W czasach, gdy o Nolanie było za Oceanem głośniej niż ostatnio, część kibiców zarzucała mu, że próbuje "grać rasową kartą", zrzucając swoje niepowodzenia na karb uprzedzeń. W reportażu TSN wypowiada się Sherwood "Sherry" Bassin, który był generalnym menedżerem drużyny Sault Ste. Marie Greyhounds, gdy Nolan doprowadził ją do dwóch triumfów w juniorskiej lidze OHL. On także podejrzewa rasistowskie powody takiego, a nie innego rozwoju kariery trenerskiej Nolana.
- Zastanawiam się, ile w tym jest winy Teddy'ego i nie umiem znaleźć odpowiedzi - mówi Bassin, który sam jest Żydem. - Dlatego wracam ciągle do tego pytania czy to z powodu jego koloru skóry. Nie chcę wierzyć w to, że uprzedzenie było tym czynnikiem, ale obawiam się, że było.
Żal do środowiska
Dziś Nolan prowadzi swoją fundację, która wspiera edukację młodych ludzi wywodzących się z Pierwszych Narodów. Do tego, razem z synami Brandonem i Jordanem, którzy także grali w NHL, założył sieć szkółek hokejowych "3 Nolans".
Nadal ma jednak w sobie żal do środowiska NHL, że nie został przez nie potraktowany sprawiedliwie ze względu na swoje pochodzenie i kolor skóry. - Czy powinienem ciągle trenować w NHL? Bez wątpienia powinienem. Ale jeśli nie znasz nikogo, to kto cię zatrudni? - pyta. - Chcę więc powiedzieć: najpierw kogoś poznaj. Nie zakładaj z góry, że to, co o kimś myślisz jest prawdziwe.
Komentarze