Od niespełna dwudziestu trzech lat oglądam mecze na tyskim lodowisko, dzisiaj ziściły się moje dziecięce marzenia. Ukochany GKS zdobył tytuł mistrzowski. Zanim do tego doszło wybrałem się na czwarty mecz finałowy do Oświęcimia.
Tradycyjnie na mecz przybyła grupa zorganizowana sympatyków tyskiej drużyny w liczbie 220. Zachowywała się dość poprawnie przez cały mecz.
Trener Sidorenko przywrócił do gry Jarosa, Zamojskiego i Stebnickiego oraz zmienił ustawienia ataków. Pierwszą formację ataku Unii stanowili Mliczenko-Stebnicki-Jaros, a drugą Klisiak -Puzio-Jakubik.
I TERCJA
Na początku tercji więcej strzałów oddali zawodnicy Unii. Strzelał Piekarski i w sytuacji sam na sam był Medvedev. W obu przypadkach lepszy był Sobecki, który stał się również królem finału naszej ligi. Pod koniec siódmej minuty składna akcja tyszan zainicjowana przez Parzyszka i Ślusarczyka. Dzieło wieńczy strzał z nadgarstka Krzaka. Witek był bez szans. Tyszanie prowadzą 1-0. W drugiej części tej tercji mnożyły się faule z obu stron. Siedzi na ławce najpierw Kłys a później w odstępie trzech minut dwaj tyszanie: Bagiński i Parzyszek. Mimo naporu oświęcimian, wynik do końca tercji nie uległ zmianie.
II TERCJA
W ósmej minucie drugiej tercji składną akcję przeprowadzają oświęcimianie. Dochodzi do wymiany krążka między Puzio a Klisiakiem, który uruchamia Stebnickiego i ten kładzie Sobeckiego nie dając mu szans do obrony. Wynik remisowy 1-1. Pod koniec jedenastej minuty karę za atak wysokim kijem otrzymuje Jaros. Kilkadziesiąt sekund później karę otrzymuje również zawodnik Unii Mlynczenko. Tyszanie mogą grać przez 79 sekund z przewagą dwóch graczy. W 12. 43 Robin Bacul strzela bramkę dla GKS-u po dobrym podaniu Belicy. Do końca tercji nie ma wielkiego hokeja.
III TERCJA
Zawodnicy Unii ruszają do frontalnego ataku, aby wyrównać wynik spotkania. Już w drugiej minucie groźny strzał Piekarskiego broni Sobecki. W dziewiątej minucie groźny atak oświęcimian, zakończony strzałem Puzio i dalej Sobecki na posterunku. Wreszcie na początku piętnastej minuty bramkę dla hokeistów Unii zdobywa Jakubik (14.04).
W tej samej minucie wchodzi na sektor tyski policja, aby odgrodzić kibiców od zawodników.
Był to wyraźny błąd policji, która zaogniła sytuację na tym sektorze. Dochodzi do regularnej bijatyki i pałowania. Nawet interwencja sterników tyskiego klubu, u prezesa Woźnickiego nic nie dała. Jeszcze w szesnastej minucie tej odsłony strzela niebezpiecznie Klisiak, ale Sobecki broni z dużym wyczuciem.
DOGRYWKA
W dogrywce przewagę mają oświęcimianie. Najpierw strzela niebezpiecznie Klisiak a następnie w drugiej minucie Gabryś, ale tyski goalkeepera jest w życiowej formie.
KARNE
Przed strzelaniem karnych przeszła mi myśl czy powtórzy się pierwszy mecz finałowy? Sprawdziło się. Swojej świątyni znowu znakomicie strzegł Sobecki. W pierwszej serii pokonał go Kowalówka, ale następne karne obronił. Dla tyszan dwa karne wykorzystali Parzyszek i Bagiński. Oszalały trybuny z kibicami tyskimi, gdy Mariusz Puzio przegrał pojedynek z Sobeckim.
Feta na lodowisku był a przednia. Takiej radości dawno nie widziałem. Cieszyli się działacze, tyscy politycy z prezydentem Andrzejem Dziuba i przewodniczącą Rady Miasta Barbarą Konieczną na czele oraz sponsorzy i my kibice.
Prawdziwa natomiast owacja rozpoczęła się na tyskim lodowisku. WPUSZCZONO LUDZI NA TRYBUNY. Około 2,5 do 3 tysięcy kibiców zaczęło wyczekiwać na hokeistów. Około 23 zaczęli zawodnicy wchodzić na lodowisko. Hektolitry szampana, piwa i wina lały się strumieniami. Śpiewów i oklasków nie było końca.
Czytaj także: