Wiele niewiadomych
Chcę jedynie potwierdzić, że wyrażam chęć pomocy polskiemu hokejowi i mogę podjąć się roli prezesa - mówi Mariusz Czerkawski.
Był pan pilnym obserwatorem mistrzostw świata w Wilnie. Pańska ocena gry reprezentacji?
-pytamy Mariusza Czerkawskiego, który teraz przebywa na krótkim urlopie w tureckim Belek.
-Byłem mocno zbudowany postawą zespołu w czterech meczach i szybkim zrealizowaniem podstawowego celu, czyli awansu do Dywizji IA. Widać było jak solidną robotę wykonał sztab szkoleniowy z Igorem Zacharkinem, Jackiem Płachtą i Wiaczesławem Bykowem. Pod względem fizycznym zespół był przygotowany bez zarzutu i moim zdaniem przewyższał rywali. Trzeba przyznać, że świat hokejowy robi szybkie postępy i na przykład Chorwaci czy Litwini potrafią wygrywać z teoretycznie silniejszymi Brytyjczykami, czy grać jak równy z równym z Polakami.
Czy był pan zaskoczony przebiegiem tego turnieju?
- Byłem mocno zbudowany jak nasz zespól byt zmotywowany w czasie tej imprezy. Miałem okazję kilka razy być w szatni hokeistów, czułem jak burzy się adrenalina i jaka jest wola zwycięstwa. To myśmy grali z pozycji faworyta, zaś inne drużyny miały zdecydowanie mniejsze obciążenia. Zawodnicy wytrzymali tę presję i chwała hokeistom za ten awans.
Czy ostatni mecz z Brytyjczykami musieliśmy przegrać?
-Absolutnie nie. Tego właśnie się obawiałem... Spadła koncentracja i przyszła zupełnie niepotrzebna porażka. To mnie trochę zabolało.
Równocześnie z mistrzostwami świata w Wilnie rozgrywany był turniej Dywizji IA w Goyang...
-Tam również mieliśmy wyrównane mecze i niewiele brakowało, by Japończycy
awansowali do światowej elity. Uważam, że stereotypy o sile poszczególnych reprezentacji trzeba mocno zrewidować. Przynajmniej jeśli chodzi o Dywizje IA i IB. A trzeba zauważyć, że rotacja w Dywizji IA jest spora, bo przecież w jednym sezonie awansują dwa zespoły i z elity również spadają dwa.
Pańskim zdaniem jakie są perspektywy przed reprezentacją?
- Całkiem niezłe, bo przecież stworzona została drużyna
z perspektywami. Rozmawiałem z trenerem Zacharkinem, który zadeklarował chęć dalszej współpracy. Zacharkin wspomniał, że w Sankt Petersburgu z pierwszym zespołem pracuje aż sześciu szkoleniowców i nie byłoby żadnych kłopotów ze zwolnieniami na zgrupowania czy też mecze. Przekonywał mnie, że ma jeszcze w zanadrzu kilku zawodników z równie niezłymi umiejętności. By jednak reprezentacja funkcjonowała na odpowiednim poziomie i z odpowiednim fachowcem, potrzebna są pieniądze. Jednak sęk w tym, że jest wiele niewiadomych, zaś ośrodek decyzyjny jest usytuowany zupełnie gdzie indziej. Pozostaje wiele niewiadomych. Jak ma funkcjonować związek? Jaki będzie budżet? Podobnych niewiadomych jest więcej. Związkiem kieruje pan Dawid Chwałka i tego rodzaju pytania trzeba kierować do niego.
Przecież zadeklarował pan chęć kierowaniem związkiem. W czym tkwi problem?
-Od chęci i deklaracji do funkcji prezesa związku droga daleka. Przecież o ewentualnych nowych wyborach mówiło się grubo ponad miesiąc temu, a teraz zapadła cisza.
Słyszałem, że 7 czerwca miałby się odbyć zjazd sprawozdawczo-wyborczy.
-A to ciekawe, bo ta data krąży cały czas w hokejowym światku, ale nikt oficjalnie jej nie potwierdził. By zjazd mógł się odbyć, trzeba ogłosić jego zwołanie na miesiąc przed terminem. Tak więc czasu pozostało niewiele.
Rozumiem, że przygotował pan program naprawczy nie tylko w funkcjonowaniu związkowej centrali, ale również szkolenia?
-A i owszem plany są dość szerokie i ambitne. Niemniej wszystko będzie zależało od kondycji finansowej związku. Mnie jednak trudno wychodzić przed orkiestrę... Chcę jedynie potwierdzić, że wyrażam chęć pomocy polskiemu hokejowi i mogę podjąć się roli prezesa. O szczegółach możemy porozmawiać innym razem, kiedy będzie znany termin zjazdu. Jeśli takowy będzie...
Rozmawiał Włodzimierz Sowiński
Komentarze