Takiego meczu w Polsce jeszcze nie było. Spotkanie, które 22 grudnia reprezentacja biało-czerwonych rozegra z czołowymi zawodnikami NHL z powodzeniem można nazwać wydarzeniem historycznym. Organizacji tego przedsięwzięcia podjęli się działacze GKS Tychy. Rozmawiamy z prezesem tyskiego klubu Andrzejem Skowrońskim.
Dziennik Zachodni: GKS co roku organizował hokejową imprezę "Gwiazdy na Gwiazdkę".
Andrzej Skowroński: Tegoroczne "Gwiazdy", biorąc pod uwagę skalę wydarzenia, to przedsięwzięcie nieporównywalne. Zaczęło się od Mariusza Czerkawskiego, który poinformował nas, iż w związku z lokautem w NHL, jeden z menedżerów działających w amerykańsko-kanadyjskiej lidze, organizuje tourne czołowych zawodników w Europie i termin 22 grudnia zarezerwowano dla Polski. Mariusz zaproponował, żeby GKS włączył się w organizację. Na początku były problemy, bo dyrekcja Spodka zażądała kwoty, na którą nie mogliśmy przystać. Rozważaliśmy organizację imprezy w Oświęcimiu, ale tam z kolei widownia jest ponad dwa razy mniejsza niż w katowickiej hali. Kontynuowaliśmy jednak negocjacje ze Spodkiem i dzięki wsparciu naszych wysiłków przez przez prezydentów Katowic i Tychów, udało się wynegocjować odpowiednią kwotę. Dodam, że mecz będzie transmitowała Telewizja Polska - bezpośrednio drugą i trzecią tercję, a z pierwszej pokazany zostanie skrót. Spotkanie obejrzą także widzowie za Oceanem.
Dziennik Zachodni: Na jakim etapie są przygotowania?
AS: Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, rozpoczęła się kampania promocyjna. Bilety są w sprzedaży od prawie dwóch tygodni i z tego co wiem, zainteresowanie jest duże. Przygotowaliśmy 7.700 wejściówek i liczymy, że widownia zapełni się do ostatniego miejsca. Mecz powinien stać się wielkim hokejowym świętem dla wszystkich kibiców.
Dziennik Zachodni: Czy GKS Tychy także zarobi na tym przedsięwzięciu?
AS: Przede wszystkim zrobimy wszystko, by impreza nie przyniosła straty. Wszystko zależało będzie jednak od ilości widzów oraz wpływów z reklam. Część pieniędzy przeznaczona zostanie dla reprezentacji Polski, ale myślę, że klub, jako organizator meczu, także powinien na tym zyskać. Ile - zobaczymy.
Dziennik Zachodni: Jakie imprezy towarzyszyć będą spotkaniu NHL - Polska?
AS: Tylko jedna - będzie to mecz drużyn kobiecych GKS Tychy i Stoczniowca Gdańsk. Z uwagą śledzimy poczynania naszych zawodniczek i swoją obecność w Spodku na pewno potraktują jako wyróżnienie. Dla kibiców będzie to także niemała atrakcja, gdyż hokej w wydaniu kobiecym nie jest u nas zbyt popularny. Oprócz Tychów i Gdańska, drużyna działa tylko w Krakowie. Mam jednak nadzieję, że z czasem zespołów przybędzie i będzie można zorganizować mistrzostwa Polski.
Dziennik Zachodni: Trzy lata temu, kiedy został pan prezesem klubu, GKS znajdował się finansowej zapaści. Teraz walczy o mistrzostwo Polski.
AS: Mam nadzieję, że wreszcie uda nam się zdobyć upragniony tytuł, choć do tego droga jeszcze daleka. Wyjście klubu na prostą jest zasługą wielu ludzi i niemałego wysiłku wszystkich działaczy. W tym sezonie udało nam się poważnie wzmocnić skład - doszli Gobera, Parzyszek, Czech Bacul, definitywnie przeszedł do nas Justka, liczymy jeszcze na transfer ostateczny Bagińskiego, a w przyszłości powrót Sarnika. Jeśli te plany się powiodą, będziemy mogli walczyć o najwyższe laury, nie szukając już dalszych wzmocnień. Biorąc pod uwagę możliwości klubu, to optymalny skład na jaki nas obecnie stać. Liczymy więc na finał mistrzowskiej rywalizacji.
Dziennik Zachodni: Czy perspektywy trzech lat, nie żałuje pan decyzji o zostaniu prezesem GKS?
AS: Nigdy nie żałuję podjętych decyzji. Pewnie, że można było zlikwidować jeden klub, zostawić mu długi i utworzyć nowy. Jednak nie tędy droga, bo wówczas działacze przestają być wiarygodni, zarówno wśród sympatyków klubu, jak i sponsorów. Hokej, którym kiedyś interesowałem się wyłącznie jako kibic, bardzo mnie wciągnął. Ta działalność sprawia mi wielką satysfakcję.
--------------------------------------------------------------------------------
Pierwsi byli Warwickowie
Mało kto pamięta, że hokeiści NHL raz już odwiedzili Polskę. Było to w 1959 roku. Na zaproszenie działaczy Górnika 1920 Katowice przybyli do Katowic bracia Warwick z Kanady: Bill, Dick i Grant. W owym czasie byli prawdziwymi gwiazdami NHL i zawodnikami bardzo popularnymi. Wraz z kolegami z drużyny Penticon Vees zdobyli prestiżowy Puchar Allena i równocześnie prowadzili jedną z największych i najpopularniejszych restauracji w Edmonton.
Działacze katowickiego klubu planowali, że razem z Warwickami Górnik odbędzie tournee po Polsce i rozegra kilka spotkań pokazowych. Przyjazd braci wzbudził olbrzymie zainteresowanie. Na katowickim dworcu hokeistów witało kilka tysięcy osób, a mecz, rozegrany na nie istniejącym już dziś lodowisku Torkat, oglądało 15 tys. widzów. Górnik 20 Katowice z Wawrickami zmierzył się ze szwedzkim zespołem Hagaluns. Wygrał 6: 1, dwie bramki zdobył Bill Warwick z podania Dicka.
W kolejnym spotkaniu ze Spartakiem Kralove goście zza Oceanu nie grali już tak dobrze, ale Górnik zremisował 5: 5 (dwa gole strzelił Bill Warwick). Był to jednak ostatni występ Kanadyjczyków, którzy po tym meczu spakowali walizki i wyjechali. Dlaczego? Zdania do dziś są podzielone., Prawdopodobnie poszło o żądania finansowe, których działacze Górnika nie potrafili spełnić.
--------------------------------------------------------------------------------
W sobotę kobieca drużyna hokejowa GKS Tychy zmierzyła się z zespołem Hodonin, który występuje w kobiecej I lidze czeskiej. Tyszanki wygrały 11:2 (4:2, 4:0, 3:0).
Już po niespełna dwóch minutach podopieczne Adama Worwy prowadziły 3:0, po golach Marty Pluszczyk, Moniki Guzik i Kasi Chrobaszczyk. Kolejne bramki dla Tychów zdobyły: Małgorzata Przywara 2, Monika Guzik 5 i Marta Pluszczyk. Bardzo dobrze broniły trzy bramkarki (każda w jednej tercji): Agnieszka Figiel, Angelika Ryś i Asia Katarzyńska.
Teraz hokeistki GKS czeka mecz 18 grudnia podczas imprezy "GKS Tychy - Tyszanom", a cztery dni później - mecz w Spodku z rywalkami ze Stoczniowca. (ls)
Rozmawiał Leszek Sobieraj - Dziennik Zachodni
skh
Czytaj także:
