Po powrocie do Nowego Targu pech nie opuszcza Martina Voznika. Środkowy napastnik „Szarotek" w ciągu trzech dni dwukrotnie wizytował nowotarski szpital.
Najpierw w meczu przeciwko Naprzodowi Janów został uderzony w twarz krążkiem. Skutkiem tego był trzy szwy na rozciętej brodzie i poluzowane zęby. Z kolei wtorkowy trening skończył się dla niego rozcięciem mięśnia czworogłowego. Ten drugi uraz wyklucza jego występ w sobotnim meczu pierwszej rundy play-off przeciwko warszawskiej Legii.
- Jakieś fatum na mnie spadło. Podczas jednego z ćwiczeń kolega włożył mi przypadkowo kij pod nogi. Upadłem wprost na jego łyżwę. Pech tym większy, że rozciąłem mięśnia tuż pod kolanem. Założono mi sześć szwów. Uniemożliwiają mi one zginanie nogi i tym samym poruszanie. Muszę poczekać kilka dni. Na szczęście nie doszło do żadnej infekcji czy zakażenia. Mam nadzieję, że we wtorek uda mi się wyjść już na lód i na środowe spotkanie w Warszawie będę już gotowy – mówi Voznik.
Po powrocie z Zagłębia 38 letni czeski napastnik w trzech meczach ligowych w barwach „Szarotek" zdobył dwie bramki i zaliczył trzy asysty.
Czytaj także: