Aittola: Nie jestem typem trenera, który robi ze swoich zawodników kozłów ofiarnych
W meczu 6. kolejki Tauron Hokej Ligi drużyna Marmy Ciarko STS Sanok, uległa w wyjazdowej potyczce GKS-owi Katowice 1:3. O decydujących momentach spotkania oraz trudach sezonu, porozmawialiśmy ze szkoleniowcem drużyny z Sanoka Elmo Aittolą.
Sanoczanie w ubiegły piątek zdobyli pierwsze ligowe punkty pokonując przed własną publicznością PZU Podhale Nowy Targ 4:2. Drużyna z Podkarpacia nie miała jednak zbyt dużo czasu, na zregenerowanie swoich sił przed wyjazdem na Górny Śląsk:
– Mecz w Katowicach był dla nas ciężki. Graliśmy w końcu przeciwko mistrzowi Polski. GKS w swojej kadrze ma naprawdę wartościowych zawodników. Nasza drużyna opiera się na młodych graczach. Nasza podróż trwała tutaj pięć godzin, czuliśmy w nogach również trudy piątkowego, ciężko wypracowanego zwycięstwa – wyjaśnił Elmo Aittola.
40-letni szkoleniowiec nie ukrywał, że jego sztab miał świadomość siły rażenia przeciwnika, stąd uczulał swoich zawodników na odpowiedzialne podejście do zadań defensywnych.
– Zasadniczo w pierwszej tercji, graliśmy bardzo dobrze, do 19. minuty. Przyjeżdżając do Katowic, mieliśmy świadomość tego, że będziemy musieli się bronić i wywiązywaliśmy się z zadań w tym zakresie znakomicie. W drugiej tercji również skupiliśmy się na grze obronnej. Niestety, popełniliśmy dwa błędy, które kosztowały nas stratę bramek i przeciwnik przejął kontrolę nad spotkaniem – podkreślił szkoleniowiec STS-u.
W trzeciej tercji, po błędzie w rozegraniu krążka przez GKS, goście zdobyli kontaktową bramkę, a chwilę później stanęli przed świetną okazją do wyrównania wyniku, bowiem przez ponad 90 sekund grali w podwójnej przewadze:
– W trzeciej odsłonie wyszliśmy z innymi założeniami, co miało wydźwięk w wydarzeniach na lodzie. Udało nam się zmusić GKS do pracy w defensywie. W trzeciej tercji byliśmy zdecydowanie świeższą i lepszą drużyną. Osobiście, byłem zadowolony, że moja drużyna w tej trzeciej tercji zaczyna wyglądać dobrze fizycznie. Potrafiliśmy wywalczyć pozycję na lodzie, respekt przeciwnika. Grając przeciwko drużynie prezentując tak dojrzały hokej, jak Katowice, musimy wystrzegać się błędów. Musimy przede wszystkim rozgrywać lepiej swoje przewagi, a ten element w naszym wykonaniu był bardzo mizerny – ocenił Aittola.
Fiński szkoleniowiec podkreślał, że przed jego drużyną wciąż wiele pracy, aby móc konkurować z najmocniejszymi rywalami.
– Nie jestem typem trenera, który robi ze swoich zawodników kozłów ofiarnych. Biorę odpowiedzialność na siebie, za to, jak wyglądało rozegranie przewag. Nasze zadania są bardzo defensywne, zwyczajnie mamy świadomość tego, że nie jesteśmy najmocniejszą drużyną w stawce. Wiemy jak ciężko musimy przez cały mecz pracować na swoje zwycięstwa. Jest to element, którego wykonanie zostało w zbyt dużej mierze pozostawione zawodnikom. Musimy to w pierwszej kolejności poprawić, ponieważ nasza gra w pełnych formacjach zaczyna wyglądać coraz lepiej i jesteśmy w stanie postawić się nawet takim drużynom jak Katowice. Problemem jest na pewno dla nas również deficyt kadrowy, towarzyszą nam urazy i nie wszyscy są do mojej dyspozycji – zwrócił uwagę opiekun ekipy z Podkarpacia.
Elmo Aiitola wyjaśnił również, że dla wielu z jego podopiecznych gra na takim poziomie jest nowym doświadczeniem i potrzebują oni bezcennego czasu na lodzie, aby z tą sytuacją się oswajać.
– Pomimo tej porażki mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem dumny z tych chłopaków. Ta drużyna potrzebuje z pewnością jeszcze nabrać doświadczenia. Jednak zwróćmy uwagę, że w naszej kadrze jest wielu młodych zawodników, którzy tych minut w polskiej ekstralidze mogę złapać więcej niż kiedykolwiek – stwierdził.
Następne spotkanie drużyna STS-u rozegra przed własną publicznością, przeciwko GKS-owi Tychy. Trener Aiitola zapowiedział, że zobaczymy zupełnie inaczej nastawiony do spotkania zespół. To spotkanie odbędzie się wyjątkowo w czwartek, a nie w piątek.
– Kiedy gramy u siebie, role się odwracają. To przeciwnicy muszą pokonać długą drogę do nas, a my możemy wykorzystać swoją świeżość. Przed własną publicznością, niesieni ich dopingiem, chcemy zawsze grać agresywniej i po prostu w każdy możliwy sposób dążyć do zwycięstwa. W kadrze GKS-u Tychy nie brakuje zawodników którzy „zjedli zęby na hokeju”. Jednak mam nadzieję, że będziemy w stanie zaskoczyć przeciwnika swoją postawą, już od pierwszej tercji. Chciałbym aby moja drużyna podchodziła z dużą większym animuszem do pojedynków przeciwko tym najbardziej doświadczonym zawodnikom – zakończył szkoleniowiec Marmy Ciarko STS-u Sanok.
Komentarze