Hokeista Naprzodu Janów Filip Mleko, który w trakcie piątkowego meczu derbowego z GKS-em Tychy został brutalnie sfaulowany przez Artura Gwiżdża, wraca do zdrowia. Przypomnijmy, że u Czecha podejrzewano uszkodzenie kręgów szyjnych. Już w sobotę zawodnika wypisano jednak ze szpitala, a dziś ma pojawić się na treningu.
Klubowy lekarz Naprzodu ma ocenić, czy Mleko może już podjąć treningi i ewentualnie zagrać w piątek przeciwko Podhalu Nowy Targ. Jeśli zawodnik rzeczywiście nie będzie musiał skorzystać ze zwolnienia lekarskiego, to prezes Naprzodu nie założy Gwiżdżowi sprawy w sądzie o odszkodowanie, co zapowiadał bezpośrednio po meczu. W Janowie czekają jednak na przeprosiny ze strony zawodnika GKS-u.
- Cieszę się, że Mleko wyszedł ze szpitala i wraca do gry. Mam nadzieję, że przy okazji najbliższego meczu podamy sobie ręce i zapomnimy o sprawie. Moją intencją na pewno nie był brutalny faul, chciałem po prostu odebrać krążek. Ruszyłem na Mleko, spięliśmy się i siłą rozpędu zatrzymaliśmy się na bandzie. Chłopak mógł to odczuć, bo ja ważę 105 kilo, a on pewnie z 70 - tłumaczy się Gwiżdż. - W środę pojadę do Warszawy, by przedstawić swoją wersję wydarzeń. Mam nadzieję, że szybko wrócę do gry - dodaje tyski hokeista.
Wydział Gier i Dyscypliny PZHL-u zwrócił się wczoraj do Naprzodu z prośbą o udostępnienie taśm z zapisem meczu. Związek ma rozstrzygnąć kwestię kontrowersyjnej decyzji arbitra, który zadecydował w końcówce spotkania o cofnięciu zegara i zmianie wyniku.
Czytaj także: