Hokej.net Logo

ALARM DLA PODHALA! - Po MP juniorów w hokeju

Mistrzostwa Polski juniorów w hokeju, to dobry przegląd narybku i prognostyk tego co nas czeka w przyszłości. Niestety, nowotarski championat potwierdził tylko, iż przyszłość Podhala nie rysuje się w optymistycznych kolorach. „Szarotki” nie mają narybku, co poniektórych możedziwić.W finałowej stawce okazały się najsłabszym zespołem. Z zerowym dorobkiem punktowym zajęły ostatnie, czwarte miejsce. To najgorsze dwulecie w tej kategorii wiekowej w 70-letniej historii nowotarskiego hokeja. Kompromitacja - to najczęściej wypowiadane słowo na trybunach i w kuluarach mistrzostw.
- Panowie bijciena alarm. Co się dzieje z młodzieżą w tym klubie? To przecież Podhale zawsze było wzorem do naśladowania.Czyżby zbrakłodziałaczy rozumiejących hokej i dzisiejsze realia?- zastanawia siębyły reprezentacyjny golkiper,Andrzej Tkacz, obecnie trener kadry do 18 lat.
- Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. W Nowym Targu nikt nie mówi jednym głosem, mimo iż interesy są te same. Jeśli MMKS, spółka Wojas Podhale i oldboje nie będą współpracować, tylko niezdrowo rywalizować, to w czarnych kolorach widzę przyszłość nowotarskiego hokeja.Skończmy wreszciez tym nowotarskim piekiełkiem- powiedział olimpijczyk i wiceprezes Old Boys Podhala, Józef „Piwus” Batkiewicz.
Nie dziwmy się sfrustrowaniu byłych gwiazd polskiego hokeja. Podhale po raz czwarty od 1958 roku nie stanęło na podium mistrzostw. Zdobyło w tym czasie 31 tytułów mistrza kraju, po raz ostatniprzed dwoma laty. Wtedy drużyna dowodzona przezTadeusza Kalatęw pył zmiotłarywali. W ubiegłym sezonie juniorzy Podhala po raz pierwszy od 1958 roku nie znaleźli się w finałowej czwórce. Wiele mówiło się, że z tej lekcji wyciągnięte zostaną właściwie wnioski. Niestety na „kawiarniach” pogawędkach się skończyło. Zabrakło czynów. - „Radosny wynik” to cena całorocznej „radosnej twórczości”. Kto nie pracuje nie ma wyników - powiedział jeden z członków zarządu.Ilość i jakość pracynie wróżyła sukcesów.Podobnie jak budowa drużyny.Niektórym działaczom po prostu zabrakło wyobraźni, konsekwencjii cierpliwości. Żal tylko Józefa„Zuzi” Batkiewiczaktóryprzez cały sezon wypruwał sobie żyły, by istniaładrużyna, by chłopcom nie zabrakło „ptasiego mleka”. W pojedynkę był skazany na porażkę. Jego samotna działalność przypominała walkę z wiatrakami.Na pewno byłoby lepiej, gdy większość działaczy miała taki zapał do społecznej pracy.
Ta grupa chłopcówjeszcze przed dwoma laty sięgała po mistrzostwo Polski w juniorach młodszych, dosłownie „bijąc” rówieśników.Jeszcze w ubiegłym roku sięgała po srebro. A dzisiaj?Role się odwróciły. To nowotarżanie wystąpili w roli uczniów. Nie tylko z własnej winy nie zrobili postępu, a wręczcofnęli się w rozwoju. Nie stworzonoim warunków, by ten poziom podnosić. Budowa tej drużyny przypominała domek z kart, który w każdej chwili się rozpadał i na nowo był „klecony”. Zawodnicyuciekali (ją)z klubu, najczęściej do unihokeja.Dlategozespół złożony był aż z czterech roczników. To efekt wyniku za wszelką cenę i gry dwoma „piątkami” w poprzednich sezonach.Z rocznika 1986 zostało tylko pięciu chłopców, a jeszcze dwa lata temu były prawie cztery „piątki”.
Nie dano teżpopracować trenerowi, zwalniając go na początku grudnia, bo nie miał wyników w ...I lidze. - Umowa była, że buduję zespół na finały juniorów. Pierwszaliga miała być poligonem ćwiczebnym dla tych młodych chłopców.Dlatego niezależnie od wyniku każdy u mnie grał, nabierał doświadczenia i ogrania. Szybko okazało się, że nie wszystkim tona rękę. Jeden z prezesów bez przerwy wpadał do szatni iwymuszał na mnie zmianęskładu.Sprowadzał starszych graczy, którympo dwóch meczach znudziła się ta zabawa.Nie uległem presji - powiedział były trener tej grupy, Paweł Zych.
Słuch jednak niesie, że pryncypałowi, który opłacał Zycha nie spodobały się krytyczne słowa na łamach prasy i...go zwolnił. Żaden szkoleniowiec nie przejął zespołu, gdyż -jak twierdzili działacze - nie mieli pieniędzy. Inna rzecz, że roczna dotacja 14 tysięcy złotych z miasta nie wystarcza na płace dla trenerów. Dlaczego jednak ich nie szukali? W końcu w innych klubach jakoś sobie radząz „kasą”na działalność sekcji. Podhale miało też ogromną szansę na bogatego sponsora. Przed trzema laty, sympatyk klubu,Andrzej Majewski przygotował teren pod podpisanie umowy sponsorskiej ze Skodą. W Pradze załatwił wszelkie formalności,ale niktz zarządu MMKS nie pofatygował się do Poznania,by złożyć tylko podpis.
Tydzień przed barażami społecznie zajął się zespołemolimpijczyk, Bogdan Dziubiński. I chwała mu za to, bo nawet do finałowej czwórki by się nie dostali. Ale w tak krótkim czasie cudów nie należało się spodziewać.- Liczyłem, że stać ten zespół na więcej - mówi Bogdan Dziubiński. - Gorące głowy sprawiły, iż z dyscypliną taktyczną było na bakier.Nie zawsze chciano słuchać rad trenera, albo w ferworze walki nie dochodziły do niektórych. Nie mam trenerskiego doświadczenia, może i ja popełniłem błędy? Miesiąc temu objąłem zespół, aw dodatku były okresy, że trenowało nas dziesięciu. Uważam, że jest potencjał w tej drużynie, ale musi solidnie przepracować cały sezon. Jeśli klubmyśli poważnie o juniorach to już od dzisiajpowinien się do tego przedsięwzięcia organizacyjnie przygotować, bo najpóźniej w czerwcu należy rozpocząć przygotowania. Tak jak robi się to w innych klubach.
- Poziom mistrzostw był słaby,chociaż niektórzy zawodnicy mają już za sobą debiuty w ekstraklasie. Oczekiwać więc można było dużo więcej niż to co pokazali. W poczynaniach Podhala zbyt wiele było bezproduktywnej, szarpanej i chaotycznej gry, niedokładnych podań.To gra zespołowa, a nie indywidualne popisy, które przeważały.Na palcach jednej ręki można było policzyć rozpoczęcie akcji ofensywnej od obrońcy.Uwidocznił się też brak sprytu i pomyślunku. Przeważała za to siła - to ocena mistrzostw przez Walentego Zietarę,najlepszego hokeistę 70 -lat, obecnie trenera pracującego we Włoszech.
W tej drużynie nie było dyscypliny.Zbyt często przekraczała przepisy gry. Niektórych zawodników po prostu nie wolno było tknąć, bo od razu oddawał, bądź wdawał się w pyskówkęz arbitrem. Nie dziwi więc fakt, iżgórale najwięcej, bo aż 121 minut przesiedzieli na ławce kar.

Stefan Leśniowski

Stef@n



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe