Połączone siły krakowsko-tyskie zaprosiły kluby na naradę w sprawie reformy ligi. - Jest grupa ludzi, która chce ugrać swoje interesy na niepowodzeniu reprezentacji - twierdzi szef PZHL, Piotr Hałasik.
Środowisko hokejowe nigdy nie było zintegrowane, ale w ubiegłym roku wybory przeprowadzono bezboleśnie. Teraz dla prezesa Polskiego Związku Hokeja na Lodzie nastał jednak gorący czas, bo opozycja-z chwilą porażki hokeistów z Ukrainą w mistrzostwach świata dywizji IB - mocno się uaktywniła. Może dojść nie tylko do utarczek słownych, ale i próby zamachu na stanowisko sternika federacji.
Spór dotyczy rozgrywek ligowych, które miałyby wystartować w nowych ramach organizacyjnych i pod szyldem ekstraligi zawodowej. Z ramienia zarządu sprawę miał pilotować Andrzej Skowroński, działacz związku kilku kadencji. Ten były prezes GKS Tychy mocno wspierał Hałasika, jednak ich drogi się rozeszły, gdy Skowroński nie przedstawił w terminie koncepcji rozgrywek, a pracami komisji zaczął kierować wiceprezes związku, Mariusz Wołosz.Środowisko podzieliło się, gdy w październiku - po wycofaniu drużyny z Torunia-zmieniono system rozgrywek i w play offie ostatecznie uczestniczyły wszystkie zespoły ekstraligi.
Tajne przez poufne
Wołosz i współpracownicy przeprowadzają konsultacje w klubach, ale do takowych nie doszło w Tychach. W Krakowie też nie było merytorycznej dyskusji... I dlatego połączone siły krakowsko - tyskie zaprosiły wszystkie kluby - poza HC GKS Katowice - na dzisiejszą naradę w sprawie ligowych rozgrywek.
-Widocznie niektórzy uważają, że Katowic w gronie ligowców nie ma. Nie szkodzi, zgłosimy się do ligi węgiersko-rumuńskiej - ironizuje mocno poirytowany wiceprezes HC Katowice, Dariusz Domogała, inicjator zmiany formuły rozgrywek.
-Wybacz proszę, nie będzie żadnych komentarzy.Ograniczę się do stwierdzenia, że za czasów tak nielubianego prezesa Zenona Hajdugi było więcej demokracji niż teraz - twierdzi Andrzej Skowroński.-Doznaję jakiegoś rozdwojenia jaźni, bo przecież pan Skowroński mógł się wykazać, ale w pracy się ociągał - przekonuje wiceprezes PZHL, Mariusz Wołosz. - Byliśmy w Tychach i chcieliśmy porozmawiać, ale pan Skowroński uznał, że w takim towarzystwie nie będziemy dyskutować (chodziło o Karola Pawlika, byłego kierownika sekcji hokejowej Tychów - przyp. red.). Nie będzie mi jednak dyktował, jakimi współpracownikami mam się otaczać.
Diabeł w szczegółach
-Idea zmiany zasad w naszej lidze jest słuszna, ale diabeł tkwi w szczegółach-mówi prezes JKH GKS Jastrzębie, Kazimierz Szynal.
-Czasu nie ma jednak za wiele. Grupa prezesa Wołosza przedstawiła nam dopiero ramowy kształt ligi. Chciałbym znać jak najszybciej szczegóły. Tak czy siak, na spotkaniu w Krakowie ktoś z naszych działaczy będzie obecny.
Jutro zaś w Bytomiu odbędzie się posiedzenie zarządu związku i już ten fakt dodaje pikanterii sprawie.
-Słyszałem o naradzie w Krakowie, z czego wynika, że środowisko nie mówi jednym głosem - wzdycha prezes PZHL, Piotr Halasik. - Jest grupa ludzi, która chce ugrać swoje interesy na niepowodzeniu reprezentacji. Ze swej strony mogę tylko powiedzieć, że nie cofnę się przed reformami, nie tylko ligowymi, bo takowe są potrzebne naszej dyscyplinie.
Zamach na prezesa? - Nie wykluczamy takiego obrotu sprawy - twierdzą wtajemniczeni. Za miesiąc z niewielkim okładem będziemy obchodzili pierwszą rocznicę wyboru nowych władz...
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Czytaj także: