NHL: Rozdajemy nagrody - Calder
Coroczna gala rozdań nagród indywidualnych za sezon zasadniczy NHL odbędzie się 24 czerwca w Las Vegas. Właśnie wtedy dowiemy się, kto zgarnie trofea, a kto będzie musiał obejść się ze smakiem. O co całe to zamieszanie? Wyjaśniam poniżej.
Zdobywców dwóch nagród już znamy. Trofeum Arta Rossa przyznawane liderowi klasyfikacji kanadyjskiej trafi w ręce Jamiego Benna z Dallas Stars. Kapitan teksańskiego zespołu w ostatnim meczu sezonu zdobył aż cztery punkty, co pozwoliło mu przeskoczyć w rankingu Johna Tavaresa i Sidneya Crosby'ego. Wyczyn Benna jest jeszcze bardziej imponujący, jeśli zwrócimy uwagę na to, że 25-latek grał sporą część kampanii z kontuzją i latem trafi na stół operacyjny. Dorobek Kanadyjczyka wyniósł 87 punktów.
Bezkonkurencyjny w statystyce zdobytych bramek był Aleksandr Owieczkin. Rosjanin trzeci raz z rzędu, a piąty w karierze sięgnie po trofeum Maurice'a "Rocket" Richarda. Kapitan Washington Capitals przekroczył barierę pięćdziesięciu goli po raz szósty i może być stawiany na równi z takimi sławami, jak Mike Bossy, Wayne Gretzky, Guy Lafleur, Marcel Dionne czy Mario Lemieux. "Aleksander Wielki" do bramki przeciwników trafił w tej kampanii 53 razy.
Oczywiście na tych dwóch wyróżnieniach lista się nie kończy. Dopiero pod koniec czerwca dowiemy się do kogo trafią pozostałe nagrody, jednak możemy już rozpocząć spekulacje i zacząć wróżyć z fusów, ponieważ znamy finalistów.
Dziś przeanalizuję, kto ma największe szanse na zdobycie trofeum Caldera.
Puchar wręczany najlepszemu debiutantowi sezonu zasadniczego swoją nazwę zawdzięcza pierwszemu prezydentowi NHL - Frankowi Calderowi. Na liście laureatów nie zabrakło wielkich nazwisk, w poprzednich latach trofeum trafiło do Mario Lemieux, Martina Brodeura, Bobby'ego Orra, Teemu Selanne, Raya Bourque'a, Petera Forsberga czy Daniela Alfredssona. Obecnie nagroda znajduje się w rękach Nathana MacKinnona z Colorado Avalanche.
Nominowani:
Aaron Ekblad (Florida Panthers) – 81 meczów, 12 bramek, 27 asyst, +/- +12, średni czas gry 21:48
19-latek z Windsor w Kanadzie jeszcze rok temu stresował się tym, który zespół podbierze go podczas draftu. Jako numer jeden ubiegłorocznego naboru do ligi trafił do Florida Panthers. Organizacja z Sunrise nie patyczkowała się z młodzianem i rzuciła go od razu na głęboką wodę. Ekblad szybko trafił do pierwszej pary obrońców i razem z weteranem Brianem Campbellem prowadził defensywę "Panter".
Drużyna z Florydy nie zakwalifikowała się do play-offów, ale ten sezon mogła zaliczyć do udanych. Młoda ekipa, do której dorzucono kilku weteranów zakończyła rozgrywki na dziesiątym miejscu w Konferencji Wschodniej. Do zajmujących ostatnią pozycję premiowaną awansem do fazy mistrzowskiej Pittsburgh Penguins podopiecznym Gerarda Gallanta zabrakło zaledwie siedmiu punktów. Na wynik ten w sporej mierze wpłynął właśnie Ekblad. Debiutant ustanowił kilka rekordów klubowych i był na lodzie przy 88 golach, co jest najlepszym wynikiem wśród wszystkich graczy Panthers.
Młodzian błyskawicznie zaadaptował się do poziomu ligi. 19-letni defensor rozegrał bardzo dobry i przede wszystkim równy sezon, co może przemawiać na jego korzyść. Pozostali kandydaci nie błyszczeli od początku kampanii.
Johnny Gaudreau (Calgary Flames) – 80 meczów, 24 bramki , 40 asyst, +/- +11, średni czas gry 17:43
Mikrus z Salem. Według oficjalnych informacji "Johnny Hockey" mierzy 174 centymetry, ale dane te są najpewniej zawyżone. Amerykanin jest jednym z najniższych hokeistów ligi. Oczywiście, ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony jest bardzo szybki, z drugiej zaś przeciwnicy z łatwością powalają go na lód. O ile go dogonią.
Wybrany w czwartej rundzie draftu w 2011 roku 21-latek w swoim debiutanckim sezonie zanotował 64 punkty. Gaudreau liderował żółtodziobom pod względem ilości asyst i punktów zdobytych w przewagach. Młodzian na dobre rozkręcił się pod koniec grudnia, od tego czasu z krótkimi przerwami notował punkty w niemal każdym meczu.
Pierwsza linia ofensywna Flames, którą "Johnny Hockey" tworzy razem z Jiřím Hudlerem i Seanem Monahanem napsuła krwi najlepszym defensorom ligi. To właśnie to trio poprowadziło zespół z Calgary do play-offów.
Mark Stone (Ottawa Senators) – 80 meczów, 26 bramek, 38 asyst, +/- +21, średni czas gry 17:01
22-letni Kanadyjczyk, który przez organizację ze stolicy Kanady został wybrany dopiero w szóstej rundzie draftu 2010 przebojem wdarł się na salony. Stone odegrał jedną z głównych ról w wielkiej pogoni "Senatorów" za kwalifikacją do fazy mistrzowskiej. Senators, a wraz z nimi i 22-latek z Manitoby przebyli długą i wyboistą drogę, ale ostatecznie dostali się do play-offów.
Młody prawoskrzydłowy w końcówce sezonu wrzucił dodatkowy bieg. Od 10 lutego Stone zdobył 35 punktów, w ostatnich dziewięciu spotkaniach kampanii notował chociaż jedno "oczko". Ostatecznie 22-latek dobił do 64 punktów plasując się ex aequo wraz z Johnnym Gaudreau na pozycji lidera punktowego wśród debiutantów.
Pominięci: Filip Forsberg (Nashville Predators), John Klingberg (Dallas Stars), Mike Hoffman (Ottawa Senators), Kevin Hayes (New York Rangers)
Podsumowując:
Jeszcze w styczniu wszyscy obserwatorzy ligi byli niemal pewni, że nagroda trafi do Forsberga. Młodzian świetnie wpasował się w układankę Petera Laviolette'a i grając w linii z Jamesem Nealem notował punkt za punktem, ale dobra passa długo się nie utrzymała. Szwed zaliczył spadek formy i na ostatniej prostej wyprzedzili go Stone i Gaudreau.
Wszyscy trzej młodzi panowie grają, jak uznani weterani. Wiedzą, gdzie powinni być, nie pozwalają sobie na błędy i na lodzie zachowują spokój. Każdy z nich dostał kredyt zaufania od trenera, który w ostatecznym rozrachunku opłacił się każdemu. Wszyscy ci hokeiści mieli spory wkład w sukces swojego zespołu.
Każdy z nich wyróżnia się w innym aspekcie gry i charakteryzuje się innymi cechami. Przed jurorami trudny orzech do zgryzienia.
Nasz typ:Aaron Ekblad (Florida Panthers)
W kolejnej części zajmiemy się nagrodą Vezina, która od 1927 roku trafia w ręce najlepszego bramkarza ligi.
Komentarze