Trener przed finałem
Jirzi Reżnar już przeszedł do historii jako pierwszy trener, który jastrzębskich hokeistów wprowadził do finału PLH. Jest bez wątpienia architektem tego wielkiego sukcesu, ale jak sam podkreśla, chce więcej.
Przed rozpoczęciem finałowej batalii opiekun naszego zespołu podzielił się pewnymi spostrzeżeniami. Na to, co było i o tym, co będzie... Oddajemy zatem głos Jirziemu Reżnarowi...
O tym, dlaczego lepiej jest grać z Cracovią
- Kraków jest także bliżej od Sanoka, ale dla mnie nie ma to większego znaczenie. Obie drużyny są mocne i wszystko będzie zależeć od dyspozycji dnia. Trzeba przygotować się na to, kogo los dał nam za rywala. Ostatnie treningi przed pierwszym meczem ustaliliśmy już pod Cracovię.
O starciu Cracovii z Sanokiem
- Wnikliwie przeanalizowaliśmy te mecze dzięki nagraniach na płytach. W starciu Cracovii z Sanokiem padało dużo bramek. I przede wszystkim trzeba grać tak, żeby stracić jak najmniej goli. Musimy się na to jak najlepiej przygotować. Myślę, że Sanokowi zaszkodziło to, że miał przerwę w grze.
O tym, jak bardzo zaskoczyła Cracovia
- Jak znam Rudolfa Rohaczka, to wiem, że on wszystko postawił na to, aby jak najlepiej przygotować drużynę do play-offu. Bywały momenty, kiedy Cracovia - podobnie zresztą jak my - miała dołek formy. Mieliśmy przygotowany pewien plan. Mocno trenowaliśmy przed Pucharem Polski, chociaż mówiliśmy, że nie koniecznie... Następnie chcieliśmy się "dotrenować" na play-off. Wracając do Cracovii, widać, że koncepcja była podobna. Nie da się cały sezon utrzymywać jednostajną formę. Trzeba osiągnąć szczyt w odpowiednim momencie i Rudi zrobił to znakomicie.
O największych atutach Cracovii
- Na pewno należy zwrócić uwagę na to, że w Cracovii bardzo dobrze broni Rafał Radziszewski. W obronie prym wiedzie Besch, który jest bardzo niebezpieczny szczególnie przy przewagach. Jeśli chodzi o atak, to bracia Laszkiewiczowie robią swoje, bardzo dobrze wygląda ta piątka po tym, jak dołączył do niej Kowalówka.
O tym, kogo zna doskonale poza Rohaczkiem
- Czeska trójka napastników jest oczywiście bardzo niebezpieczna. Znam wszystkich tych hokeistów. Fojtika prowadziłem w Hawirzowie, natomiast Dvorzaka - jako juniora - w Opawie. Drugi z wymienionych był swego czasu jednym z największych talentów w czeskim hokeju. Ale karierę pokomplikowały mu kontuzje. To bardzo szykowny zawodnik, jeżeli chodzi o grę krążkiem.
O tym, że nie ma mowy o spoczęciu na laurach
- Nie ma takiej możliwości. Każdy mecz, każdy z nas chce wygrać. Przegralismy trochę meczów w tym sezonie. Z powodów takich, że ciężej trenowaliśmy, bo myśleliśmy o tym, co przed nami. Nie można całego sezonu zagrać na pełnych obrotach. Trzeba, poprzez pracę na treningach, magazynować energię na najważniejszą część sezonu. Myślę, że jedna i druga drużyna jest dobrze przygotowana kondycyjnie. Mecze powinny być na styku.
O tym, kto stanie w bramce
- Pewien jestem tylko jednego. Na pewno w bramce nie zobaczymy... Kamila Fecia. Wiem, kto rozpocznie pierwszy mecz, ale nie mogę tego zdradzić. W sumie, to ja mam tutaj problem, Rudi go nie ma, bo u niego jest tylko Radziszewski. To oczywiście w formie żartu. Nie mam żadnego problemu, bo jest dwóch wyrównanych, dobrych bramkarzy. I ten, który w danym momencie ma wyższą formę, będzie bronić.
O tym, jak ważny jest kolektyw
- Nasza drużyna to kolektyw i tak będzie do samego końca. Na lodzie, a także w szatni. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Hokej to sport drużynowy i nikt nie jest sam, bo tak się nie da. Wytworzyła się u nas dobra drużyna i atmosfera. Mamy zróżnicowany zespół. Są starsi zawodnicy, a także młodsi hokeiści. Mieszanka rutyny z fantazją, która jest przygotowana na walkę o złoto.
O tym, czy poprowadzi zespół w kolejnym sezonie
Do tego jeszcze daleko. Zobaczymy, co będzie po sezonie.
Wysłuchał Jakub Kubielas
Komentarze