Trenerski "challenge" za 1,5 miliona. Czesi idą śladem NHL
Od nowego sezonu w czeskiej Tipsport extralidze trenerzy będą mogli żądać od sędziów przeprowadzenia analizy wideo określonych sytuacji. Kluby zmiana przepisów będzie kosztowała ok. 1,5 mln. koron.
Trenerski "challenge" jest już od czterech lat stosowany w NHL. Trenerzy mogą się również domagać analiz wideo w niektórych sytuacjach w KHL, a na arenie międzynarodowej przepis pojawił się podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu i Mistrzostw Świata. Teraz przyszedł czas także na ligę czeską.
Przepisy w Czechach będą się nieco różniły od tych z NHL. Trenerzy przy golach będą mogli wnioskować o analizę czy nie doszło do przeszkadzania bramkarzowi przez zawodnika rywali, spalonego w polu bramkowym, podania ręką i zagrania krążka wysoko uniesionym kijem. W NHL do tej pory można było sprawdzać spalone i przeszkadzanie bramkarzowi, a od nowego sezonu także każde inne zdarzenie, do którego doszło od momentu wprowadzenia krążka do tercji ataku do zdobycia gola.
Czesi nie zdecydowali się ani na ten ostatni element, ani na analizy spalonych. Między innymi ze względu na to, że kolejne kamery pozwalające rzetelnie oceniać ewentualne spalone wiązałyby się z bardzo wysokimi kosztami. - Nie będziemy analizować każdej sytuacji, która miała miejsce przed strzeleniem gola, bo zajmowałoby to bardzo dużo czasu - mówi były znakomity hokeista, a obecnie dyrektor Tipsport extraligi Josef Řezníček. - Czasem nawet i przez dwie minuty krążek jest w tercji ataku przed golem. A jeśli chodzi o spalone, to powodem są koszty. Zdarza się, że decydują milimetry i takie dodatkowe kamery, żeby to sprawdzać wiązałyby się z koniecznością ogromnych inwestycji.
Sędziowie będą mogli w każdej hali analizować na życzenie trenerów sytuacje przynajmniej z dziewięciu kamer w jakości HD - czterech umieszczonych nad taflą, dwóch za bramkami, jednej panoramicznej, jednej z sygnałem rejestrowanym przez klub gospodarza i kolejnej z sygnałem transmitującej mecz telewizji. Przy okazji wprowadzenia systemu "coach's challenge" niektóre kluby musiały wzbogacić swoje zaplecze o nowe kamery. Pod tym względem najlepiej wyposażonym obiektem hokejowym w Czechach jest Werk Arena w Trzyńcu, gdzie do dyspozycji arbitrów jest ich łącznie 13.
Řezníček powiedział dziś, że cała operacja dostosowania systemu analiz wideo może kosztować ok. 1,5 mln. koron, czyli 250 tys. złotych. - Technologia dziś bardzo szybko się "starzeje". Gdy w 2003 roku wprowadzaliśmy analizy wideo, to cały system kosztował nas ok. 800 tysięcy koron - mówi. - Teraz to będzie na pewno ponad milion, a myślę, że blisko 1,5 mln. Ale kluby zaakceptowały te wydatki i szansę analizowania niektórych istotnych sytuacji po to, żeby naprawiać potencjalne niesprawiedliwości, które mogą się pojawiać po decyzjach sędziów na lodzie. Oczywiście nadal nie jesteśmy w stanie równać się z NHL, gdzie jest wiele bogatych stacji telewizyjnych, decydujących o tym, ile kamer jest wykorzystywanych podczas meczów.
W przerwie między sezonami mówiło się o tym, że trenerski "challenge" może też zostać wprowadzony w szwedzkiej SHL. Taki plan pojawił się już przed dwoma laty, ale wtedy za tym pomysłem opowiedział się tylko jeden klub. Teraz też nie ma większego zainteresowania działaczy taką opcją. Tymczasem w Czechach poparcie dla zmian było jednogłośne.
- Nikt nie był przeciwko. Wszystkie kluby zostały o tym poinformowane z wyprzedzeniem, w tym Kladno, które wtedy jeszcze nie było pewne, że awansuje do extraligi - mówi Řezníček. - Właśnie w Kladnie i Ołomuńcu będziemy testować system na koniec. Wszystkie pozostałe kluby są już gotowe.
Czesi zastanawiali się nad wprowadzeniem takiego rozwiązania już przed rokiem. Wtedy jednak na przeszkodzie stanęły warunki techniczne. Tylko 6 hal, w których grają drużyny Tipsport extraligi posiadało wówczas odpowiednie wyposażenie w kamery, by system wprowadzić. W Czechach na podobnej zasadzie działa system VAR w lidze piłkarskiej, w której co kolejkę tylko w 4 z 8 meczów jest on używany. VAR jest zresztą za naszą południową granicą krytykowany również dlatego, że sędziowie nie zawsze mają dostęp do wszystkich powtórek, które mogą zobaczyć widzowie w telewizji.
Řezníček wspominał dziś sytuację z kwietniowych piłkarskich derbów Pragi, która wywołała wielkie dyskusje. Sędzia najpierw podyktował wówczas rzut karny za faul bramkarza Sparty Floriana Nițy na zawodniku Slavii Josefie Hušbauerze, a następnie odwołał go po analizie VAR. Okazało się, że nie pokazano mu powtórki, która jednoznacznie potwierdzała, że do faulu doszło. Řezníček mówi, że hokejowe władze chciały wyciągnąć wnioski z błędów piłki nożnej. Same analizy wideo i tak - w przeciwieństwie do ligi piłkarskiej - są dokonywane na wszystkich meczach, ale działaczom zależało, by i w sprawie trenerskich "challenge'ów" nie było różnic.
- Zdecydowaliśmy się przełożyć wprowadzenie systemu o rok, bo nie wyobrażałem sobie takiej sytuacji, jak w piłce nożnej, że on działa tylko na niektórych meczach. Albo wszyscy, albo nikt - powiedział dziś. - Wydaje mi się, że to by zaszkodziło reputacji naszej ligi, bo mielibyśmy dużo dyskusji dlaczego taka sytuacja w jednej hali jest rozstrzygana tak, a w innej inaczej. To, co się dzieje z VAR-em w lidze piłkarskiej to potwierdza. Nie chodzi mi zresztą tylko o to, że nie wszędzie są analizy, ale jestem zdumiony, kiedy widzę, że są prezentowane w telewizji powtórki, którymi sędzia nie dysponuje. U nas czegoś takiego nie będzie. W każdej hali zawsze są dostępne dla sędziów te same ujęcia, które ma telewizja.
Komentarze