Niegdyś dużo łatwiej poznawało się bramkarzy po maskach. Curtis Joseph zawsze miał na kasku wilka, Mike Richter Statuę Wolności, Kelly Hrudey dał się poznać maską z napisem „Hollywood” a Ben Bishop fluorescencyjne błyskawice. Nasz bohater należał do tej grupy. „Orzeł”, „Szalony Orzeł”, „Wielki Orzeł” a czasami „Pijany Orzeł” jak nazywali go kibice, bez wątpienia był jednym z najlepszych golkiperów w historii. Był szybki, sprytny i kochał wygrywać. Był też krnąbrny, agresywny, a jego pozahokejowe ekscesy są bardziej legendarne niż jego kariera.