W bardzo kontrowersyjnych okolicznościach sędziowie nie uznali kuriozalnego gola po zagraniu przez zawodnika krążka do własnej bramki. Po meczu wychodzących z hali arbitrów eskortowała policja.
To kontrowersyjne zdarzenie miało miejsce podczas meczu szwedzkiej ligi SHL, który odbył się w drugi dzień świąt. Atmosfera bez wątpienia świąteczna nie była od momentu podjęcia przez sędziów decyzji, która bardzo nie spodobała się kibicom gospodarzy.
W drugiej tercji spotkania HV71 Jönköping z Luleå HF przy stanie 1:0 dla tego drugiego zespołu, sędziowie sygnalizowali odłożoną karę na HV71. Bramkarz gości Matteus Ward zjechał do boksu, ale gracz LHF Anton Levtchi wyjechał z krążkiem z tercji ataku i cofał się w kierunku swojej bramki. Gdy gracz rywali Jonathan Ang zaatakował go, Levtchi stracił kontrolę nad "gumą", a ta potoczyła się wprost do pustej bramki.
Kibice gospodarzy wpadli w euforię, ale sędzia natychmiast zasygnalizował, że gola nie ma. Ta decyzja została ostateczną, bo zgodnie z przepisami taka sytuacja nie mogła zostać poddana analizie wideo.
Kontrowersyjny nieuznany "samobój" Antona Levtchiego:
Powtórki pokazano jednak w hali w Jönköping, co dodatkowo rozsierdziło kibiców HV71, bo ich zdaniem gol powinien zostać uznany, ponieważ Ang nie dotknął krążka.
Przepis dotyczący anulowania gola mówi:
- Podczas sygnalizowanej kary, drużyna zawiniająca nie może zdobyć gola poza przypadkiem kiedy niezawiniająca drużyna strzeli krążek do własnej bramki. Oznacza to, że odbicie się od zawodnika drużyny zawiniającej czy jakakolwiek akcja gracza drużyny zawiniającej która mogła spowodować, że krążek wpadł do bramki drużyny niezawiniącej nie może skutkować uznaniem gola. Gra powinna zostać przerwana przed tym jak krążek wpadł do bramki (o ile to możliwe) a sygnalizowana kara powinna zostać nałożona na drużynę zawiniającą.
Szwedzcy sędziowie uznali, że jednoosobowy forechecking Anga był właśnie wspomnianą w przepisie "akcją gracza drużyny zawiniającej", która spowodowała, że krążek wpadł do bramki, mimo że Kanadyjczyk go nie dotknął.
- Żeby taki gol mógł być uznany, zawodnik musi być całkowicie nieniepokojony, a my uznaliśmy, że gracz HV71 przeszkadzał w rozegraniu krążka i wpływał na zawodnika Luleå HF. Uważam, że fizycznie przeszkadzał, nawet jeśli fizycznie nie miał kontaktu z krążkiem. Dlatego nie było gola. Gdyby on tego nie robił, nie byłoby gola samobójczego - wyjaśniał w przerwie po drugiej tercji przed kamerami telewizyjnymi jeden z sędziów głównych meczu Johan Wedin. - Nie mieliśmy możliwości sprawdzenia tej sytuacji na wideo, a dyskusja między nami przedłużała się dlatego, że na trybunach był taki hałas.
Kibice HV71 byli innego zdania niż sędziowie i na poczekaniu przygotowali transparent z napisem "sędziowski skandal", który wywiesili na trybunach. Raczej z ich interpretacją zgodził się mistrz świata z 2013 roku w barwach Szwecji Staffan Kronwall, który był ekspertem telewizyjnym podczas meczu.
- Rozumiem, że oni w HV71 są oburzeni, bo przecież on w ogóle nie dotknął krążka - skomentował.
Ten jeden nieuznany gol miał duże znaczenie dla losów meczu, ponieważ spotkanie rozstrzygnęła dogrywka. Wygrała je ostatecznie 4:3 drużyna z Luleå. Co ciekawe, Levtchi, który w sytuacji z drugiej tercji mógł być antybohaterem, swoim golem do dogrywki doprowadził, a następnie asystował przy zwycięskim trafieniu Brendana Shinnimina.
Po meczu sędziowie otrzymali asystę policji, by mogli bezpiecznie opuścić halę.
- Policja nas odprowadzi. Zwykle tego nie robią, ale ja czuję się bezpiecznie - powiedział sędzia Wedin jeszcze przed opuszczeniem hali w rozmowie z portalem telewizji SVT.
Czytaj także: