Za kilka dni inauguracja sezonu 2015/2016 Polskiej Ligi Hokejowej. Dzięki sponsorom strategicznym, ich pieniądzach i zaangażowaniu, przystąpi do nich drużyna CIARKO PBS BANK STS SANOK! Władze miasta postanowiły zastosować metodę obstrukcji, do końca sierpnia nie podejmując decyzji czy przystąpić do spółki STS, czy też nie. Ogromnie to skomplikowało przyznanie SANOKOWI licencji na grę w PLH w sezonie 2015/2016. Tylko nadzwyczajne zabiegi sponsorów pozwoliły otrzymać warunkowe dopuszczenie sanoczan do gry. Nasuwa się więc pytanie: w co gra Miasto?
Obserwując podejście nowych włodarzy do sportowej wizytówki Sanoka można mieć wątpliwości czy jest ono uczciwe. Wprawdzie w oficjalnych wystąpieniach padają deklaracje mówiące o tym, iż Miasto jest żywo zainteresowane rozwojem hokeja na lodzie, że będzie wspierać tę dyscyplinę udostępniając bezpłatnie wszystkim drużynom lód, że wspomoże finansowo szkolenie młodzieży, ale w sprawach organizacyjnych, które mogą okazać się decydujące dla ?być albo nie być? sanockiego hokeja, wykazuje - delikatnie mówiąc - olimpijski spokój.
Jeśli dziś wiadomo już, że w sezonie 2015/2016 w rozgrywkach PLH wystąpi zespół CIARKO PBS BANK STS SANOK, to jest to zasługa niemal wyłącznie tytularnych sponsorów. To oni podjęli główny wysiłek organizacyjny, który zaowocował utworzeniem spółki STS Sanok (Sanockie Towarzystwo Sportowe). Miasto kompletnie nie wykazało zainteresowania tematem, mimo iż w poprzedniej spółce hokejowej było reprezentowane. Doprowadziło to do napiętej sytuacji wśród wspólników (Ciarko i PBS), którzy widząc desinteresment Miasta, rozważali wycofanie się z finansowania hokeja seniorskiego. Ostatecznie jednak postanowili utrzymać drużynę w ekstraklasie, uznając, że bez niej sanocki sport i w ogóle Sanok zostałby bardzo zubożony. Postępując tak, czynili to z przekonaniem, że nowa władza szybko dołączy do nich i takie też zaproszenie do niej skierowali.
Reakcją nań znów były puste deklaracje, że Miastu bardzo zależy na rozwoju hokeja, a kiedy padły pytania o konkrety, odpowiedzią było, że decyzja o przystąpieniu Miasta do spółki STS spoczywa w rękach radnych, a projekt uchwały w tej sprawie trafi na radę w sierpniu.
W tym czasie spółka musiała rozstrzygnąć szereg bardzo ważnych spraw, od finansowych począwszy na organizacyjnych skończywszy, stąd pilnie potrzeba było określić jej skład, wybrać zarząd i w przyspieszonym tempie przystąpić do działania. O tym, jakie są niezbędne terminy i wymogi uzyskania licencji na grę w PLH, doskonale wiedzieli przedstawiciele Urzędu Miasta, działający wcześniej w hokeju. Nie było to żadnym dopingiem, aby ruszyć z kopyta.
Ważniejszym dla władz miasta okazał się inny temat, a mianowicie obsada stanowiska prezesa zarządu spółki STS. Ku ogromnemu zdziwieniu wspólników, burmistrz T. Pióro podczas konferencji prasowej oświadczył, że jest po rozmowie z Tomaszem Demkowiczem, który jest oficjalnym kandydatem Miasta do powierzenia mu tej funkcji. Uczynił to bez porozumienia z R. Ziarko i L.Wojtasem, nie zważając na to, iż Miasto nie jest jeszcze udziałowcem STS-u. Miała to być reakcja pana burmistrza na doniesienia, iż funkcję swego pełnomocnika wspólnicy powierzyli Damianowi Delekcie, który - delikatnie mówiąc - nie był ulubieńcem nowego obozu władzy.
Czując, iż rozstrzygnięcie impasu szybko nie nastąpi, sponsorzy wespół ze swym pełnomocnikiem, wzięli się do nadrabiania utraconego czasu. Zaangażowano fińskiego trenera, przystąpiono do budowy drużyny. Równocześnie nawiązano kontakty z władzami PLH i PZŁS, negocjując zasady warunkowego udzielenia drużynie licencji na grę w ekstraklasie w sezonie 2015/2016. Udało się zakończyć je pełnym powodzeniem.
W międzyczasie obydwaj wspólnicy podjęli decyzję, że spółka nie będzie w stanie zajmować się prowadzeniem grup dziecięcych i młodzieżowych. Aby jednak nie dopuścić do krachu i nie stracić ich z pola widzenia, zdecydowali, że będą dofinansowywać ich szkolenie. Określając kwotę dotacji, niezbędnej do zapewnienia warunków szkolenia i udziału w rozgrywkach, uwzględnili w ogólnej puli kosztów także udział Miasta, deklarowany wcześniej przez burmistrza T. Piórę. Podobnie jak w innych przypadkach, do dziś nie wiadomo na czym się to skończyło.
Podsumowując, nie jest to klimat, w jakim chciałoby się budować sport w mieście. W zdecydowanej większości przypadków miasta chcą wspierać rozwój sportu kwalifikowanego i czynią to, przeznaczając nań spore środki finansowe. Największy problem jest jednak ze zdobyciem sponsorów. W Sanoku natomiast są sponsorzy, którzy od wielu lat łożą na hokej kilka milionów złotych rocznie i chcieliby, aby Miasto było w tym dziele ich partnerem, aby doceniało ich rolę. Tymczasem Miasto zastosowało dziwną, trudną do zrozumienia taktykę. - W co gra Miasto? ? zastanawiają się sanoccy miłośnicy sportu i nie potrafią znaleźć odpowiedzi na to pytanie.
Marian Struś / Nowe Podkarpacie
Czytaj także: