Hokej.net Logo
STY
16
STY
18

Znani, ale zapomniani. Marek Koszowski

Znani, ale zapomniani. Marek Koszowski

W naszym nowym cyklu publikujemy wywiady z zawodnikami, którzy dołożyli sporą cegiełkę do rozwoju hokeja w Polsce, ale w ostatnim czasie nie znajdowali się na świeczniku. Marek Koszowski opowiedział nam o ogromnym sentymencie do Naprzodu Janów, a także tytule mistrzowskim zdobytym z Podhalem oraz o świetnej współpracy z Zbigniewem Podlipnim i Dariuszem Łyszczarczykiem.



HOKEJ.NET: – Czym teraz zajmuje się teraz jedna z legend Naprzodu Janów?

Marek Koszowski: – Pracuje w kopalni Staszic-Murcki.

Od hokeja jest Pan teraz dość daleko. Dlaczego?

– Był epizod w roli trenera, ale nie dogadałem się z prezesem Grycnerem. Musiałem zrezygnować, bo nie podobały mi się różne sprawy organizacyjne. Dlatego poszedłem pracować do kopalni. Nie jestem blisko hokeja, gdyż miałem inny pogląd na pracę w klubie. Teraz obserwuje wyniki, czasem pogadam z kolegami czy w zobaczę jakiś mecz w telewizji. Na lodowisko Jantor mnie nie ciągnie, bo jak powiedziałem wcześniej zraziła mnie działalność pana Janusza Grycnera.

Powspominajmy troszkę. Pierwszą bramkę w ekstralidze strzelił Pan w wieku 17 lat w meczu przeciwko Zagłębiu Sosnowiec. Był to sezon 1986/87.

– Jak się nie mylę było to w meczu o trzecie miejsce z Zagłębiem Sosnowiec. Wygraliśmy wtedy u siebie i był to mój pierwszy sukces w lidze.

Urodził się Pan z instynktem snajpera, czy wypracował go Pan na treningach?

– Strzelałem, krążek wpadał do siatki aż do czterdziestki, więc jakiś instynkt miałem.




W 1985 roku jako 16-latek występował Pan w holenderskim turnieju Chris Verwijst Tournament na pozycji obrońcy. Jak Pan wspomina to doświadczenie?

– Z tego co pamiętam to grałem jako napastnik, ale osoba, która wpisywała zawodników do protokołu pomyliła się i statystycznie stałem się obrońcą. Byłem wtedy kapitanem tej reprezentacji i nieźle bawiliśmy się na lodzie wspólnie z Dariuszem Sojką. Nieskromnie powiem, że był to udany turniej w naszym wykonaniu, indywidualnie też nieźle wypadłem. Naszym trenerem był wtedy Jerzy Mależ. Fajne wspomnienie.

W wieku 27 lat, a konkretnie w 1996 roku) przed przyjściem do Podhala był Pan na testach w niemieckim Braunlager. Dlaczego nie udało się podpisać umowy?

– Zagrałem nawet w meczu charytatywnym, ale w ostatniej chwili Niemcy zmienili zdanie. Wtedy też zainteresowało się mną Podhale i tam zdecydowałem się zagrać.

Czy to była jedyna szansa na wyjazd za granicę?

– Najlepsza okazja była rok wcześniej, gdy byłem w Monachium. Już tam podpisałem kontrakt, grałem i trenowałem miesiąc. Ale w ostatniej chwili Janów się nie zgodził i podniósł za mnie cenę. Miało być 3,5 tysiąca marek, a ostatecznie działacze zażądali 7,5 tysiąca. Do porozumienia nie doszło.

Bo jednak gry za granicą najbardziej zabrakło w Pana bogatym CV?

– Gdy syn mi się urodził, to zrezygnowałem całkowicie z zagranicznego wyjazdu. Koledzy zaczęli wyjeżdżać w 1988 roku, ja też miałem z nimi wyjechać, ale ostatecznie zdecydowałem się zostać z synem i żoną w Polsce. Nie żałuje tego.




Jednak trafił Pan do Podhala i zdobył Mistrzostwo Polski. Transfer okazał się strzałem w "10" i podbił Pan serca kibiców, o czym możemy przeczytać w książce "75-lat Szarotek". Jak wspomina Pan grę z Dariuszem Łyszczarczykiem i Zbigniewem Podlipnim?

– To był najlepszy mój okres w karierze. Czułem się tak jak wtedy, gdy byłem chwilę na zachodzie w Niemczech. Gdy zmieniłem Janów na Nowy Targ w trakcie sezonu 1996/1997, bodajże w październiku, to była przepaść. Byłem kochany przez miejscowych fanów, dużo zmieniło się sportowo i organizacyjnie. Miło wspominam ten sezon.

Jak Pan wspomina współpracę ze sławnym trenerem, jakim był w Podhalu Łotysz Ēvalds Grabovskis (tak funkcjonuje od dłuższego czasu, polska prasa pisała o nim Ewald Grabowski z transkrypcji z rosyjskiego)?

– Na początku współpraca była ciężka. Dziesięć lat w Janowie porównałbym do trzech miesięcy w Nowym Targu. To była aż taka różnica. Tak, Łotysz dawał nam w kość. Ale to co wytrenowałem tam, to starczyło mi później na pięć lat. To była wielka szkoła.

To był zarazem najlepszy i najgorszy trener w Pana karierze?

– Zawsze tak jest, że trener jest najgorszy, gdy zawodnikom coś nie pasuje. Ale jak po tym wychodzą sukcesy, to ten trener wtedy jest najlepszy (śmiech). Tak było w Nowym Targu. Grabovskis był katem. Po miesiącu dwóch dało się do niego przyzwyczaić. Dzięki niemu przeszedłem przez wielką szkołę życia. Nie znałem jego ćwiczeń, wszystkiego musiałem się nauczyłem. Dla mnie to był najlepszy trener na ten właśnie okres.

Dlaczego po takim sukcesie nie został Pan w Nowym Targu?


– Tak była podpisana umowa pomiędzy klubami, więc siłą rzeczy musiałem wrócić do Janowa. A później Naprzód przeszedł w stan upadłości, a po rozmowach z prezydentem Katowic postanowiłem zostać w rodzinnym mieście. Jeden Pan z Nowego Targu chciał mnie wykupić, ale się nie zgodziłem i wróciłem do zespołu z Janowa. Następnie przeszedłem do KKH 100% Katowice, gdzie budowano mocny zespół. Ale wyjazd do Nowego Targu na kilka miesięcy, to było moje pierwsze rozstanie z rodziną i nie było to nic przyjemnego. Tam oczywiście o tym zapomniałem, bo była praca rano i w południe. To był taki rytm: jeść, trenować i spać. I to tak przeleciało to szybko. Ale zdecydowałem się wtedy wrócić do domu.




Kolejne lata to gra w Katowicach i zdobycie dwóch srebrnych medali. Jak Pan wspomina?

– W Katowicach byłem pięć lat, zaaklimatyzowałem się bardzo szybko i znalazłem wspólny język z chłopakami z drużyny. Czułem się jak w rodzinie, podobnie zresztą jak w Nowym Targu. To była fajna ekipa. Szkoda było opuszczać to miejsce, ale jak nie zdobyliśmy mistrza, to sponsorzy się rozsypali i musiałem przejść do innego klubu.

Kolejnym przystankiem były Tychy i brązowy medal w 2004 roku.

– Też miło wspominam ten pobyt. Ogólnie jestem człowiekiem, którego wszędzie jest pełno i z wszystkimi się dogadam. To był rewelacyjny czas i żal było opuszczać Tychy, ale zadzwonili do mnie ludzie od pana Grycnera i zgodziłem się wrócić.

No właśnie w latach 2004-2006 wrócił Pan do Naprzodu, mimo że grał on w pierwszej lidze. Ofertę złożył GKS Tychy, dlaczego nie chciał Pan zostać w Ekstralidze?


– Koledzy z drużyny i działacze GKS-u namawiali mnie, żebym został. Adrian Parzyszek długo ze mną rozmawiał, ale wtedy bardziej trafiły do mnie słowa Janusza Grycnera, który prosił, żebym pomógł zespołowi się podnieść. Cóż, sentyment zwyciężył. Kochałem swój macierzysty klub i wierzyłem, że go podniosę.

Jak oceni Pan tę decyzję. Dobra czy zła?

– Zła. Niepotrzebnie zaufałem działaczom z Janowa. Mogłem zostać w Tychach, bo przekonywał mnie też Wojtek Matczak, który był trenerem. Kierowałem się sentymentem do Naprzodu i po części względami rodzinnymi. Głupota. Mogłem zostać przynajmniej dwa lata w Tychach, a potem wrócić do Janowa.

Dwa lata w pierwszej lidze i powrót do PHL, czyli pomógł Pan wrócić na swoje miejsce drużynie z Janowa?

– Poziom drużyny po moim przyjściu się na pewno podniósł. Awansowaliśmy do ekstraligi, jakby nie było wróciłem i znowu był sukces (śmiech).




W reprezentacji Polski rozegrał Pan 32 mecze, zapytam wprost: czy mogło być ich więcej? Zagrał Pan w dwóch mistrzostwach świata w 1992 roku, a następnie dopiero pięć lat później.

– Z reprezentacją byłem na różnych turniejach, ale jednak w tej decydującej fazie na mistrzostwa się często nie dostawałem. Powód? Zawsze ktoś był ode mnie lepszy. Różne były przypadki.

Przytoczy Pan jeden z nich?

– Jeden był śmieszny. Na zgrupowanie przyjechał Piotr Kwasigroch z Janowa, który wówczas grający w Niemczech. Był starszy ode mnie. Przyjechałem z nim do mnie od domu, spakowałem go. Byliśmy w Tychach na zgrupowaniu, byłem praktycznie najlepszym środkowym, ale przyjechałem z Piotrkiem, a trener powiedział mi, że nie nadaję się na grę na środku i wysłał mnie do domu. Przywiozłem taką zamianę i zamiast mnie wzięli kolegę (śmiech). A ja byłem najlepszy w tym sezonie na swojej pozycji. Z tego – co pamiętam – zrezygnowałem później na jakiś czas z reprezentacji, bo mi się nie podobało co wyprawiali.

W lecie 2006 roku podpisał Pan kontrakt w Zagłębiu. Ostatecznie Pan tam nie zagrał, co się wydarzyło?

– Kontrakt miałem podpisany i trenowałem tam przez tydzień pod okiem Jarka Morawieckiego. Ale okazało się, że w tamtych czasach klubem rządzili kibice i musiałem po prostu wrócić do domu, do Janowa. Widocznie zawodnik z Naprzodu nie był mile widziany w barwach Zagłębia i po rozmowach z działaczami rozwiązaliśmy umowę.

Końcowe lata to gra w macierzystym Naprzodzie Janów do czterdziestki.

– Grałbym dłużej, ale w głowie mi namieszali. Chcieli abym został drugim trenerem i pomagał Jaroslavowi Lehocky’emu. Ja chciałem jeszcze grać, ale tak się potoczyło, że skończyłem z graniem w hokeja. Później finanse i problemy z panem Grycnerem spowodowały, że wziąłem na kilka miesięcy grupę juniorów.

Pana przygoda z trenerką nie trwała zbyt długo Dlaczego?

– Pojechaliśmy z juniorami do Torunia i zdobyliśmy tam trzecie miejsce. Później nie dogadałem się z panem Grycnerem, zrezygnowałem z tego wszystkiego i poszedłem pracować do kopalni. Krótka to była przygoda z trenerką, chociaż później wielokrotnie chcieli, żebym wrócił do młodzieży. Prowadziłem też 10-12 latków, osiągnęliśmy sukces, ale chyba komuś się to nie podobało. Mnie też denerwowała polityka klubu i zrezygnowałem z trenowania w Naprzodzie, a gdy pojawiały się propozycje, to odmawiałem.

Myśli Pan, że nastąpią oczekiwane zmiany w Naprzodzie Janów? Słyszy się, że CBŚ zainteresowało się postępowaniem działaczy klubowych.

– Mam nadzieje, że właściwi ludzie zrobią coś w tym kierunku. Wejdzie ktoś nowy, ale nie wiem czy pan Grycner tak łatwo odpuści. Od ponad 20 lat robi to społecznie i nigdy nie zarabiał. Dziwne. Myśmy zarabiali, a on nie (śmiech). Jest pani Ania Rehlich z Kojotek, więc może nadejdą nowe czasy. W Janowie zawsze było sporo młodzieży, mieliśmy przede wszystkim w składzie wychowanków. Nie wiem dokładnie jak jest teraz, ale miejmy nadzieję, że młodzież wyrośnie i będą stanowili o sile drużyny. Naprzód zawsze był klubem rodzinnym. Miał dużą liczbę wychowanków, którzy zawsze odnosili sukcesy.





Czy zobaczymy jeszcze Pana w boksie jako trenera?

– Odmawiałem już kilka razy, a teraz myślę, żeby szczęśliwie dopracować do emerytury. Mam jeszcze parę lat przed sobą, a wiadomo co teraz dzieje się w kopalniach. Muszę poczekać z dwa-trzy lata, a jak będzie jakaś oferta to na pewno bym wrócił, ale na pewno nie za rządów pana Janusza Grycnera.

Jak wygląda sytuacja z koronawirusem w branży kopalnianej?

– Bardzo dobrze, że są badania. Przyjechali wczoraj, rozłożyli namioty i biorą od górników wymazy. Na kopalni pracuje pięć tysięcy ludzi na kopalni i każdy się na pewno obawia. Cóż, chodzimy w maseczkach, ale jestem na tyle zdrowy i silny, że nie mam obaw, że mnie to złapie. Wiadomo, że trzeba się pilnować.

W książce Historia Polskiego Hokeja czytamy, że był pan graczem o dobrym przeglądzie pola i niespełnionym do końca talentem. Czy zgadza się Pan z tym, że mógł osiągnąć więcej?

– Zgadzam się z tym, ale to tylko moja wina, że nie wyciągnąłem z tej kariery więcej. Myślę, że jakbym został w Nowym Targu to bym więcej sukcesów bym osiągnął. Niepotrzebnie wróciłem do Janowa i Katowic. Później co się stało to się stało. Inne warunki, inne życie. Bo tak jak mówiłem, w Nowym Targu czułem się jak w Niemczech. W tamtych czasach nie było widać na Śląsku tego, co było w Nowym Targu. To było tak, jak na zachodzie, inna rzeczywistość. Wchodzę do szatni mam poukładane koszulki, kije, łyżwy, wyprane rzeczy. Tak samo było w Niemczech. W innych klubach w Polsce tego nie było. Do tego miałem swoje zakwaterowanie i jedzenie. Czym tu się martwić? Tylko trenować, trenować i wtedy przychodzą wyniki.

Wnioskuję, że miał Pan pewien niedosyt?

– To była też decyzja klubu z Janowa, że mnie nie puścił. Później była rozmowa z prezydentem i wiceprezydentem Katowic o tym, abyśmy wrócili. Ja, Marek Pohl czy Ludwik Czapka. To widocznie było niedogadane pomiędzy klubami. Nie chcieli nas puszczać, bo chcieli wywalczyć kolejnego mistrza. O pazur nie zrobiliśmy złota. Zabrakło nam w Katowicach jednego paluszka, bo w finale z Unią Oświęcim w sezonie 2001/2002 przegraliśmy decydujące spotkanie. A gdy przegraliśmy to się wszystko posypało i tak porobiło, że musiałem wrócić znowu do Janowa.

Z kim grało się w ataku najlepiej podczas kariery klubowej?

– Najmilej wspominam grę w Nowym Targu z Łyszczarczykiem i Podlipnim. Ja grałem na środku, a chłopy robili świetną robotę na skrzydłach. Bardzo dobrze nam to wychodziło. Mieliśmy fajny kontakt, rozmawialiśmy w domu lub w barze o tym, kto gdzie powinien być i co grać. Ja się ustawiałem pod bramką a oni po rogach „biegali” i nagrywali tam, gdzie miałem być. Rewelacyjnie to wychodziło. Dołożyliśmy sporą cegiełkę do tytułu mistrzowskiego.




Metryczka:


Napastnik Marek Koszowski (ur. 9.03.1969 w Katowicach). PS. "Buła", "Koszok". Wychowanek Naprzodu Janów (1986-1996), później gracz Podhala Nowy Targ (1996/1997), KKH 100% Hortexu Katowice (1997-2002), GKS-u Tychy (2002-2004) i Naprzodu Janów (2006-2009). W lidze rozegrał 820 meczów, zdobył 291 bramek i zaliczył 224 asysty. Na ławce kar spędził 793 minuty - według statystyka hokejowego Stefana Leśniowskiego. W reprezentacji rozegrał 30 meczów w których zdobył 6 bramek. Dwukrotny uczestnik MŚ (1992, 1997). Mistrz Polski 1997 (Podhale). Srebrny medal 1992 (Naprzód), 2001, 2002 (GKS Katowice) oraz brązowy medal 1998 (GKS Katowice) i 2004 (GKS Tychy).



Rozmawiał: Sebastian Królicki


Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • Luque: Przypomnij sobie jak fani GieKSy bojkotowali swojego prezesa... w każdym klubie jest krytyka kibiców, ale w Unii to akurat jest to trochę specyficzne ;)
  • narut: lubi nasza młodzież robić te prezenty, oj lubi, mocni są w tym..
  • narut: walczą, starają się nie powiem, dużo jeżdżą no i z tego nic za to 1 prezencik dla Japończyków i brameczka łatwa i przyjemna.. i po meczu
  • narut: i kontra z głupio oddanego strzału i farfocel dla Japonii i już 2-0.. a tak w sumie ładnie grali nasi
  • narut: było grać uważnie w I, nawet na 0 a tak ci dostają skrzydeł i luzu w grze..
  • narut: ech..
  • narut: bramkarz to dzisiaj nasz wznosi się na wyżyny..
  • PanFan1: Bo filozofia rodzimego hokeja musi być inna niż wszystkie Narut - oryginalna ;)
  • PanFan1: ... o to za równo 3 tygodnie organizujemy turniej EIHC na który NIE chcemy żeby przyszli jacyś kibice !
  • narut: cuda Szanowny Panie Fanie się tutaj dzieją... cuda dzisiaj się dzieją... :) no niech chłopaczki walczą do upadłego (!)
  • hanysTHU: Ciś , bo to ino dziś!
  • 1946KSUnia: Tak jak pisałem ostatnio, największą robotę robi 1-wsza piątka, czyli zawodnicy występujący na codzień w THL. Doświadczenie robi robotę
  • narut: a najsłabszy ewidentnie ogniwem nasza bramka..
  • narut: a to to genialne było(!) :) 5,4 i brama brawo, kiedy jak nie dziś (!)
  • Luque: Jeszcze jedna tercja, może dzisiaj będzie chociaż wynik dobry
  • narut: Panowie stoją...
  • Andrzejek111: Jakiś wynik.
  • narut: 6-6
  • narut: punkt już jest
  • narut: z Japonią dawno nie widziana sprawa w tej kategorii wiekowej.. kroczek do przodu było nie było a teraz dogrywka..
  • narut: nawet nie zdążyłem zobaczyć jak stracili, no nic dobry i punkt.. w hazardowniach na nich był kurs 1 coś na nas 8...
  • Luque: Z lepszym trenerem ta ekipa mogłaby grać o wiele lepiej... No ale w związku pustki to i na solidnego trenera nie ma
  • narut: za 2 doby z hakiem gramy najwazniejszy mecz na tym turnieju, z dzisiejszego niech czerpią nadzieję, bo ESti dostali wyraźnie od Japonii i Ukr, oby we czwartek z Dawidem i Hoffmanami..
  • narut: gdyby zagrali bardziej z głową, plus bramkarz coś dołożył, czy bramkarze - bo nie wiem czy w trakcie nie było jakieś zmiany to mogli by z nimi w regulaminowym wygrać
  • narut: plus ten "podarunek" na 1-0 dla Japonii ..mecz absolutnie do wygrania, optycznie nasi nie byli gorsi..
  • Darek Mce: była zmiana bramkarza, oglądam statystyki
  • Darek Mce: Oglądałeś Narutu?
  • Darek Mce: widzę ze w trzeciej w strzałach duża przewaga
  • narut: ok Darek, dzięki -
  • narut: oglądałem ale z przerwami
  • Darek Mce: jak oceniasz postawę?
  • Darek Mce: jest nadzieja na utrzymanie?
  • narut: wg. z chłopakami z Kato, o ile zostaną to jak najbardziej i szkoda by było bo mimo wszystko gra w tym roku lepsza aniżeli w ostatnich latach
  • Darek Mce: wie ktoś co w temacie Hoffmanów?
  • narut: i z tego co widziałem to i Korea i Esti są spoko do wzięcia przy takiej grze jak dzisiaj..
  • Darek Mce: liczę że Jacek odpuścii sobie młodzieżowców i zostaną w Estonii
  • Darek Mce: ale bramkarze jak widać nie najlepiej
  • Darek Mce: zobaczymy co dalej
  • narut: ja mam nadzieję i nie taką jak rok temu - bo grają nasi równo, może nieco gorszy mecz otwarcia z Italią, dziś wiecz. będę zerkać na Korea - Esti, trzymam raczej za Korę - bo Esti wydaje się jak najbardziej w naszym zasięgu, o 20 też mecz naszej uniwersyteckiej z Ukrami
  • Darek Mce: chyba zostają w Estonii młodzi Gieksiarze
  • Darek Mce: dobra decyzja, szkoda niszczyć Polski hokej, z powodu beznadziejnej lokalizacji turnieju PK
  • Darek Mce: :)
  • Luque: Trzeba było zrobić to co mistrzowie Kazachstanu i pokazać środkowy palec na taką organizację... To jest sport a nie jakieś spotkanie tajnych współpracowników i chyba mogli to rozwiązać lepiej
  • Luque: Aczkolwiek rozumiem ich że opłacili już wszystko i teraz szkoda wyrzucić pieniądze w błoto i chociaż nie spróbować
  • PanFan1: W związku ze zbliżającym się turniejem EIHC organizowanym przez władze PZHL w Sosnowcu, pan prezes informuje, że bilety na mecze będą dostępne w kasach na hali już 3 godziny przed rozpoczęciem meczu. Uprzejmie prosimy w imieniu pani Basi i pani Irenki, naszych kasjerek, o przygotowanie wyliczonej należności za bilet, celem sprawniejszej sprzedaży 😃
  • Darek Mce: racja Lukusiu
  • Darek Mce: jak myślicie, czy na ten turniej EIHC Robert zaprosi Mroczkowskiego i Bena Sokaya?
  • PanFan1: @Rado - bądź tak dobry i prześlij w naszym imieniu podziękowania do związku.
  • narut: Darek - dobrze by było, a już w szczególności aby zagrał Sokay, choć osobiście i Mroczka też bym zobaczył i mam nadzieję, że Trener Kalaber jeszcze go nie przekreślił.. tak jak i Arona który w tym sezonie i gra w przewagach i w osłabieniach i przy naszych ostatnich bolączkach jak znalazł.. te przewagi mogą być kluczem na tych mś i szkoda takiego zawodnika nie brać pod uwagę..
  • krych: Na wiadomym portalu pojawiła się odpowiedzieć Łozy na oświadczenie klubu;)
  • Oilers: Jak to jest, podobno u nas płacą lepiej niż na słowacji, a kontraktu chmielewskiego nie był w stanie dźwignąć żaden klub, a dał rade pierwszy lepszy
  • Szefu: Masz rację Janusz szybki pisałem na komórce i musiałem spacje nacisnąć
  • Passtor: Ktoś mi odpowie gdzie w końcu grają Kato w czwartek bo hokej net inaczej a flash tez inaczej
  • Prawdziwy Kibic Unii: Dajcie spokoj z tym Loza chlopak cytuje slowa Tatusia szalonego i tyle niech studiuje i na tym sie skupi Tata jest nastawiony na podwojny sukces ale lepiej wrobel w garsci Panie Tato …nie da sie zrobic kariery jezeli sie temu nie odda w 110% i zakonczmy to opluwanie nie ma to sensu.
  • krych: Na uniwersjadzie po 2 tercji 4:2 dla Ukrainy
  • Prawdziwy Kibic Unii: Gramy z ukr 9 ze skladu ktory ogral pierwsza nasza Reprezentacje chlopaki przygoda zycia i serducho zostawiaja na lodzie
  • gbr22: Dzisiejszy mecz Dukli Michalowce odwołany z powodu choroby, akurat po tym jak Aron zagrał pierwszy mecz po przejściu z Liptowskiego Mikulasza, gdzie po ostatnim meczu jaki zagrał też się drużyna pochorowała. Przypadek? Pacjent zero jak nic XD
  • krych: 8:2 koniec
  • PanFan1: 9 z pierwszego składu powiadasz PKU ? a u nas ciągle wiwaty na cześć ligi open 😬
  • PanFan1: ... a młodzi won, za porozumieniem stron 🤦
  • narut: dobre :) "za porozumieniem stron"..
  • narut: pretensje za "niesubordynacje" w postaci chęci treningu z I drużyną, kara za chęć rozwoju..
  • RafałKawecki: Przekaz dnia "Łoza już nie jest cacy".
  • PanFan1: ... no ba, niegdy nie był
  • RafałKawecki: Wśród aktywnych na tym portalu owszem :)
  • BernsztajnAlef: PanFan1 to nie jest wina ligi open, że 18-20 latek nie potrafi jeździć na łyżwach a jego „kolega” z Finlandii nie ma z tym żadnego problemu
  • PanFan1: BA - obecna formuła ligi open już się wyczerpała, tak był moment że zrobiła ona wield dobrego bo podniosła poziom wielu rodzimych grajków. Niestety wykosiła też polską młodzież, która przez słabość juniorskich rozgrywek i nieistniejące szkolenie w klubach, nie miała gdzie wejść na odpowiedni poziom. Jeżeli chcemy mieć Reprezentację na jakim takim poziomie, musimy w tej naszej szczupłej lidze pozwolić grać Polakom i przez to podnosić swoje umiejętności. Całkowicie obcych wyrzucać
  • PanFan1: ... również nie wolno, na dziś optuję za 50/50, ale iść z obcymi bardziej w jakość niż w ilość - takie jest moje zdanie na ten temat i istnieje co najmniej kilka wyraźnych powodów dla których tak uważam.
  • Arma: Jakość kosztuje, dzisiaj liga nie jest w top15 sportów w Polsce, życzę powodzenia w ściąganiu kozaków do tej ligi, skończy się tak że dalej będą Ci sami obco a resztę miejsc zajmie krajowy sort który będzie co sezon klepać te same zagrania bo będą musieli grać
  • szop: THL bez obco to bylby dopiero kabaret no i wtedy Fan tez juz raczej sponsorow nie uswiadczysz... jak to napisal kibic wyzej to nie wina ligi open ze nasi mlodzi nie umieja jezdzic podawac i strzelac:)
  • PanFan1: THL to jest jedyna w miarę profesjonalna liga jaką mamy, nie musicie mi tłumaczyć że do poziomu tej ligi młody Polak powinien dojrzeć wcześniej w ligach juniorskich, niestety tak u nas nie jest i szybko nie będzie, jeżeli w THL nie damy szansy, nie pomożemy młodym Polakom, to za chwilę polski profesjonalny hokej zniknie zupełnie. A i utożsamiać się z zaciężnymi drużynami chętnych zaczyna brakować, co wyraźnie widać po frekwencji na meczach ligowych.
  • PanFan1: ... nie napisałem że liga ma być zupełnie bez obcych Szopie
  • szop: a moim zdaniem Fanie sadze ze potrzebna jest 2 liga dla mlodych i niech tam graja tylko musza dostawac za to kase i tu rola tego zwiazku naszego smiesznego
  • szop: i to wiecej niz tylko na paliwo
  • szop: liga juniorska od 16 roku zycia czy 15 do 22
  • szop: i to jest do zrobienia tylko trzeba chciec
  • szop: "Jeżeli chcemy mieć Reprezentację na jakim takim poziomie, musimy w tej naszej szczupłej lidze pozwolić grać Polakom i przez to podnosić swoje umiejętności. Całkowicie obcych wyrzucać"

    to jak to rozumiec? całkowicie obcych to jest?
  • PanFan1: Zjadłem słowo Szopie, absolutnie nie wyrzucał bym obcych
  • PanFan1: Z drugą ligą, pełna zgoda, tylko że to się nie stanie zaraz (o ile w ogóle kiedyś, oby) a młodym Polakom trzeba gdzieś pozwolić się rozwijać. Według mnie pora na kompromis 50/50.
  • Andrzejek111: Zgodzisz się PF że po wprowadzeniu "kompromisu 50/50" spadnie poziom ligi? Jeżeli tak , to spadnie i tak minimalne zainteresowanie mediów. Reszta sponsorów się wycofa itd.
  • Luque: 50/50 to nie byłoby tak źle, każdy klub by przytulił tych zdolniejszych i krzywdy by nie było, zresztą w wielu klubach przecież jest np 40% krajowych
  • PanFan1: A111 dlatego pisałem, co do obcych pójść raczej w jakość niż w ilość, czy obniżyłoby to poziom ? na razie możemy tylko gdybać, od przyszłego sezonu minimum wzrasta do ośmiu Polaków, zatem po zakończeniu kolejnego sezonu będziemy nieco mądrzejsi. Ale skłaniam się ku temu co piszę Luque w większości Klubów to minimum już dziś jest spełnione.
  • Arma: Kolejna liga open, za cztery, pięć sezonów wytnie grajków którzy wejdą do seniorów za ten cały czas i tak będziemy się kręcić od ściany do ściany
  • szop: 50 na 50 nie ma szans 4 Polakow w druzynie to maks inaczej kleknie to do reszty
  • szop: nowe hale wiele w medialnosci by pomogly niestety albo stety stadiony pilkarskie dalo siepobudowac wiec czemu nie lodowiska tylko trzeba miec zwiazek a nie karierowiczow
  • rawa: PF1 a jakimi młodymi Ty chcesz grać? Tymi U20 co za chwilę w 4 lidze beda garać? To nie liga open jest problemem tylko jak w Polsce się szkoli.
  • PanFan1: Zgadza się Rawa, pisaliśmy wyżej o tym
  • PanFan1: ... zaraz Wam ci młodzi coście ich zamiast Kanadziorów do Cardiff pobrali kontynentalny wygrają i Ci będzie głupio:)
  • rawa: Gdyby to było takie proste to Bytom grałby THL. Nie ma kasy na nowe lodowiska, nie ma kasy na system szkolenia i ściągnięcie trenerów z zagranicy do szkolenia, manekin nie ma nawet kasy na waciki w związku ale gó.wnoburze na necie można tworzyć. To nic nie kosztuje
  • PanFan1: Luźno sobie tylko dywagujemy Panie Szanowny, żadnych zawieruch tu nima, zresztą ja nie bardzo jestem zdolny do emocji.
  • rawa: Bicie piany dla samego bicia. Jak się nie ma miedzi to się w doma siedzi.
  • szop: a miedzi teraz juz wcale nie bedzie zreszta dlug sie zwiekszyl wiec gdzie szly srodki z Tauronu itp sadze ze tu pare osob uslyszy zarzuty :)
  • Luque: Panowie z tym kiepskim szkoleniem jak wspomniał rawa to do starych zasad nie wrócimy już, raczej chodzi o to żeby wyciągnąć te jednostki co się wybiją... A co do tych z u20 to tam też chyba nie do końca jest prawidłowa selekcja, że o myśli trenerskiej nie wspomnę...
  • Luque: A co do tego związku hokejowego to należy go moim zdaniem zaorać i niech prezesi klubów założą nowy, a obecnych działaczy związkowych to trzymać od tego z daleka...
  • Arma: Każdy z potencjałem już jest w seniorach i gra pojedyncze mecze, jak kogoś trzeba wyciągać to w seniorach nie zrobi kariery
  • Luque: Arma raczej chodzi o to żeby kluby się wzięły też za to szkolenie, a jak będą mogły mieć samych obco to spokojnie mogą to kształcenie graczy olać ciepłym moczem
  • Luque: Po drugie takie 50/50 może ich zmusić do poszukiwania graczy pokroju np. Sadłochy (jak już chcą iść na skróty)
  • PanFan1: o to to
  • PanFan1: A ja się pytam co z biletami na EIHC nierządzie???
  • Rado: Poszły zapytania i czekamy. Na powołania też :)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe