Hokej.net Logo
MAJ
3

Andrej Husau: "Może kiedyś opiszę to w książce"

Andrej Husau: "Może kiedyś opiszę to w książce"

- Może kiedyś opiszę tę sytuację w książce pt. "Jak nie pracować w hokeju" - mówi o kulisach swojego odejścia z GKS-u Tychy Andrej Husau. Białoruski szkoleniowiec w długim, szczerym wywiadzie opowiada między innymi o swojej pracy w Tychach, poziomie naszej ligi i podejściu polskich hokeistów do obowiązków.


Husau w połowie stycznia na własny wniosek pożegnał się z posadą trenera GKS-u Tychy. O pracy w Polsce i aktualnym stanie polskiego hokeja opowiedział w bardzo długim wywiadzie dziennikarzowi oficjalnej strony internetowej Federacji Hokeja Białorusi.


"Jak nie pracować w hokeju"


50-letni szkoleniowiec zaprzeczył informacjom o tym, że to zawodnicy mistrza Polski "zwolnili go" z klubu. - W Polsce plotki szybko są podchwytywane i rozpowszechniane, ale to nie jest prawda. Ani ja nigdzie czegoś takiego nie mówiłem, ani zawodnicy, ani nikt z władz klubu - mówi Husau. Jak pisaliśmy w ubiegłym tygodniu, białoruski trener powiedział, że doszedł do wniosku, że jego dalsza praca w Tychach nie miała sensu.

- Powtórzę: doszło do takiej sytuacji, w której uznałem bezsensowność naszej dalszej współpracy. Ale niech to, co tam się stało, zostanie w klubie - mówi. - Może kiedyś opiszę tę sytuację w książce pt. "Jak nie pracować w hokeju". Ale w tej chwili drużyna walczy o zwycięstwo w sezonie zasadniczym i przygotowuje się do play-offów, więc nie potrzebuje żadnych negatywnych chwil. Pozwólmy chłopakom spokojnie pracować. Część mojego serca tam została.

Husau twierdzi, że w czasie swojej pracy w Tychach nie miał problemów z dogadaniem się z zawodnikami. - Przez te dwa i pół roku nie miałem żadnych problemów komunikacyjnych z drużyną. Może czasem nie podobało im się, że nie byłem z kogoś zadowolony, ale gdy wchodzisz do klatki z 25 tygrysami, to rozumiesz, że nie możesz być dla każdego miły - mówi. - Musiałem ich zmuszać do niektórych rzeczy, a na takie zmuszanie każdy reaguje inaczej. Jedni się zgadzają, a inni wręcz przeciwnie, oponują.


"Dla atmosfery na trybunach warto żyć"


Trener, który doprowadził GKS do dwóch tytułów mistrzowskich, Pucharu i Superpucharu Polski, powiedział, że na jego odejście z klubu nie miały wpływu wyniki - ani przegrany półfinał Pucharu Polski z Unią Oświęcim, ani 3 porażki ligowe z rzędu tuż przed odejściem.

- Po Pucharze Polski nikt z władz nie miał do mnie pretensji. Tylko ja miałem pretensje, bo po każdej porażce mam pretensje do siebie, a czasem też do zawodników - mówi. - Unia bardzo się przed tym sezonem wzmocniła. Mają tam chyba 14 zagranicznych graczy. Wymienili trenera i całe władze. To ambitny klub i wyglądają bardzo dobrze. W półfinale problemem było to, że nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji. Mieliśmy ponad 20 strzałów w trzeciej tercji, słupek i poprzeczkę. Ale przegraliśmy w karnych. Czasem tak się zdarza. Hokejowy bóg nie był po naszej stronie. A jeśli chodzi o te 3 porażki na końcu, to wtedy już "łódka się chwiała". Zawodnicy w tej sytuacji mogli odczuć te przegrane. Ale generalnie drużyna jest w dobrym stanie i ciągle ma szansę na zdobycie tytułu. Zostawiłem normalne fundamenty i daj Bóg, niech walczą.

Trener Husau opuścił Tychy pod wielkim wrażeniem kibiców mistrzów Polski. - Co za kibice tam są! Dla samej atmosfery, którą tworzą na trybunach warto żyć i pracować - powiedział białoruskiemu dziennikarzowi i wspominał mecz z PKH Gdańsk, który oficjalnie był jego przedostatnim w roli trenera, choć sam twierdzi, że już wówczas nie prowadził zespołu. - Nie miałem okazji pożegnać się z kibicami, ale w czasie meczu z Gdańskiem skandowali moje nazwisko. Ja wtedy nie prowadziłem drużyny, ale jeszcze byłem w boksie i po prostu oglądałem mecz. A publiczność już wiedziała, że odchodzę. Słyszałem, że na meczu z Zagłębiem Sosnowiec, już beze mnie, też skandowali moje nazwisko. Tychy to hokejowe miasto. W drodze do pracy 15 osób może cię zaczepić (od dzieci do emerytów), przywitać się i skomentować mecz czy za niego podziękować.




Pod wrażeniem poziomu ligi


Białoruski szkoleniowiec mówił też dużo o swoich generalnych obserwacjach na temat polskiego hokeja i ligi, która zaskoczyła go swoim poziomem. - Niektórzy mówią, że polska liga jest słaba, ale po pracy tam wcale się z tym nie zgadzam - mówi. - Na temat reprezentacji nie będę się wypowiadał, ale sama liga i jakość hokeja w niej zrobiła na mnie wrażenie.

Były już trener GKS-u nie chciał jednak porównywać obecnego poziomu rozgrywek do tego, który pamięta z lat 90. ubiegłego wieku, gdy sam występował w naszej ekstraklasie. - Wtedy byłem zawodnikiem, a teraz trenerem, więc trudno mi jest to porównać. To są dwa zupełnie inne punkty widzenia - tłumaczy. - Jasne jest, że dziś gra się w Polsce dużo szybciej. Być może wtedy za to było więcej dobrych indywidualnie zawodników, w tym obcokrajowców. Dzisiaj ich jest mniej, ale nie tylko w Polsce. Ten problem istnieje wszędzie - na Białorusi i w KHL też. Jeśli gracz o dużych umiejętnościach indywidualnych jest też dobry taktycznie i potrafi grać zespołowo, to kosztuje mnóstwo pieniędzy.

Husau twierdzi za to, że liga rozwinęła się w czasie jego pracy w naszym kraju. - Przez ten czas hokej w Polsce poszedł do przodu. Poziom ligi się wyrównał, teraz jest 7 czy 8 drużyn na mniej więcej tym samym poziomie - mówi. - Spokojnie mogłyby rywalizować z 3 najlepszymi zespołami Extraligi na Białorusi. Przynajmniej taki jest mój punkt widzenia, z zastrzeżeniem, że nie jestem teraz do końca na bieżąco z sytuacją w naszej lidze oglądaną od wewnątrz. Ale jeśli się mylę, to możecie zapytać Siergieja Puszkowa. Jego Nioman Grodno w Pucharze Kontynentalnym dwa razy grał z Cracovią, czyli w tej chwili 7. drużyną polskiej ligi (w momencie przeprowadzania wywiadu - przyp. red.) Oglądałem oba mecze - i w Krakowie w półfinale, i w finale w Vojens. Nie powiedziałbym, że Nioman spokojnie pokonał przeciwnika.


PHL jak DEL


Zdaniem białoruskiego trenera zniesienie limitu obcokrajowców podniosło poziom rozgrywek, choć niekoniecznie musi się przysłużyć polskiemu hokejowi w dłuższej perspektywie. - Wraz z napływem obcokrajowców liga stała się silniejsza. Wiele klubów ma po 12 czy 14 zagranicznych hokeistów. W Polsce nie daje się trenerom zbyt dużo czasu na osiągnięcie wyników, a że mniej problemów jest z zawodnikami, których się już zna i którzy mówią w tym samym języku, to często trener sprowadza całą grupę graczy ze swojego kraju. Juryj Czuch ma w Toruniu w składzie ponad 10 Rosjan - mówi Husau.

- Likwidując limit Polacy wzięli przykład z niemieckiej ligi DEL, która aktywnie się rozwija, w tym również finansowo - mówi białoruski szkoleniowiec. - Ale w Niemczech jest też DEL2 - silna liga, w której zawodnicy się rozwijają. W Polsce chcą iść podobną drogą i stworzyli młodzieżową ligę. Zobaczymy, co się stanie. Jeśli co roku jeden czy dwaj gracze z tych młodych zagrają w pierwszym zespole, to będzie to jakaś pomoc. Ale problemem jest to, że nie ma wystarczająco dużo Polaków mogących grać na wysokim poziomie i z roku na rok jest ich coraz mniej. Szkolenie młodzieży działa słabo. W Tychach ostatnio zaczęli coś z tym robić, ale żeby ich wychowankowie wystarczająco dojrzeli, to trzeba poczekać co najmniej 7 lat.

Husau mówi, że sam nie chciał, by w jego drużynie grało zbyt wielu obcokrajowców. - Podejście moje i zarządu klubu od początku było takie, żeby utrzymać balans między Polakami a obcokrajowcami - przekonuje. - Kiedy pracowałem na Białorusi stałem na stanowisku, że limit obcokrajowców nie powinien być wysoki. Moja wizja jest taka, że w pierwszej kolejności trzeba rozwijać zawodników z kraju, w którym się pracuje - czy to jest Białoruś, Polska czy jakikolwiek inny kraj. Nie biorę tu pod uwagę czysto komercyjnych projektów, które są przede wszystkim skupione na zysku jak NHL czy nawet DEL, gdzie rozwój zawodników odbywa się w niższych ligach.




Na głęboką wodę


Mała liczba polskich hokeistów jest dla Białorusina największym problemem polskiego hokeja. - Bardzo mało dzieci zabiera się do trenowania hokeja - mówi. - Wybierają raczej piłkę nożną lub jeszcze coś innego. W młodzieżowych rozgrywkach czasem łączy się ze sobą trzy albo cztery roczniki, bo nie ma wystarczająco dużo zawodników, żeby stworzyć drużynę z jednego.

Husau przyznaje, że likwidacja limitu obcokrajowców w lidze dodatkowo zwiększyła problemy polskich hokeistów. - Rzucono ich na głęboką wodę i kazano im pływać, choć są też zawodnicy, którzy chcą się rozwijać i wyjechali do silniejszych lig - do Czech, do Niemiec czy do Wielkiej Brytanii. Jest ich niewielu, ale są - mówi. - Ale w Polsce naprawdę Polacy mają problemy. Rozmawiałem z trenerem jednego z czołowych klubów i powiedział mi, że jego hokeiści nie byli przygotowani na taki napływ obcokrajowców, mimo że w ostatnich latach grali w półfinale i finale play-offów. Zetknął się z taką sytuacją, że musi wymieniać zawodników, bo oni doszli gdzieś do swojego szczytu, a w tej chwili już nie są gotowi grać na równych prawach z Finami czy Kanadyjczykami, którzy przyszli.

To wszystko zmusza zaś zawodników do kończenia z grą w hokeja - przekonuje Husau. - Ci Polacy, którzy coś prezentują, nadal grają w swoich klubach i są tam doceniani - mówi. - Ale pozostali muszą kończyć, ewentualnie kontynuować grę w młodzieżowej lidze, w której mogą też występować w ograniczonej liczbie starsi gracze, żeby przekazywać swoje doświadczenie młodym. Z jednej strony Polska liga staje się silniejsza, ale z drugiej pula zawodników, z której może wybierać trener reprezentacji się zmniejsza. Ale jednocześnie, ze wzrostem poziomu rozgrywek, powinny się także podnosić umiejętności tych, którzy nadal będą grać w lidze. Zresztą trzeba zwrócić uwagę, że przy zniesieniu limitu coraz trudniej jest znaleźć miejsce nie tylko Polakom, ale też obcokrajowcom, którzy tam wcześniej grali.


Na wakacje do Chorwacji, czyli "półamatorskie podejście"


- Myślę jednak, że przede wszystkim konieczne jest rozwinięcie hokeja dzieci i młodzieży, a z tym w Polsce mają ogromny problem. Wszystko zaczyna się od masowości, a jej nie ma, więc skąd mają się brać zawodnicy do reprezentacji? - tłumaczy białoruski trener. - W sprawie obcokrajowców to kluby zagłosowały za i związek nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Oczywiście związek chciałby na pewno podnieść hokej na wyższy poziom, ale też trzeba przyznać, że w Polsce to jest dyscyplina, której daleko do bycia numerem 1.

- Czasem przychodzisz tam na lodowisko o 15, a o 19 ono już jest puste, lampy są gaszone - mówi Husau. - Jeśli pierwsza drużyna ma wolne w sobotę czy w niedzielę, to tafla może być pusta praktycznie cały dzień, ewentualnie tylko wieczorem jest ślizgawka.

- Albo weźmy taką wymowną sytuację... Jednego 17-letniego zawodnika, który pokazywał, że ma talent, chciałem włączyć do pierwszej drużyny, żeby potrenował w okresie przygotowawczym. 1 sierpnia w środku przygotowań on przychodzi do mnie i mówi: "Dzień dobry trenerze, przez 3 tygodnie mnie nie będzie, bo jadę z rodzicami na wakacje do Chorwacji". To jest takie półamatorskie podejście. Nie ma postrzegania hokeja jako swojego życia, jako czegoś, co może pozwolić mi zarobić na życie - narzeka Husau. - Zawsze staraliśmy się włączać 5 zawodników z młodzieżowej drużyny do treningów z pierwszym zespołem. Oni wszyscy teraz grali w juniorskiej reprezentacji Polski na MŚ U20. Zdarzało się tak, że przychodzili i mówili: "Trenerze, nie będzie mnie 3-4 dni, bo mam szkołę". To są takie osobliwości, z którymi przychodzi się mierzyć i do których trzeba się dopasować, gdy człowiek pracuje w innym kraju.


Mercedes albo rower


Andrej Husau zwraca też uwagę na problem pieniędzy w polskiej lidze, które z roku na rok decydują o tym, który zespół może wystąpić w lidze, a który z niej wypada. - W polskiej lidze co rok wszystko się zmienia i zależy od tego, jakie są przepisy w sprawie obcokrajowców, jaka sytuacja finansowa... Czasem klub może po prostu zostać zamknięty. Tak jak Katowice, gdzie drużyny kilka lat temu po prostu nie było, ale pojawił się inwestor i teraz zespół jest na czołowych miejscach, gra w finale czy półfinale - mówi. - Kiedy ja grałem, były drużyny z Bydgoszczy, Opola czy Bytomia, a teraz zniknęły. Jeśli masz pieniądze, kupujesz Mercedesa. Jeśli nie masz pieniędzy, to jeździsz rowerem. Tak już jest.

- W Tychach szczególnie dużo kibiców przychodziło na mecze play-offów i Hokejowej Ligi Mistrzów. Przy czym bilety nie są tanie, można je odczuć w portfelu - mówi Husau o finansowaniu hokeja w Polsce. - Dodatkowo są jakieś pieniądze ze sprzedaży pamiątek. Ale oczywiście główne wydatki klubu są pokrywane z pieniędzy od sponsorów i prawdopodobnie coś pochodzi z kasy miasta.

W GKS-ie Tychy nigdy problemów z pieniędzmi nie było - przekonuje trener. - Wiem, że w polskich klubach zdarzają się problemy finansowe, ale przez te moje 2 i pół roku nigdy w Tychach coś takiego nie miało miejsca. Nie mogę powiedzieć na temat żadnego złego słowa - mówi. - Jeśli zawodnik potrzebował nowego kija czy jakiegoś innego sprzętu, to dostawał, a wypłata zawsze przychodziła 10. każdego miesiąca.

Husau opowiada, że dla niektórych jego podopiecznych nowością były analizy wideo przeprowadzane przez niego i Siarhieja Szepietiuka. - Robiliśmy to sami na własnym sprzęcie i własnych programach. Dla niektórych zawodników to było coś nowego, ale wiem, że w innych klubach też są trenerzy wideo. W Katowicach pracuje ten sam trener, który jest w reprezentacji Polski, a w Podhalu u Tomka Valtonena była Tatiana Tichonowa - mówi dwukrotny mistrz Polski. - Polscy zawodnicy wszystko, co nowe przyjmują z zainteresowaniem, ale to musi dawać rezultaty. Można bez przerwy robić przysiady ze sztangą albo biegać i jeśli to przyniesie sukcesy, to zawodnicy nie będą mieli czemu się sprzeciwiać, bo gdy są wyniki, to zarabiają na życie. A można też wymyślić najnowocześniejsze rozwiązania i zająć 7. miejsce. Wtedy z kolei ani zawodnicy, ani działacze nie będą zadowoleni.




Co z tą reprezentacją?


Białoruski trener został także zapytany o swoją ocenę sytuacji reprezentacji Polski. - Nie powiedziałbym, że jakoś poziomem znacząco odstaje od Włoch czy Kazachstanu. Opieram się na tym, co widziałem w zeszłym roku na turnieju EIHC w Janowie z udziałem tych drużyn - mówi.

- W 2016 roku Polsce zabrakło punktu, żeby awansować do elity, a w 2018 spadła do dywizji IB. Z kolei w zeszłym roku przegrała walkę o awans z Rumunią i można się zastanawiać, dlaczego tak się stało. Wyobrażasz sobie, co by się działo, gdyby Uładzimir Nawumau był prezesem PZHL-u, a reprezentacja przegrała z Rumunią? - mówi Husau. Uładzimir Nawumau to objęty sankcjami międzynarodowymi były prezes Federacji Hokeja Białorusi, który pełnił także funkcję Ministra Spraw Wewnętrznych Białorusi i był oskarżany o łamanie praw człowieka oraz udział w prześladowaniach tamtejszej opozycji, w tym tłumienie protestów przeciwko fałszowaniu wyborów oraz tajemnicze "zniknięcia" opozycyjnych kandydatów na prezydenta.


- Polska chce wrócić do dywizji IA i wszystko wskazuje na to, że zrobi to w tym roku w Katowicach - mówi Husau. - Wiem, że wielu ekspertów ocenia, że gdy pracowali tam Wiaczesław Bykow i Igor Zacharkin, to reprezentacja wyglądała bardzo dobrze i miało to pozytywny wpływ na rozwój zawodników.


W Tychach liczyło się tylko mistrzostwo


Husau sięgał po mistrzostwo Polski z GKS-em Tychy dwukrotnie. Wcześniej dwa razy zdobył także tytuł w swojej ojczyźnie - w 2008 roku jako szkoleniowiec Kieraminu Mińsk i 7 lat później z Szachciorem Soligorsk. Jak sam mówi, w obu tych klubach nie zetknął się z taką presją natychmiastowego osiągnięcia wyniku jak w Tychach. - Uważam, że nawet jeśli wszystko działa w porządku i infrastruktura w klubie jest dobra, to i tak trener potrzebuje trzech lat, żeby walczyć o mistrzostwo. W pierwszym sezonie poznaje drużynę i wymienia zawodników, którzy nie pasują mu do systemu. W drugim można się zbliżyć do tytułu, a może nawet go zdobyć - mówi. - Dopiero w trzecim należy trenera rozliczać z wyniku, jakiego się od niego wymaga. Tak było ze mną w Kieraminie i zwłaszcza w Soligorsku.

- Ale w Tychach sytuacja była zupełnie inna. Pierwszym pytaniem, jakie zadał mi prezes GKS-u było czy potrafię wytrzymać presję władz klubu i kibiców. A ja byłem w takiej sytuacji całe życie. Powiedział, że interesuje go tylko pierwsze miejsce, bo drużyna była druga już 5 razy. Odpowiedziałem, że niczego nie mogę zagwarantować, ale jestem gotów zrobić wszystko, żeby osiągnąć taki wynik i za to odpowiadać. Udało nam się zdobyć mistrzostwo za pierwszym razem - opowiada były trener tyszan. - Oczywiście niektóre rzeczy musieliśmy przyspieszać. Jestem wdzięczny Siergiejowi Puszkowowi, że zwolnił z Niomana Gleba Klimienkę, bo bardzo nam się przydał i był naszym najskuteczniejszym zawodnikiem w play-offach. Wszyscy walczyli, wszyscy się starali, ale to Gleb Klimienko rozstrzygał mecze.


Pensje "tajemnicą handlową"


Husau wspomina, że na początku były uwagi pod jego adresem, ale momentem zwrotnym jego kadencji w roli trenera GKS-u stało się zdobycie Pucharu Polski. - Początkowo, gdy tylko przyjechałem do Polski, była jakaś krytyka. Wiadomo, że stawka była wysoka, bo wszyscy bardzo chcieli zdobyć mistrzostwo. Pojawiały się jakieś próby podważenia mojej pozycji, ale nie doprowadziły do niczego - mówi. - A kiedy zdobyliśmy puchar, a później mistrzostwo, to nikt już nie wkładał kija w szprychy, nie wtrącał mi się do pracy i nie mówił kogo i gdzie mam wystawiać. Choć słyszałem, że mój poprzednik Jiří Šejba przez coś takiego przechodził. Że przychodzili do niego i mówili, kogo ma wystawiać w konkretnych meczach. To mnie się nigdy nie zdarzyło.

Były trener tyszan opowiada, że niezrozumiałe było dla niego to, że nie wiedział, ile zarabiają jego zawodnicy. - Wyobrażasz sobie, że trener pracuje w klubie przez 3 lata i nie ma absolutnie żadnych informacji na ten temat? - zapytał białoruskiego dziennikarza. - Interesowałem się tym kilka razy i zawsze słyszałem, że to "tajemnica klubu". Tajemnica handlowa.


W Polsce jak w domu


Generalnie trener Andrej Husau pozytywnie wspomina jednak czas spędzony w Polsce i w Tychach. - Czułem się jak w domu, a na pewno pomogła mi znajomość języka. Bałem się, że po 15 latach od gry w Polsce już go zapomniałem, ale bardzo szybko wsiąknąłem w atmosferę i wszystko mi się przypomniało. Rozmawiałem po polsku i z zawodnikami, i z dziennikarzami, nie było żadnych problemów - mówi.

- W polskiej lidze są bardzo różne style trenerskie - pojawiają się trenerzy z Czech, Słowacji, Rosji, Łotwy... Do tego są to trenerzy, którzy w swoich karierach osiągnęli poważne sukcesy i każdy ma swoje rozwiązania taktyczne. Pracowali tam też Kanadyjczycy Ted Nolan i Tom Coolen z doświadczeniem w NHL. Myślę, że ja godnie reprezentowałem białoruską szkołę trenerską - mówi Husau.




Szalone play-offy 2019


Wśród jego najlepszych wspomnień z Tychów szczególne miejsce zajmują mecze w Hokejowej Lidze Mistrzów oraz ostatnie play-offy, w tym kończony po północy mecz numer 6 półfinału z Podhalem Nowy Targ, który zrobił na nim takie wrażenie, że trener w swojej opowieści jeszcze bardziej go wydłużył, mówiąc że skończył się o 3 w nocy. - Te drugie play-offy w Tychach były szalone, nie pamiętam niczego takiego w swoim życiu - mówi. - Wygraliśmy po 7 meczach serie z Gdańskiem i Nowym Targiem, chociaż w obu przegrywaliśmy już 2-3. I ten niesamowity mecz w Nowym Targu, którym wyrównaliśmy stan rywalizacji po 4 dogrywkach o 3 w nocy...

- Oczywiście z zawodowego punktu widzenia te dwa sezony w Hokejowej Lidze Mistrzów były dla mnie bardzo wartościowym doświadczeniem - mówi Husau. - Pomogły mi przyjrzeć się kierunkowi, w jakim podąża hokej w Europie. Zagraliśmy z czołowymi drużynami ze Szwecji, Finlandii i Niemiec, a z rywalami z Austrii i Włoch wygraliśmy i to były pierwsze w historii polskie punkty w HLM. To niesamowite rozgrywki, bardzo mi się podobają, a wcześniej nigdy w takich nie brałem udziału. Znałem już Mistrzostwa Świata, Puchar Kontynentalny i Puchar Spenglera, ale to jest coś innego. Zostały mi jeszcze Igrzyska Olimpijskie.


"Czasem trzeba przymknąć oczy"


Husau wspomina także nietypową sytuację, z którą zetknął się, nie wiedząc, jak w Polsce tradycyjnie wyglądają przygotowania do sezonu. - W Polsce w lipcu zaczynają się wakacje w szkołach. W moim pierwszym roku tam pracowaliśmy według naszego systemu i nagle okazało się, że w szatni jest pełno dzieci - mówi. - Na początku nie rozumiałem, o co chodzi. Dopiero później się zorientowałem, że oni w Polsce przygotowują się do sezonu zupełnie inaczej. W maju i w czerwcu trenują "na sucho", a w lipcu mają 2-3 tygodnie przerwy, spędzają wakacje z rodzinami, a po powrocie zwykle od razu wchodzą na lód.

- Zawsze inny kraj to inna mentalność ludzi. W tym okresie 2 i pół roku mojej pracy w Tychach było wiele pozytywnych momentów i wiele takich, które bym zmienił. Ale to było świetne doświadczenie, zarówno zawodowo, jak i życiowo - mówi Husau. - Kiedy człowiek pracuje w innym kraju, to trafia do innego środowiska i musi się liczyć z lokalną kulturą, stylem życia i tradycjami. Nie może narzucać swoich zwyczajów, tylko sam musi się dopasować. W każdym razie ja tak to widzę. Nie można przyjść, wymachiwać szablą i występować przeciwko całej strukturze, która formowała się przez lata. Czasem przymknąć oczy na pewne rzeczy i schować jakieś swoje postulaty.

- Generalnie był to krok w moim rozwoju i rozwoju polskiego hokeja. Wierzę, że z mojego doświadczenia też w tym kraju skorzystają. Może się komuś przyda - mówi Husau. - W dodatku w czasie pracy w Tychach urodził się mój syn i to jest największe szczęście, jakie może być. A kiedy takie sześciomiesięczne dziecko śmieje się do ciebie, zapominasz o wszystkim. I rozumiesz po co żyjesz.

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • Zaba: Niech każdy pozostanie przy swoi zdaniu...
    Na szczęście kążdy z Was nigdy nie zmienił pracodawcy, pracujecie od szkoły średniej u jednego i nawet jak miał w jakiśm czasie problemy to proacowliscie społecznie a Wasze rodziny żywiły sie tylko i wyłącznie miłością do tego pracodawcy... Będziecie błogosławieni ;)
  • emeryt: Beza,Osoba,Kotoński jak najbardziej...Beza za wiernośc i narażanie zdrowia dla Unii
  • Simonn23: Zaba no zawodnik przeze mnie wymieniony trochę się odgryzł za to, w 2014 bramka w dogrywce w playoff :-P
  • Zaba: dlatego macie pełne prawo do krytykowania innych i decydowania kto jest godzien...
  • krych: Jeszcze Tabaczka bym dodał ;)
  • Simonn23: https://youtu.be/kCgnlwn5omw?si=qpGzx-N0odjHu5Vi
  • uniaosw: Żaba ale tu nie chodzi o bycie wiernym jednemu pracodawcy tylko między innymi o sposób rozstania
  • Luque: Stołeczny Zubek dostał lekcję hokeja, ciekawe jakie są jego staty z tego meczu
  • Polaczek1: Dziś o 19.46 jeden z ulubieńców Emeryta :)
  • Simonn23: Czyli goalie xd
  • uniaosw: Kovalainen 2025
  • emeryt: Linusek kochany
  • emeryt: ew Kovalainen
  • Jamer: L.L 2025
  • Oświęcimianin_23: Po ile dzisiaj bób na targu? Czy info o podpisaniu Zupy bardzo zmieniło cenę?
  • Zaba: to jednak nie szukamy nowego bramkarza? :)
  • Arma: A szukaliśmy ?
  • Oświęcimianin_23: Mam nadzieję, że dwójki szukamy:)
  • narut: młodzi kowboje są niesamowici, z kwitkiem odprawili Słowację.. 9-0.. są niesamowici...jeśli się kształcić hokejowo to tylko za oceanem.. a Zubek, cóż - pokazał, że ma umiejętności całkiem całkiem aczkolwiek i też że ma słabsze strony jako obrońca..
  • Simonn23: Zdrowy Lundin, w formie z półfinałów z Tychami i będzie git
  • Zaba: kluczowe pierwsze słowo...
  • mario.kornik1971: Beza,Osoba,Kotonski,Tabaczek
  • Zaba: a Lulek? Tez nie?
  • Luque: A Grzesiu Piekarski? Braknie Wam tego dachu za chwilę... ;P
  • Zaba: :)
  • Zaba: i jeszcze Gabłyś S. :)
  • Vincent Vega: Idąc tym tropem to jeszcze np. Kuberski, Pilarski, Piwowarczyk bo niby dlaczego nie?
  • Simonn23: Tychy zapowiadają transfer... Ciekawe któż to
  • KubaKSU: Pewnie Paś
  • Simonn23: Brynkus podpisał w Cracovii
  • głośny71: Rzeszut za Matczaka.
  • Luque: Hmm czyżby chodziło o byłego zawodnika, który zostanie dyrektorem sportowym?
  • Luque: Głośny serio Rzeszut?
  • głośny71: Z tego co mi wiadomo to tak.
  • stasiu71: Luque:
    Tak pewne info.

    https://gkstychy.info/hokej/aktualnosci/trojkolorowa-podroz-masy-dobiegla-konca/
  • Luque: W takim razie witamy Jarka ponownie na pokładzie ;) liczymy na udane transfery
  • jack_daniels: W końcu jakaś normalna pozytywna informacja...
  • Passtor: W Tychach cyrk trwa dalej, najdłuższa ławka trenerska,kierownicza a na lodzie pewnie zobaczymy perspektywicznych i obiecujących 35+😡😡😡😡
  • TYSKI_OLDS: jedna wielka źenada
  • stasiu71: Jack_daniels
    w samo sedno trafiles:))
  • Luque: Panowie dajcie szansę Jarkowi, jeszcze dobrze nie zaczął a z Waszej strony niczym nieuzasadniona krytyka...
  • głośny71: osobiście uważam że to dobry wybór, powodzenia Jarek.
  • TYSKI_OLDS: Tu nie chodzi o Jarka... to akurat naprawdę pozytywna informacja
  • Alex2023: Życzę Rzeszutowi powodzenia. Fajnie że wraca do nas w takiej roli. Myślę, z efajnoe sobie poradzi w szukaniu fajnych zawodników i w końcu ktoś bedzie dobrze czesał rynek teansferowy. Powoznia Jarek
  • thpwk: Uczucia mieszane, bo z drugiej strony tez może być kolegą szatni jak Wojtuś.
  • thpwk: Natomiast trzeba dać szanse się wykazać. Liczę na dobrze wykonana pracę w roli kierownika sekcji. Tak samo dobrze jak robił to jako zawodnik. Trzymam kciuki za Jarka.
  • Luque: Thpwk i może to też odpowiedź dlaczego kilku weteranów z tej szatni zostało pożegnanych
  • thpwk: Z tych weteranów szkoda mi jedynie Galanta. Reszta była tu jeden albo dwa sezony. Marzec nigdy mnie nie przekonywał. Niby Walczak, ale często osłabiał drużynę, a w ataku nie dawał w ogóle jakości. Galant mial głównie zalety defensywne, ale potrafił też strzelić ważne bramki i stworzyć groźne sytuacje w ofensywie. Typowy twoway Forward. Marzec to dla mnie marna podróbka i pozostałość po rudym Majku.
  • thpwk: A no i Mroczka tez czas się już skończył, od półfinału z Katowicami w pierwszym sezonie Sidora niestety zgasł. To już nie było to. Zmiana otoczenia wyjdzie mu na dobre.
  • thpwk: Czekam na info o odejściu ukrów i martwi mnie, że tak długo o tym cisza.
  • Luque: Oj Padakin to w pierwszej kolejności, prześlizgał się przez ten sezon
  • emeryt: decyzja o zatrudnieniu Rzeszuta była podjeta juz jakis czas temu,dlaczego wiec nie wstrzymano sie z decyzjo odnosnie np Galanta hmmm...
  • emeryt: wygląda to na decyzje Kryspina
  • sethmartin: No dobrze...jest następca W.M. ale z całym szacunkiem dla Rzeszuti...jakie on ma kwalifikacje i kompetencje do odpowiedzialnego stanowiska w takim Klubie? Może to być strzał w 10 lub mega-wtopa
  • sethmartin: No i generalnie teraz należy czekać na autobus z fińskim zaciągiem.
  • mario.kornik1971: Żaba,i oczywiście Wieloch!
  • emeryt: a tymczasem 19:46...
  • staatys: Pan Rzeszutko został wybrany bo zapewne kwalifikacje ma. Mogli Tyszanie trafić gorzej, np. na kogoś pokroju Nitrasa.
  • staatys: a tymczasem minęła 19:58 ...
  • Polaczek1: Podpis jest. Pewnie zrobia prezent na majówkę albo weekend
  • Jamer: Polaczek1: Myśle że na weekend… Na majówkę to czas trenera :)
  • Jamer: Najważniejsze ze kolejny podpis jest…
  • KubaKSU: Myślałem ,że już więcej tych podpisów jest:) a tu tylko jeden?
  • emeryt: Brynkusa szkoda
  • Jamer: emeryt: Oj szkoda… widziałbym jeszcze Nilsona u Nas…
  • Jamer: KubaKSU: Dzisiaj jeden jutro może dwa… cierpliwość nie jest Nasza mocna stroną…. A tutaj trzeba rozważnie, spokojnie i z głową… :)
  • KubaKSU: Rzecz jasna ,ale byłem przekonany, że już jest kilka innych;)
  • KubaKSU: Nilson fajny obrońca ,ale wątpię, że nasi gadają z kimś zza mostu ;)
  • Jamer: To zależy jak wyglada sytuacja z Naszymi obrońcami… już niedługo zobaczymy czy był jego temat…
  • Jamer: Paskal79 coś cicho, może pomaga w rozmowach z trenerem… :)
  • KubaKSU: Mroczek też mógłby się u nas odbudować;)
  • emeryt: ale że z Sanoka...
  • hubal: ktoś w Tychach zostanie , choć jeden ?
    ostatni gasi światło :)
  • hokej_fan: Dziwna cisza w Kato! Przypadek? Nie sądzę.
  • emeryt: Nilson grał z Linusem w Troja Lungby SWE,taka sytuacja
  • Simonn23: Przydałby się ktoś taki jak Martin Vozdecky w top formie, dobry grajek był
  • Oświęcimianin_23: Jamer, dej no inicjały tego co podpisał:)
  • Simonn23: Pewnie Lundin
  • szarotekNT: Hubalu a gdzies się wybierasz? Jesli nie to Ty zostaniesz napewno
  • szarotekNT: PanFan daj znać czy w którejś z wyspaiarskich tv można oglądnąć mecze Polakow
  • PanFan1: Serwus Szarotek tu będzie to w którymś PPV, ale zaglądnij na onhockey tam na bank będzie
  • PanFan1: Dallas Stars wygrali sezon zasadniczy na zachodzie, a teraz zaliczyli u siebie dwa gongi od ósmej drużyny zachodu czyli VGK i prawie pewne jest że "Gwiazdy" mają po imprezie.
  • PanFan1: Bardzo widowiskowa jest rywalizacja LA Kings z Oilers
  • PanFan1: polecam streaming na NHL66
  • rawa: PF1 w przypadku golden shite nie ma znaczenia ze byli w zasadniczyn na ósmym. Jak co roku ta sama zagrywka z udawanymi kontuzjami. Mam nadzieje, ze ktos ich zleje w g... wygraja w tym roku.
  • rawa: Czas zamiałczyć
  • rawa: Matthew Tkachuk ukuł Tampe. Lundell asysta. 1:0
  • rawa: Bob daję rade
  • rawa: Vasi też daje radę
  • rawa: Trzecia kara dla Kotów
  • rawa: W końcu się zemściło. 1:1
  • rawa: Challenge offside i dalej 1:0
  • rawa: Tampa słupek w ostatniej sekundzie pierwszej
  • rawa: Znowu Stamkos i mamy remis
  • rawa: Tampa zajebisty poczatek drugiej i druga brama
  • rawa: Ale się meczycho zrobiło
  • rawa: Sam Reinhart i 2:2. Akcja za akcje
  • rawa: Brandon Montour ale wcisnał spod niebieskiej 3:2
  • rawa: W karach 4:0 dla Panther
  • rawa: Bedzie ogień w trzeciej i stan przedzawałowy
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe