Udanie rozpoczęli zmagania w turnieju prekwalifikacyjnym do Zimowych Igrzysk Olimpijskich podopieczni Róberta Kalábera. Biało-czerwoni pewnie pokonali Estonię 4:0. Jednym z głównych architektów zwycięstwa był Mateusz Michalski, który wpisał się na listę strzelców, oraz asystował przy trafieniu Filipa Komorskiego.
Pierwszy sygnał do ataku nadali za sprawą Marka Viitanena Estończycy. Napastnik GKS-u Tychy silnym strzałem z nadgarstka próbował zaskoczyć Davida Zabolotnego, jednak polski golkiper bez najmniejszych problemów wyłapał to uderzenie. Już w 2. minucie podopieczni Róberta Kalábera stanęli przed sposobnością gry w przewadze, gdy na ławkę kar został odesłany Niklas Sildre. Biało-czerwoni od pierwszych sekund mocno zaakcentowali liczebną przewagę na lodzie. Dobrze układała się współpraca pomiędzy Patrykiem Wronką a Grzegorzem Pasiutem, czego efektem były dwie dobre pozycje strzeleckie. Ze swoich zadań w bramce wywiązywał się jednak bez zarzutu Villem-Henrik Koitmaa, który pewnie zbijał wszystkie próby reprezentantów Polski. W 5. minucie raz jeszcze przypomniał o sobie Mark Viitanen, który przecinając lot krążka szukał okazji do otwarcia wyniku. Polacy momentalnie odpowiedzieli za sprawą dwójkowej akcji Bartosza Fraszki oraz Grzegorza Pasiuta, jednak napastnik GieKSy w dogodnej dla siebie sytuacji nie zdołał pokusić się o premierowe trafienie. Chwilę później przewinienia w tercji Estończyków dopuścił się Patryk Wajda, w związku z czym ukarany został dwuminutowym wykluczeniem. Rozgrywający przewagę Estończycy zdołali wypracować doskonałą sytuację dla Nikity Puzakova, który mając otwartą drogę do siatki przeniósł krążek poza światło bramki. W 13. minucie świetnym wyszkoleniem technicznym popisał się Marcin Kolusz. Po wygranym buliku „Kolos” stanął twarzą w twarz estońskim golkiperem, lecz w ostatnim momencie akcję zdążył przerwać interweniujący Lauri Lahesalu. W 15. minucie na ławce kar zasiadł Patrick Kookmaa. Podczas kolejnej przewagi, naszym reprezentantom brakowało jednak ruchu w tercji rywala, co sprawiło, że zespół Petriego Skriko nie pozwolił się zamknąć tak głęboko, jak w pierwszych minutach. Co więcej, ledwie pięć sekund po wyrównaniu formacji, to biało-czerwoni zmuszeni byli bronić osłabienia, bowiem przewinienia dopuścił się Krystian Dziubiński.
Bezbramkowy wynik ewidentnie nie satysfakcjonował podopiecznych Róberta Kalábera, którzy wraz z początkiem drugiej odsłony zadbali o podwyższenie tempa spotkania. Polacy zdołali utrzymywać krążek w tercji rywala, długimi momentami utrzymując w pełnej gotowości Villema Koitmaa. W 28. minucie biało-czerwoni przełamali opór estońskiej defensywy. Mateusz Michalski zza bramki nagrał krążek do Filipa Komorskiego, który na raty zdołał z najbliższej odległości pokonać Villema Koitme. W 31. minucie jednobramkowa zaliczka mogła zostać zaprzepaszczona za sprawą błędu Krystiana Dziubińskiego, który podczas próby rozegrania we własnej tercji, nadał krążek wprost na kij Nikity Puzakova. Od straty bramki naszą reprezentację uchronił David Zabolotny. W 32. minucie Mateusz Zieliński mocno uderzył spod niebieskiej linii, Koitmaa zbił to uderzenie wprost do stojącego przed bramką Mateusza Michalskiego, który dobijając krążek podwyższył prowadzenie biało-czerwonych. W 34. minucie indywidualny rajd Kamila Wałęgi przerwał faulem Vadim Vasjonkin. Za rozegranie krążka podczas kolejnej przewagi w głównej mierze odpowiadał Patryk Wronka, który zdołał wypracować dobre pozycje strzeleckie dla Grzegorza Pasiuta oraz Bartosza Fraszki. W ostatnich minutach dwukrotnie groźne kontry wyprowadzali Estończycy. Jednak świetnie ze swoich zadań wywiązał się David Zabolotny, wygrywając pojedynki z estońskimi napastnikami.
Świetnie rozpoczęły się wydarzenia trzeciej tercji. Niespełna 90 sekund potrzebowali biało-czerwoni aby zdobyć trzecią bramkę. Wrzutkę spod niebieskiej linii Oskara Jaśkiewicza przeciął Dominik Paś, czym nie dał najmniejszych szans na interwencję Villemowi Koitmie. W ciągu kolejnych minut Polacy zdawali się kontrolować przebieg spotkania. Biało-czerwoni zdawali się jednak być świadomi wyzwań w kolejnych dniach turnieju i nie dążyli do nadmiernego podkręcania tempa. Pieczęć nad premierowym zwycięstwem postawił Jakub Wanacki, który otrzymując podanie zza bramki od Marcina Kolusza, z prawego bulika posłał efektowne uderzenie w samo okienko estońskiej bramki, ustanawiając wynik spotkania na 4:0.
Polska - Estonia 4:0 (0:0, 2:0, 2:0)
1:0 Filip Komorski - Mateusz Michalski, Radosław Galant (27:35),
2:0 Mateusz Michalski - Mateusz Zieliński (31:02),
3:0 Dominik Paś - Oskar Jaśkiewicz, Bartosz Ciura (41:22),
4:0 Jakub Wanacki - Marcin Kolusz (59:07)
Sędziowali: Martin Jobbagy, Alexey Roshchyn (główni) - Attila Andre, Norbert Muzsik (liniowi)
Minuty karne: 4-6
Strzały: 33-18
Widzów: 930
Polska: D. Zabolotny - P. Wajda (2), K. Górny, B. Fraszko, P. Wronka, G. Pasiut - B. Ciura, O. Jaśkiewicz, D. Paś, P. Zygmunt, K. Wałęga - J. Wanacki, P. Dronia, M. Kolusz, K. Dziubiński (2), B. Jeziorski - M. Zieliński, M. Horzelski, F. Komorski, M. Michalski, R. Galant.
Trener: Róbert Kaláber
Estonia: V. Koitmaa - D. Kulintsev, R. Ossipov, R. Rooba, M. Jürgens, M. Viitanen - N. Sildre (2), P. Kookmaa (2), V. Vasjonkin (2), R. Arrak, M. Appelberg - J. Tammeorg, L. Lahesalu, R. Kiik, A. Aleksandrov, M. Lovkov - R. Luht, D. Fursa, N. Puzakov, N. Fedorovits, J. Romanov.
Trener: Petri Skriko
Czytaj także: